Kradną energię, by wydobywać kryptowaluty. Opera wypowiada wojnę
Wykorzystywanie naszych sprzętów, by potajemnie kopa ć dzięki nim kryptowaluty, to coraz powszechniejsze zjawisko. Ktoś bogaci się na naszej stracie. Opera chce powiedzieć temu “stop”.
Za wykorzystywanie naszych urządzeń do kopania kryptowalut odpowiedzialny jest specjalny skrypt. W teorii powstał po to, by administratorzy stron mogli za zgodą użytkowników wykorzystywać część mocy ich procesorów do kopania kryptowalut. W pewien sposób byłaby to zapłata za odwiedzenie strony, mniej irytująca niż np. wyświetlane reklamy.
W praktyce jednak skrypt instalowany jest po cichu, często nawet bez wiedzy administratorów strony. Cyberprzestępcy kradną energię użytkowników, o czym nikt nie wie. Często z pełną mocą, wpływając na to, że urządzenie zaczyna działać wolniej. Wystarczy wejść na taką stronę, by nagle sprzęt zaczął "mulić".
Zamknięcie strony, która zamienia komputer w wirtualny kilof, niekoniecznie musi być rozwiązaniem problemu. Już powstają tak sprytnie ukryte kody, które chowają się w miniaturowym wyskakującym okienku. I wskakują pod pasek zadań, przez co trudno jest je zauważyć. By namierzyć intruza, należy sprawdzić zużycie procesora i poszukać procesu, który pobiera dużo mocy.
Co gorsza, nie trzeba wejść na zaskryptowaną stronę, by stać się nieświadomym górnikiem. Żeby urządzenie zamieniło się koparkę kryptowalut, w argentyńskim Starbucksie wystarczyło, że połączy się z publicznym WiFi.
Opera chce pomóc bronić się użytkownikom przed takimi procederami. Przeglądarka już teraz oferuje możliwość blokowania reklam, a w wersji oznaczonej numerkiem 50 pojawi się blokada skryptów pozwalających kopać kryptowaluty. Funkcja będzie nosić nazwę NoCoin. Na razie dostępna jest jedynie w wersji beta.
Problem jest poważny, bo wykorzystanie pełnej mocy urządzenia może sprawić, że nie tylko wzrośnie rachunek za prąd. To może się nawet spalić! Nowe cyberzagrożenie, wirus o nazwie Loapi, zajmuje się wydobywaniem kryptowaluty. “Podczas naszego badania bateria testowanego smartfona ugotowała się w ciągu 48 godzin od momentu zainfekowania - donoszą badacze z Kaspersky Lab.
Wygląda na to, że teraz przeglądarki chcą przyciągać użytkowników nie tylko stabilnością i szybkością. Coraz większe znaczenie zaczyna odgrywać ochrona. Przypomnijmy, że Firefox zapowiedział, że Mozilli w przyszłości będzie wyświetlała informację o tym, że odwiedzana strona została zaatakowana przez hakerów i doszło do wycieku danych. Ma to sprawić, że użytkownicy zmienią swoje hasła i będą świadomi zagrożenia.