Kosmos może zabić człowieka. Ale nie tak jak sobie wyobrażamy
Przestrzeń kosmiczna nie jest dla człowieka bezpiecznym środowiskiem, ale kultura popularna pozwala nam myśleć, że narażeni tam jesteśmy na bolesną i spektakularną śmierć. Czy rzeczywiście kosmos zabija rozrywając człowieka na kawałki, paląc na pył lub zamrażając? Nie do końca.
Przebywanie w przestrzeni kosmicznej bez ochronnego kombinezonu grozi śmiercią, ale nie tak okrutną jak przedstawiają to filmy, gry i seriale SiFi. Według ISL Science kosmos zabiłby człowieka w niewiele ponad minutę, ale śmiertelnym problemem byłby brak odpowiedniej atmosfery.
Morderczy brak ciśnienia i tlenu w kosmosie
Człowiek potrzebuje ziemskiego ciśnienia atmosferycznego, żeby nie wyparować. W przestrzeni kosmicznej o proces ten jest dużo łatwiej, a powłoki ludzkiego ciała nie sprawdzają się najlepiej. Zanim jednak zdążą się rozpłynąć, człowieka do śmierci mogą doprowadzić problemy wewnętrzne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak ziemskiego ciśnienia atmosferycznego powoduje, że w naszych płynach ustrojowych lawinowo powstawać mogą pęcherzyki. W pierwszej kolejności spodziewać się ich należy tuż pod skórą, ale efekt ten bardzo szybko dotrze także do płuc i układu krwionośnego. Tam zdolny jest doprowadzić do zatoru lub zatrzymać akcję serca w wyniku krwotoku wewnętrznego.
W ten sposób płyny ustrojowe mogą ostatecznie rozerwać nasze ciało, ale ludzka skóra jest niezwykle elastyczna. Zachowa nas w jednym kawałku nawet jeśli spuchniemy dwukrotnie. W przestrzeni kosmicznej nie możemy liczyć na nią w pełni, ale zanim nas zawiedzie, większym problemem będzie brak tlenu.
Podstawowa przyczyna śmierci w przestrzeni kosmicznej
Bez niego człowiek traci przytomność w 15 sekund i może przeżyć jeszcze jakąś minutę. Dlatego astronaucie, który wybrał się na kosmiczny spacer bez kombinezonu można pomóc tylko przez około 70 sekund. W takiej sytuacji jego szanse na przeżycie nie będą jednak tak duże jak niedoszłego topielca czy ofiary lawiny śnieżnej.
W przestrzeni kosmicznej zabójczym jest też promieniowanie ultrafioletowe i rentgenowskie. Sprawią one, że człowiek z ogromnymi problemami wewnętrznymi będzie zagrożeniem dla ratowników oraz dozna poważnych oparzeń. Jeśli uda się go zachować przy życiu, należy liczyć się z uszkodzeniami na poziomie DNA. Ryzyko wystąpienia u niego nowotworów ogromnie wzrośnie.
Katarzyna Rutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski