Korzystałem ze starego telefonu z klawiaturą. I nie rozumiem, dlaczego już się ich nie tworzy
Wyciągnąłem z szuflady dwa stare telefony. I choć nie pasują do dzisiejszych standardów, nie da się wygodnie przeglądać na nich internetu, o aplikacjach można zapomnieć, to mają coś, czego zazdrościć mogą im najnowsze smartfony. Klawiaturę.
20.02.2017 | aktual.: 20.02.2017 16:39
Nie lubię pisać na dotykowym ekranie.
Złośliwi mogą powiedzieć, że po prostu nie umiem, co jest dosyć wstydliwe i kompromitujące, biorąc pod uwagę fakt, że dotykowe ekrany są z nami od dawna, a w pisaniu pomaga system podpowiedzi. Niech będzie, że nie umiem, ale przynajmniej wiem, że nie jestem sam. Widzę, jak piszą znajomi, obserwuję zabawne literówki we wpisach na Facebooku czy Twitterze. I zawsze to samo usprawiedliwienie: “sorry, autokorekta”.
Pisania po dotykowym ekranie nie można tłumaczyć tym, że nie jest doskonałe, ale przecież niczego lepszego nie wymyślono. Otóż wymyślono i to dawno temu - pisanie za pomocą zwykłej, tradycyjnej klawiatury. By przekonać się, że nie przemawia przeze mnie sentyment, wyciągnąłem z szuflady dwie stare nokie, obie z klawiaturą.
Gdyby nie nieaktualny system operacyjny, brak wielu współczesnych aplikacji i ekran kiepskiej jakości, to wcale nie musiałbym się z nimi rozstawać. Przeglądanie internetu jest na nich możliwe, ale w znaczący sposób odbiega od tego, co oglądamy na współczesnych telefonach - w końcu mają kilka lat na liczniku. Ale to właśnie te dwa leciwe telefony pokazały mi, dlaczego nowoczesne smartfony są niedoskonałe. Przez brak fizycznych klawiszy.
Coś za coś - mogliby powiedzieć producenci, tłumacząc się tym, że wyrzucenie klawiatury było konieczne, bo inaczej mielibyśmy małe ekrany. Co z tego, że jedna nokia ma przyciski “QWERTY”, skoro te zajmują połowę całego urządzenia?
Jednak Nokia już kilka lat temu pokazała, że wcale nie trzeba wybierać pomiędzy wielkim ekranem a klawiszami. Spójrzcie na drugi odkurzony przeze mnie telefon, model E7. Ma dotykowy ekran i kapitalną, rozsuwaną klawiaturę. Komórkomania w 2011 roku pisała o niej tak - do dziś nic się praktycznie nie zmieniło:
Została ona złożona z tej samej wielkości przycisków (poza spacją) wykonanych z gumowanego tworzywa, które jest odporne na ścieranie. Przyciski mają bardzo przyjemny skok i są osadzone w znacznych odstępach od siebie, co sprawia, że na klawiaturze pisze się szybko i wygodnie. Już po paru dniach korzystania z Nokii E7 na klawiaturze fizycznej można pisać bezwzrokowo. QWERTY jest także podświetlana, co bardzo ułatwia korzystanie z telefonu w nocy.
Do tego dochodzą skróty klawiszowe, o których w recenzji napisano:
Dzięki nim bez konieczności sięgania do menu można wygodnie kopiować/wycinać fragmenty tekstu i wklejać je w każdym miejscu w systemie, bez różnicy czy jest to wiadomość email, SMS czy notatka.
Prawda, że przydałoby się to i dziś?
Idealne połączenie - jest dotykowy ekran, ale i klawiatura. I wcale nie wpływa to na rozmiar. Owszem, ekran ma tylko 4-cale, ale sam telefon nie jest grubszy, większy czy znacznie cięższy niż wiele obecnych telefonów. Wystarczy dodać, że jest tylko trochę grubszy niż testowana przeze mnie jakiś czas temu Xperia X Compact. Co tam model 3310 - niech Nokia odświeży E7!
Na dodatek klawiatura dodaje telefonowi oryginalny wygląd. Sprzęty prezentowały się inaczej, a twórcy kombinowali, jak upchnąć klawisze. Czy schować je pod klapką, skąd je wysuwać, jakie przyciski zostawić - dzięki temu telefony wyglądały inaczej. A dziś łamania schematu nie ma, liczy się tylko to, by ekran zajmował jak najwięcej powierzchni. I wszystkie smartfony za moment będą wyglądać tak samo, bo znikną z nich ostatnie klawisze fizyczne. To moda, którą zapoczątkowało Xiaomi.
Ci, którzy za klawiszami tęsknią, muszą ściskać kciuki za elastyczne ekrany. Dzięki nim ekran będzie duży, ale składany, przez co wyświetlacz znany z tabletów po złożeniu spokojnie zmieści się w kieszeni, tak jakbyśmy nosili zwykłego smartfona. A przecież im większy ekran, tym wygodniej pisać dotykowo.
To jednak melodia przyszłości. W najbliższym czasie powrotu klawiatur spodziewać się nie należy. O tym, że to relikt dawnych czasów, najlepiej świadczy fakt, że klasyczne przyciski znajdziemy wyłącznie w tak zwanych “telefonach dla seniora”. Jaka szkoda!