Koronawirus. Kobieta przez 70 dni mogła zarażać innych
Starsza kobieta z obniżoną odpornością przechodziła koronawirusa bezobjawowo. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wirus bardzo długo utrzymywał się w jej organizmie i przez 70 dni mogła zarażać inne osoby.
06.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:43
Cała sytuacja dotyczy 71-letniej mieszkanki stanu Waszyngton. Kobieta choruje na jedną z odmian białaczki, co sprawia, że jej układ odpornościowy jest osłabiony i tym samym gorzej zwalcza wirusy, w tym SARS-CoV-2. Naukowcy już wcześniej informowali, że osoby z osłabioną odpornością mogą dłużej zwalczać koronawirusa, ale do tej pory nie mieli na to zbyt wielu dowodów.
Koronawirus u osób z osłabioną odpornością
Nowe badanie, opublikowane na łamach czasopisma naukowego "Cell" sugeruje, że "długotrwałe wydalanie zakaźnego wirusa może stanowić problem u niektórych pacjentów z obniżoną odpornością".
- W miarę rozprzestrzeniania się tego wirusa coraz więcej osób z różnymi zaburzeniami immunosupresyjnymi zostanie zarażonych i ważne jest, aby zrozumieć, jak SARS-CoV-2 zachowuje się w tych populacjach - powiedział jeden z autorów badania, wirusolog Vincent Munster.
Kobieta została zarażona koronawirusem pod koniec lutego. Była hospitalizowana z powodu niedokrwistości związanej z białaczką, a lekarze przeprowadzili również test na COVID-19. Jego wynik okazał się pozytywny. W ciągu następnych 15 tygodni kobieta byłaby wielokrotnie badana na obecność koronawirusa. Lekarze wykrywali go w jej górnych drogach oddechowych przez 105 dni, a zakaźne cząsteczki SARS-CoV-2 przez 70 dni.
COVID-19 potrafi zaskoczyć
Z dotychczas zgromadzonych informacji wynika, że osoby zarażone koronawirusem mogą zarażać innych przez około 8 dni (od momentu zarażenia). Najdłuższy zarejestrowany przypadek wydalania wirusa z organizmu wynosił 20 dni. Naukowcy uważają, że u kobiety wszystko trwało aż 70 dni, ponieważ jej organizm nie wytworzył właściwej odpowiedzi immunologicznej. W próbkach pobieranej krwi nie było przeciwciał SARS-CoV-2.
Kobieta była leczona m.in. osoczem i krwią pobranymi od ozdrowieńców. Eksperci nie mają pewności, czy ich zastosowanie pomogło w walce z wirusem. Nie wiedzą też, dlaczego pacjentka przechodziła koronawirusa bezobjawowo. Autorzy badania podkreślają konieczność przeprowadzenia dalszych badań u osób z obniżoną odpornością, aby dowiedzieć się, w jaki sposób faktycznie przechodzą one zakażenie koronawirusem.