Kopią kryptowaluty i wkopują zwykłych śmiertelników. Rachunki są kosmiczne

Przed wami kolejny przykład na brak opłacalności kopania kryptowalut. Dzięki gigantycznym firmom zajmującym się pozyskiwaniem wirtualnych pieniędzy w blockchainie, rachunki za media rosną w zatrważającym tempie. W niektórych stanach USA mogą pojawić się poważne problemy.

Koszt kopania kryptowalut przewyższa zysk.
Koszt kopania kryptowalut przewyższa zysk.
Źródło zdjęć: © Pexels
Marcin Watemborski

Mining to przeszłość. Kryzys kryptowalutowy to fakt

Wydobywanie kryptowalut, czyli popularne "kopanie" przestało mieć sens. Ma na to wpływ kilka czynników, które potwierdzają tę tezę. Przede wszystkim Bicoin traci na wartości, po drugie ukryte w blockchainie równania matematyczne są coraz trudniejsze i wymagają większej mocy obliczeniowej, to zaś generuje potrzebę posiadania lepszego sprzętu w większej ilości.

Karty graficzne i układy służace do "miningu" (ang. kopania) muszą być czymś zasilane, a więcej urządzeń potrzebuje większej ilości prądu. Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której proces kopania Bitcoina jest droższy niż uzyskana przez to wartość kryptowalut.

Problem z kopaniem kryptowalut dotyczy również zwykłych ludzi, którzy w ogóle nie są zainteresowanie tym tematem. Energia elektryczna nie bierze się znikąd, więc jeśli rośnie zapotrzebowanie na nią trzeba ją wytworzyć, a surowiec trzeba skądś pozyskać, czyli np. zakupić węgiel lub wybudować więcej turbin prądotwórczych na rzekach czy polach (w postaci wiatraków).

Za zachłanność odpowiedzą obywatele

Jak donosi The Guardian, największe firmy w USA zajmujące się miningiem zużywają rocznie tyle energii, ile wszystkie domy razem wzięte w teksańskim Houston. Ten prąd nie bierze się znikąd, a skoro potrzebo go więcej, trzeba więcej zapłacić za jego wytworzenie. Koniec końców, odczują to najbardziej zwykli ludzie.

Stany Zjednoczone zaczęły borykać się z kryzysem energetycznym przez kryptowalutowych górników. Taki problem wcześniej miała również Chińska Republika Ludowa, ale w komunistycznym kraju wystarczyło zakazać takich działań i zdelegalizować kryptowaluty. W USA coś takiego nie przejdzie – w końcu to "kolebka światowej demokracji i wolności".

Kryptowaluty niszczą środowisko

Zgodnie z danymi ekspertów, ponad jedna trzecia światowej mocy obliczeniowej różnych komputerów odpowiedzialna jest za kopanie kryptowalut, a konkretnie Bitcoina. Raport złożony przez senator USA Elizabeth Warren oraz 5 innych członków Partii Demokratycznej trafił do amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska.

Krótko mówiąc, kopanie kryptowalut jest złe dla ludzi i środowiska, i jeśli te działania nie zostaną ograniczone, kryzys energetyczny i klimatyczny może się znacznie pogorszyć. Wystarczy spojrzeć na to, że 3 największe spółki miningowe (Bit Digital, Greenidge oraz Stronghold) emitują rocznie 1,6 miliona ton dwutlenku węgla, czyli tyle, ile produkuje około 360 000 spalinowych samochodów osobowych.

Na tę chwilę nie ma rozwiązania problemu. W stanie Texas, który jest centrum kopania kryptowalut, w najbliższych latach te działania mają się jeszcze zwiększyć, a tym samym zużycie prądu oraz produkcja zanieczyszczeń wzrosną. Co za tym idzie - również ceny prądu w gospodarstwach domowych, jak informuje The Verge.

Dla przypomnienia – globalny rynek kryptowalut w ostatnich miesiącach stracił około 50 proc. swojej wartości, co pogłębia problem inwestorów chcących się teraz odkuć i szukających Bitcoinów (i innych walut) gdzie tylko się da.

Marcin Watemborski, dziennikarz WP Tech

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)