Każdego dnia dostarczali "suchary" tysiącom użytkowników. Rezygnują z powodu zbyt wysokich cen
30.07.2018 11:39, aktual.: 30.07.2018 13:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Facebook to poważny biznes - można dobrze zarobić nawet na czymś tak pozornie błahym, jak serwis z dowcipami. A jeśli taki serwis będzie sam wysyłać użytkownikom dowcipy, może liczyć na wierne grono fanów. Przynajmniej w teorii, bo praktyka pokazuje co innego.
Jest na Facebooku strona o nazwie Suchar Codzienny. Jak sama nazwa wskazuje, publikuje ona mniej lub bardziej zabawne dowcipasy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo stronę śledzi ponad 520 tysięcy osób, a założyciele zamienili publikowanie żartów w intratny biznes z branży mediów społecznościowych.
Sucharkowy biznes
W ramach rozwoju swojej platformy, Rafał Myśliński i Kamil Natil uruchomili Sucharbota. Jak czytamy w opisie narzędzia, "SucharBot jest chatbotem Suchara Codziennego na FB Messengerze, który wysyła użytkownikom 5 sucharów każdego dnia. Regularnie korzysta z niego 20 tysięcy osób dziennie (dane na kwiecień 2017 roku – przyp. red.)".
Zapytany o statystyki na 2018 rok, Myśliński w rozmowie z WP Tech wylicza, że suchary trafiały codziennie do 100 tysięcy osób, z czego 40 tysięcy osób klikało w wiadomości, by zdobyć jeszcze większą porcję suchego humoru. Wszystko brzmi dobrze, jednak ostatnio zamiast dowcipów Sucharbot zaczął rozsyłać taką wiadomość:
Za obsługę Sucharbota odpowiada Chatfuel – jeden ze światowych liderów, jeśli chodzi o obsługę chatbotów na Facebooku. I to właśnie jego wymagania finansowe doprowadziły do podjęcia takiej decyzji przez twórców Suchara Codziennego.
- Mieliśmy dużo użytkowników, a obsługa serwerów też kosztuje. W końcu Chatfuel wystawił nam rachunek. Skoro koszty są tak wysokie, nie pozostaje nam nic innego, jak zrezygnować z tej usługi – mówi WP Tech Myśliński. - Czy na stałe? Na razie musimy dowiedzieć się, co będzie z bazą naszych użytkowników przy ewentualnej zmianie dostawcy. Jeśli ją stracimy, to mówiąc kolokwialnie, będzie lipa. Poza tym mieliśmy czas do pierwszego sierpnia – woleliśmy się pożegnać, niż zostać odłączonym. Zobaczymy, co dalej – dodaje.
Czy Suchar Codzienny będzie pierwszą ofiarą zmian, jakie najwidoczniej zachodzą w polityce Chatfuel? I co ważniejsze, czy inne firmy mogą czuć się zagrożone? Jak mówi WP Tech Mateusz Czech, ekspert ds. Messengera, Chatfuel obsługuje blisko połowę chatbotów z 300 tysięcy dostępnych na Facebooku, najpierw trzeba wiedzieć, jakie nowości czekają na korzystających z usług firmy.
- Długo zapowiadane zmiany w obrębie Chatfuela zaczną obowiązywać 1 sierpnia. Najważniejszą zmianą jest limit do 5000 aktywnych użytkowników. Oznacza to, że w wersji darmowej boty będą funkcjonować tylko dla pierwszych 5 tysięcy osób, które weszły w interakcje z botem. I tylko do tych 5000 osób będzie można się komunikować, czyli wysyłać wiadomości – tłumaczy. - Z drugiej strony, Chatfuel zmniejszył dotychczasowy cennik. Dla przykładu, za 20 tysięcy użytkowników zapłacimy teraz 150 dolarów zamiast 475. Te zmiany są podyktowane przede wszystkim kosztem utrzymania samego narzędzia, architektury oraz ogromnych baz po stronie Chatfuela. Koszt utrzymania 150 000 aktywnych botów to ogromny koszt na samych serwerach – podkreśla.
Zobacz Też: Jak chatboty radzą sobie w innych branżach
To zmiany, które z pewnością dotkną zarówno samego narzędzia, jak i użytkowników, uważa Czech. Nie doszukiwałbym się jednak winy w Chatfuelu, bo jak zwykle, problem jest o wiele bardziej złożony.
- Z jednej strony Chatfuel od początku był w pełni darmowy i nie wymuszał płatności. Z drugiej strony, już dziś możemy obserwować jak duże podmioty, na przykład Suchar Codzienny, wyłączają całkowicie bota na Messengerze pod pretekstem zbyt wysokich kosztów – tłumaczy. - Rozumiem, że koszt kilku tysięcy dolarów może być wygórowany, ale z drugiej strony możliwości, które stwarza Chatfuel i które oferował do tej pory są równie olbrzymie. Jak miałbym ocenić, czy wpłynie to na rynek botów w Polsce, to z pewnością uwypukli się problem świadomości rynku do tego, czym jest dziś Messenger - uważa.
Raczej zabawka niż narzędzie
Zdaniem naszego rozmówcy, problemem z chatbotami w Polsce jest ich postrzeganie. Wiele osób nadal podchodzi do tego jak do gadżetu czy zabiera się za boty tylko dlatego, że takie są obowiązujące trendy. Takie boty niestety nie mają racji bytu od samego początku – cena nie ma tu nic do tego, zaznacza Czech. A dla małych graczy, których baza nie przekracza pięciu tysięcy użytkowników, te zmiany będą mniej dotkliwe.
- Wyzwaniem jest pokazanie wartości, którą oferują boty, czyli wysyłanie wiadomości bezpośrednio w komunikatorze, gdzie 90 proc. z nich jest odczytywanych przez użytkowników. Zrozumienie, że jest to ogromna wartość zarówno dla marki jak i użytkownika, jest tu kluczowe – zauważa Czech. - Uważam, że problemem jest umiejętność monetyzacji tych wartości po stronie marki. Brak zrozumienia tego sprawi, że będziemy obserwować wyłączanie botów. To także dowód na to, że nie do końca rozumiemy w jaki sposób wykorzystać dziś chatboty w Polsce do komunikacji z użytkownikami – konkluduje.
Z kolei zagranicznie firmy z przeróżnych branż nie mają problemu z wykorzystaniem chatbotów do rozszerzenia swojej działalności. Takie sieci fast food jak Wingstop, Pizza Hut czy Domino's Pizza pozwalają złożyć zamówienie przez Messengera. KIA z kolei przeprowadziła kampanię swojego hybrydowego samochodu w trakcie Super Bowl w 2016 roku przez chatbota i w przeciągu kilku miesięcy zebrała ponad 700 tysięcy interakcji.
Suchar Codzienny może zacząć nieprzyjemną passę wyłączanych czatbotów. Albo stanie się przestrogą dla innych. Tak czy siak, czekają nas zmiany – oby na lepsze. Tymczasem nie pozostaje nic innego, jak zakończyć ten artykuł dowcipem prosto z Suchara Codziennego:
- Przepraszam panie motorniczy, czy można otworzyć okno w tym tramwaju? Ludzie mdleją.
- Nie można, bo klimatyzacja jest włączona.
- To czemu jest tak gorąco?
- Bo nie działa.