Jest rok 2030. Lodówka wysłała mi SMS‑a, żebym kupił mleko
Nie ma się co spodziewać, że za 10 lat będziemy mieli latające samochody. Będziemy za to mieli gadające sprzęty domowe, inteligentne miasta i drogi i wirtualnych asystentów ułatwiających, lub utrudniających nam życie.
Listopad 2019. W fikcyjnym świecie "Łowcy Androidów" główny bohater Rick Deckard jeździ latającym samochodem i poluje na replikantów – androidy do złudzenia przypominające ludzi. Wizja reżysera Ridley'a Scotta oczywiście nie sprawdziła się w roku 2019. Czy jest zatem sens bawić się w przewidywanie, co będzie za kolejne 10 lat? Trafnie przewidzieć przyszłości na pewno się nie da. Można jednak przyjrzeć się technologiom, które już dziś są rozwijane przez najbardziej innowacyjne firmy, żeby przybliżyć sobie wizję roku 2030.
Urządzenia, rozwiązania i usługi, których będziemy używać za 10 lat, istnieją w większości już dziś. Są jednak bardzo drogie, albo jeszcze niedoskonałe, albo po prostu znajdują się we wczesnym stadium rozwoju. Jednym z trendów forsowanych przez firmy technologiczne jest wykorzystywanie podstawowej "sztucznej inteligencji" w sprzętach domowych.
Inteligentne urządzenia i domy
Np. LG wprowadzi w tym roku, podczas targów CES 2020 w Las Vegas, lodówki wyposażone w funkcję rejestrowania zawartości. Lodówki te będą podłączone do internetu. Będą na bieżąco informowały, jakie produkty mamy w domu, a jakie trzeba kupić. W tym wypadku całkiem prawdopodobna jest też usługa automatycznych dostaw produktów do domu bez ingerencji właściciela. Po prostu lodówka sama złoży zamówienie, gdy zobaczy, że np. brakuje mleka i jajek. Urządzenie podpowie też, jakie danie można przygotować z już posiadanych produktów. Niestety obecne trendy nie wskazują na to, by w najbliższym czasie powstały prawdziwe roboty kuchenne, jak z kreskówek z lat '90, czyli takie, które same od początku do końca przyrządzą posiłek, podadzą do stołu, a potem pozmywają po obiedzie.
Tego typu rozwiązania pojawią się we wszystkich segmentach AGD i RTV. Lodówki, pralki, zmywarki, piekarniki, telewizory będą za nas decydować, co dla nas najlepsze i podtykać nam gotowe rozwiązania pod nos. Przy stale wydłużającym się czasie pracy może to być pożądane rozwiązanie w bogatych krajach.
Rządy wirtualnych asystentów
Inwestycje w rozwój technologii wirtualnych asystentów, dokonywane w ostatnich latach przez takich gigantów, jak Google, Apple, Amazon, a podobno także przez Facebooka każą z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że w 2030 będziemy do naszych komputerów, smartfonów i tabletów lub czegoś, co je zastąpi przede wszystkim mówić, zamiast na nich pisać i klikać. Podobno już dziś młode pokolenie chętniej mówi do swoich smartfonów z asystentami Siri i Google niż obsługuje je ręcznie - uważa szef Motoroli. Polski Asystent Google na razie nie przekonał do siebie wielu użytkowników, ale niewykluczone, że zmieni się to z czasem pozyskiwania przez niego nowych możliwości.
Inteligentny ruch na drogach
Sztuczna inteligencja i komputerowe sieci neuronowe będą przejmowały (i już to robią) kolejne zadania zarządzania dużymi i skomplikowanymi systemami. Jednym z takich systemów jest ruch drogowy. Innym - oświetlenie. Profesor Jacek Mańdziuk, kierownik Zakładu Sztucznej Inteligencji i Metod Obliczeniowych Politechniki Warszawskiej uważa, że komputerowe sieci neuronowe są idealnym narzędziem do zarządzania ruchem w godzinach szczytu, bo analizują sytuację na bieżąco i szukają zawsze najlepszego rozwiązania.
Nie tylko ruch na drogach będzie usprawniony, także parkowanie powinno być łatwiejsze. System kamer w połączeniu z planem miasta podpowie, gdzie jest najbliższe miejsce do parkowania. Będzie to przydatne dla tych, którzy jeszcze będą posiadali samochody, bo coraz więcej osób w miastach decyduje się na komunikację publiczną i carsharing.
W kwestii tego, jak zmienią się samochody, można zaś z całą pewnością powiedzieć, że na pewno nie będą latać. Więcej z nich będzie za to wyposażonych w autopilota. Jeśli ktoś chciałby natomiast wiedzieć, jakimi konkretnie samochodami będziemy jeździć w Polsce, to musi zerknąć za zachodnią granicę, bo w tej chwili jeżdżą one po niemieckich drogach.
Elektryczna rewolucja
W związku z globalnym ociepleniem w ciągu 10 lat nastąpi silne przestawienie się z paliw kopalnianych na paliwa odnawialne. Tak postanowiły prawie wszystkie kraje świata w Porozumieniu Paryskim. Silniki spalinowe staną się historią, a rosnącym standardem będą silniki elektryczne. Dodatkowo, dalszy rozwój laptopów, tabletów i smartfonów oraz urządzeń typu wearables i innych gadżetów sprawi, że powstaną zupełnie nowe, dużo wydajniejsze baterie. Kraje, które opanują proces ich wytwarzania, staną się ważnymi graczami na globalnym rynku energii elektrycznej.
Natomiast, jeśli szybko nie zostaną opracowane nowe technologie magazynowania prądu i najpopularniejsze nadal będą baterie litowo-jonowe, to w tych miejscach na świecie, gdzie wydobywa się niezbędne do nich wytworzenia surowce, może dojść do zamieszek, wojen domowych i zamachów stanu. Taka sytuacja już "gotuje się" w Kongu. To w tym kraju znajdują się złoża surowca niezbędnego do wyrobu baterii litowo-jonowych - kobaltu.
Nie ma się jednak co łudzić, że prędko pozbędziemy się problemów rozładowujących się baterii. Nikt, żaden technologiczny gigant, nie zbliżył się nawet jeszcze do skonstruowania takich akumulatorów, które mogłyby działać przez kilka miesięcy, czy nawet tygodni. Rozwojowi będą ulegać natomiast szybkie metody ładowania.
Wirtualna rozrywka
W wąskim światku dziennikarzy technologicznych trwa spór (ale niespecjalnie gorący) o to, czy wirtualna rzeczywistość (VR) to przyszłość rozrywki, czy nowa "telewizja 3D", czyli wielki niewypał). Pierwsi twierdzą, że za kilka lat w każdym domu będzie jeden, albo kilka zestawów gogli do wirtualnej rzeczywistości. Drudzy, że VR już "się skończył" i jego miejsce jest na cmentarzu (albo śmietniku) bezużytecznych technologii. Ja zaliczam się do tych pierwszych. Z kilku powodów:
1) Rozrywka w VR (zarówno oglądanie filmów jak i granie) jest nieporównywalna z czymkolwiek innym. A fakt, że cały czas niewiele osób z tej rozrywki korzysta, spowodowany jest nie nieatrakcyjnością samego rozwiązania, ale wysoką ceną i wciąż niewielką liczbą treści.
2) VR jest genialnym narzędziem dla przemysłu. Sprawdza się też w nauce i przydaje do różnych treningów. Proste porównanie: profesjonalny symulator zaawansowanej maszyny, np. myśliwca bojowego, to koszt często idący w dziesiątki milionów dolarów. Taki sam symulator odwzorowany w VR to koszt dobrej jakości komputera (niech będzie, że nawet 10 tys. zł) i programu. Dodatkowo VR można dostosować do nieograniczonej liczby zastosowań, a tradycyjny symulator tylko do jednego.
3) Ostatni, może najważniejszy powód: wirtualną rzeczywistość zaczyna wykorzystywać branża pornograficzna. A mało który biznes ma taką siłę jak pornobiznes.
Internet wszędzie i cyfryzacja wszystkiego
Za 10 lat nasze smartfony będą miały więcej mocy i możliwości niż dzisiejsze komputery za kilkadziesiąt złotych. Z internetem będą łączyły się przez superszybką sieć 5G. Sprawi to, że praktycznie wszystko będzie można załatwić przez internet i pojawią się zupełnie nowe usługi, o których dziś nie mamy jeszcze nawet pojęcia i trudno nam sobie je wyobrazić.
W związku z rozwojem bardzo szybkiego internetu do historii przejdzie ściąganie plików. Wszystko będzie udostępniane na zasadzie streamingu. Oprócz filmów i muzyki dużo popularniejszy będzie też streaming gier komputerowych. Już teraz istnieją usługi, które to oferują. To przede wszystkim Nvidia Shield i Google Stadia. Za 10 lat może dojdą do momentu, w którym będą realną alternatywą dla instalowania gier na domowych komputerach i konsolach.