Japonia. Superkomputer bada koronawirusa na stadionie wypełnionym ludźmi
04.11.2020 13:45, aktual.: 01.03.2022 14:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Japończykom marzy się zorganizowanie Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, które przełożono na 23 lipca 2021 roku. Pandemiczna sytuacja w tym nie pomaga, ale czy mimo tych warunków, nie da się zorganizować wielkiej sportowej imprezy? Japończycy poszukują odpowiedzi na to pytanie.
30 tysięcy osób na meczu w 2020 roku brzmi jak abstrakcja. A jednak. Japończycy wypuścili taką grupę ludzi na mecz baseballowy. Wszystko było doskonale zorganizowane. Przede wszystkim, zachowano podstawowe zasady bezpieczeństwa i otwarto dach, co pozwoliło na lepszy ruch powietrza. Jednocześnie zamontowane wcześniej czujniki analizowały ruch powietrza oraz jego nasycenie dwutlenkiem węgla.
Japonii bardzo zależy na zorganizowaniu igrzysk, a w grę wchodzą ogromne pieniądze
Kibicom mierzono temperaturę, nakazywano dezynfekcję, oraz sprawdzano, czy posiadają "antycovidową" aplikację w telefonie. W dużym skrócie Japończycy zrobili kopalnię danych, których analizą zajął się superkomputer. Wykorzystano system rozpoznawania twarzy marki NEC, wysoce skuteczny nawet w przypadku noszenia maseczki. Trzynaście kamer monitorowało też, czy ludzie na pewno zakrywają twarz. Kolejna sieć kamer została oddelegowana do monitorowania temperatury osób obecnych na stadionie.
Za pomocą mikrokomputerów i technologii Bluetooth obserwowano zachowanie ludzi w miejscach, w których często gromadzą się spore grupki kibiców. Naturalnie chodzi o sklepy i toalety. Aplikacja monitorowała także drogę kibiców ze stadionu na stację metra. Wkrótce kolejny test, nowe ograniczenia i analizowanie danych przez superkomputer.
Tym razem Japończycy wpuszczą maksymalnie 45 tysięcy osób na stadionie Tokio Dome. Nowe ograniczenie zabrania kibicom jednego z zespołów śpiewania znanej przyśpiewki. Oczywiście ze względu na zbyt dużą emisję śliny w powietrzu. Zamiast tego, otrzymali inną, "zastępczą pieśń".
Źródło: Gazeta Wyborcza