Jak zostać cyberpatriotą?

Jak zostać cyberpatriotą?

Jak zostać cyberpatriotą?
Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Adam Bednarek
07.06.2017 16:06, aktualizacja: 07.06.2017 16:19

Za sprawą m.in. Ministerstwa Cyfryzacji coraz mocniej promuje się Polskę jako kraj nowoczesny. A skoro mamy e-państwo, to powinni być też i e-patrioci. Ale czy technologiczny patriotyzm jest w ogóle możliwy?

Minister cyfryzacji, występując na konferencji Impact'17 w Krakowie, miała za swoimi plecami hasło “cyberpatriotyzm”. Nawet jeśli Ministerstwo Cyfryzacji miało na myśli nowoczesne podejście państwa do nowych technologii, to przecież powinno to też odnosić się do zachowań obywateli. Kto więc może być cyberpatriotą?

Jeszcze niedawno zwolennicy współczesnej definicji patriotyzmu uważali, że nowoczesny obywatel powinien po prostu dbać o małe, przyziemne rzeczy, dzięki którym kraj się rozwija. Chodziło m.in. o sprzątanie po psie czy płacenie podatków. Jeśli uznamy, że szczególnie ten drugi czynnik jest istotny, to kandydat na nowoczesnego patriotę ma spory problem.

Bo nie wystarczy samemu płacić podatki. Należałoby też wspierać firmy, które to robią, a unikać tych, które ten warunek niejako omijają. Nie przepadasz za taksówkami? Jako nowoczesny patriota i tak nie powinieneś korzystać np. z Ubera, który podatków w Polsce nie płaci.

Obraz
© flickr.com | Mark Warner

Zresztą nie tylko on. Niedawno opublikowany “rejestr domen zakazanych” pokazuje, których serwisów należy unikać. Znajdują się na nim głównie strony hazardowe niezarejestrowane w Polsce, a więc niepłacące podatków. Choć dostęp do nich będzie utrudniony, to przecież są sposoby, by blokady ominąć. Ale cyfrowy patriota nie powinien tego robić - w końcu ważniejszy jest zysk kraju niż jego.

Wątpliwości może budzić też największy społecznościowy portal, czyli Facebook. Nie tylko dlatego, że według jednego z posłów Kukiz'15 serwis łamie przepisy ustawy hazardowej. A co za tym idzie - portal narusza w ten sposób monopol państwa.

Większym problemem może być ocena, czy Facebook nie łamie naszej konstytucji. - Facebook naruszył zasadę niestosowania prewencyjnej cenzury, która jest konstytucyjną zasadą. Konstytucja mówi, że mass media nie podlegają cenzurze prewencyjnej - mówiła minister Anna Streżyńska.

Z kolei UOKiK sprawdzał, co Facebook robi z danymi użytkowników. “Konsument może nie wiedzieć, jakie dane o nim zostaną zgromadzone, jak długo będą przechowywane i komu dokładnie mogą być przekazane” - pisano w oświadczeniu. Jeszcze wcześniej Krzystof Bosak, polityk wywodzący się z narodowych ugrupowań, twierdził, że Facebook łamie polskie prawo, bo nie chce występować przed polskim sądem.

Czy więc technologiczny patriota powinien korzystać z usług serwisu, który tak lekceważąco podchodzi do polskiego prawa? Co więcej, czy powinni robić to politycy, dbający o Polskę? Już w 2013 roku Fundacja ePaństwo zauważała:

Obecność urzędów w mediach społecznościowych może być postrzegana jako ingerencja państwa w rynek medialny. Zwłaszcza, że nie są organizowane w tych sprawach żadne przetargi, czy konkursy. Nie wiadomo zatem, dlaczego dany urząd wybiera np. konto na Facebooku, a nie na Google+, a przecież te portale konkurują między sobą o aktywność użytkowników, która jest dla nich źródłem wymiernego przychodu

Nowoczesny patriotyzm paradoksalnie kojarzyć może się z bardzo konserwatywnym podejściem do miłości do ojczyzny. Jedni nas nie szanują, omijając prawo, drudzy bezczelnie na nas zarabiają, nie płacąc podatków. A patriota ma pod górkę, jeśli z ich usług nie korzysta i przez to albo płaci więcej (Uber bywa tańszy, a zagraniczny bukmacher nie pobiera podatku od wygranej), albo jest cyfrowo wykluczony. W końcu trudno wyobrazić sobie świat bez konta na Facebooku.

Obraz
© Pixabay.com

Na dodatek zawsze jest na straconej pozycji. Nie mamy polskiego elektrycznego auta, nie mamy polskich telefonów czy konsol. Nawet jeżeli powstanie “polski Facebook”, to i tak odpalony będzie na zagranicznym systemie operacyjnym. I sprzęcie zrobionym w Chinach.

Ale e-patriota ma też coś w zamian. Bo “nowoczesne państwo” to nie tylko slogan. W pierwszych polskich miastach pojawiają się mobilne wersje dowodów osobistych. Przez internet sprawdzimy punkty karne, stworzymy swój elektroniczny podpis potwierdzający tożsamość w sieci czy oddamy też PIT. Korzystanie z nowoczesnych rozwiązań przygotowanych przez państwo i promowanie ich powoduje, że powstają kolejne. Wszyscy na tym zyskujemy.

Obraz
© PAP | Marcin Kaliński

Z drugiej strony należałoby też uznać za “patriotyczny czyn” jazdę nową autostradą - w końcu to również nowa rzecz od polityków dla obywateli. To oczywiste, że rozliczamy się przez internet, bo tak jest szybciej i wygodniej, a nie dlatego, że to "polski obowiązek". Nie trzeba czuć się przesadnie związanym z ojczyzną, by popierać takie rozwiązania.

Może więc nowoczesny patriota powinien być* beta-testerem nowych rozwiązań?* Oceniać je, dzielić się przemyśleniami, a nie tylko biernie korzystać. Minister cyfryzacji zdradziła, że jest spora grupa osób, która współpracuje z nią nieformalnie i podsyła swoje uwagi do projektów ministerstwa.

Na technologiczny patriotyzm nie ma szans: raczej nie doczekamy się komputerów, konsol czy telefonów, które będą w stu procentach polskie, produkowane w rodzimych fabrykach. A produkty z polskim logo, choć niewątpliwie przyczyniają się do wzrostu zatrudnienia, nie są do końca “nasze”. I nie są tak dobre, jak inne rozwiązania. Ograniczanie się do polskich stron czy urządzeń byłoby niepotrzebnym męczeństwem. Jeżeli chcemy rozwijać nowoczesną Polskę, to jedyny sens ma cyberpatriotyzm. Czyli wspieranie internetowych, obywatelskich usług.

Nowoczesny, kreatywny ZUS mógłby nie tylko zajmować się emeryturami i ubezpieczeniami, ale też edukować Polaków, jak mądrze oszczędzać, w co inwestować czy jak sprytnie zarządzać domowym budżetem. Podobnie może być z innymi państwowymi spółkami. NFZ rozwija sztuczną inteligencję, by przewidywać choroby. A KGHM wchodzi w górnictwo kosmiczne. Z kolei popularność gier czy aplikacji może sprawić, że o Polsce będzie głośno na świecie - a "Wiedźmin" wypromuje nas jak "Władca Pierścieni" Nową Zelandię. Tego wszystkiego jednak nie będzie, jeśli cyfrowi obywatele nie pokażą, że chcą takiej e-Polski.

I właśnie dlatego cyfrowy patriotyzm, polegający na wsparciu takich usług, jest potrzebny.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)