Jak powstały hordy zombie w "World War Z"?
Jeśli widzieliście już najnowszy film Marca Frostera z Bradem Pittem w roli głównej, z pewnością zwróciliście uwagę na niesamowitą animację tłumów Zombie. Za realistyczne efekty specjalne w tym współczesnym filmie katastroficznym odpowiada londyńskie studio Moving Picture Company. Jak udało im się stworzyć te niesamowite animacje? Dzięki sztucznej inteligencji.
Jak mówi w wypowiedzi dla magazynu Wired Max Wood z MPC, animacja tłumu zombie, który opanował ulice Jerozolimy wymagała zastosowania technologii podobnej do tej, jaką wcześniej widzieliśmy już choćby we "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona. Najpierw stworzono setki indywidualnych modeli żywych trupów, każdy symulowany przez aktora, którego ruchy rejestrowano w różnych sytuacjach - biegania, przeskakiwania przeszkód, wspinaczki czy... zjadania innych zombie. Następnie każdy zombie z tłumu otrzymał przypisany komputerowo indywidualny cel i zestaw środków do jego realizacji. Resztę pozostawiono algorytmom sztucznej inteligencji, których rolą było tak połączyć nagrane wcześniej animacje ruchu, by każdy zombie osiągnął swój cel w inny sposób. Autorzy efektów specjalnych przyznają, że początkowo sami nie wiedzieli jaki będzie efekt tak skomplikowanych symulacji.
Specjaliści z MPC wykorzystali również autorski silnik "Alice", który zazwyczaj odpowiada za unikanie kolizji między animowanymi postaciami, umieszczonymi na wirtualnej scenie filmu. Tym razem jednak hordy zombie miały poruszać się niewiarygodnie szybko, niczym fala zalewające ulice miasta, sięgająca do zawisających nad nią śmigłowców czy przelewająca się przez mur otaczający Jerozolimę. Odwrócono więc działanie "Alice" - system miał teraz zarządzać kolizjami tak, aby właśnie symulowały one zachowanie fali nieumarłych. Efekt prac studia MPC możecie zobaczyć w kinach albo na poniższym trailerze: