iRobot Roomba i7+ już w Polsce. Mam ją 5 dni i jestem zachwycony

Od 20 lat jej twórcy chcą, by ludzie zapomnieli o sprzątaniu. Dzisiaj w Polsce debiutuje Roomba i7+. Po kilku dniach jej używania widać, że dwie dekady nie poszły na marne. To idealny robot sprzątający? Na pewno można mieć wobec niego duże oczekiwania.

iRobot Roomba i7+ już w Polsce. Mam ją 5 dni i jestem zachwycony
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Michał Prokopowicz

05.02.2019 | aktual.: 05.02.2019 16:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy usłyszałem dźwięk domofonu wiedziałem, że to Darek z "nowym cackiem". Czekałem na i7+ od września 2018 roku. Użytkownicy w Stanach Zjednoczonych już mieli okazję "rozpływać" się nad nową roombą. Teraz pora na Europę. Dzisiaj w polskich sklepach w przedsprzedaży pojawiła się Roomba i7 czyli najnowszy flagowiec z Bedford w stanie Massachusetts.

Robot nadal jest okrągły, nadal ma przycisk CLEAN na górze obudowy i nadal odkurza. Ale zaszła dość istotna zmiana, może nie w samym wyglądzie roomby, ale w stacji dokującej. Jeśli zdecydujemy się na pełen pakiet i7 z plusem, to w zestawie otrzymamy samodzielnie opróżniający się zbiornik na zanieczyszczenia. Clean Base, bo tak nazywa się stacja, niemalże całkowicie pozwala zapomnieć o sprzątaniu. Obiecałem sobie, że zanim ją rozłożę na czynniki pierwsze (metaforycznie - nie zrobiłbym tego roombie) w dużym wideoteście, najpierw opiszę pierwsze wrażenia.

Mamy XXI wiek i iRobot o tym nie zapomina. Oczywiście oprócz lakonicznej instrukcji obsługi, która zmieściłaby się na dwóch stronach A4 całą dokumentację z rysunkami i podpowiedziami. Mi wystarczy aplikacja producenta. I tutaj muszę się zatrzymać. Bez niej iRobot nie jest „aj” i trzeba o tym pamiętać. To z jej poziomu możemy zarządzać wszystkim, co jest w zasięgu smart czystości naszych czterech kątów.

Dzięki zastosowaniu technologii Imprint Smart Mapping robot jest w stanie zapamiętać plany do 10 kondygnacji wraz z nazwami poszczególnych pomieszczeń. Jak to działa? Banalnie - i to jest najlepsza recenzja tego systemu. Zaznaczamy w aplikacji inteligentne mapowanie i roomba rusza na eksplorację naszych podłóg.

Obraz
© WP.PL | Michał Prokopowicz
Obraz
© WP.PL | Michał Prokopowicz

"Uczenie" zajmuje jej dwa przejazdy, co może trwać różnie w zależności od wielkości powierzchni. Na moich 40 metrach kwadratowych to 15-20 minut na przejazd. Co ważne, możemy także sami definiować granice pomieszczeń, co jest bardzo przydatną funkcją. Dzięki temu nie trzeba zawsze zaznaczać całego mieszkania, tylko można roombę wysłać tam, gdzie faktycznie jest brudno.

Oczywiście to nie jedyna ciekawa funkcja. iRobot wyposażył swój najnowszy model w opatentowany system iAdapt 3.0, który nawiguje urządzenie w oparciu o technologię vSLAM, brzmi zagadkowo. W skrócie chodzi o poprawę efektywności tak, by robot wiedział, gdzie już był, a które miejsca wymagają jeszcze posprzątania. To rozwiązanie adaptuje się do zmiennych warunków otoczenia. Na przykłady - kiedy odsuniemy miejsce, które do tej pory było zasłonięte przez jakiś mebel, robot o tym będzie wiedział.

Wtedy w ruch pójdą ruchome głowice czyszczące, które dostosowują swoją wysokość do podłoża. Pierwsza odpowiada za rozbijanie zabrudzeń, a druga poruszając się w przeciwnym kierunku podnosi zabrudzenia, które za sprawą mocy ssącej ląduje w pojemniku robota. Roomba została także wyposażona w technologię Dirt Detect, która sprawia, że robot stale szuka powierzchni wymagających specjalnej uwagi ze względu na częstszy lub większy brud.

Choć nowa Roomba i7+ jest ze mną raptem od kilku dni, wiem co miał na myśli Colin Angel, założyciel iRobot, mówiąc: "Ten robot jest urzeczywistnieniem wizji, która prawie 20 lat temu przyświecała nam od początku naszej podróży w świecie robotów odkurzających”.

Patrzę na nią… i zastanawiam się, czego jej brakuje, jaki ma problem, co jest z nią nie tak? Przecież nie może być tak pięknie. Wygląda zjawiskowo - jak na odkurzacz. Materiały są najwyższej jakości. Producent pomyślał nawet o "walającym" się kablu z tyłu stacji dokującej. Można go w prosty sposób zawinąć. To może ma problem z dywanami? Puszczam ją. Odkurza, kończy, wraca do swojego domu. Szukam dalej.

Mam. Ciekawe są te mapy interaktywne, widzę, co posprzątała, co ominęła - ale dlaczego nie widać tego w czasie rzeczywistym? Być może to błąd, ale taka funkcja zdecydowanie mogłaby się przydać. Znalazłem mankament. No to dzwonię do wspomnianego Dariusza, który odpowiada za iRobota w Polsce. W słuchawce słyszę elaborat na temat bezpieczeństwa, chronienia użytkowników, szyfrowania połączeń w chmurze. Nie mam już pytań.

To nie pierwsza, ani - mam nadzieję - nie ostatnia roomba, która poznaje moją podłogę. Ale pierwsza, która mnie aż tak zaskoczyła i która jest niemalże bezobsługowa dzięki nowej stacji dokującej. Moje pierwsze wrażenia zaskoczyły i mnie. Choć nowemu gościowi w domu należy się taryfa ulgowa, to w tym przypadku nie była ona potrzebna. Kolejny test, czyli pełna wideorecenzja, nie pozostawi złudzeń i odpowie na pytanie, czy iRobot po 20 latach stworzył swoje opus magnum.

Komentarze (180)