Inwazyjne gatunki szturmują Antarktydę. Docierają tam "autostopem"
15.01.2022 18:26, aktual.: 24.02.2022 15:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dzięki człowiekowi Antarktyda przestała być tak odizolowanym miejscem, jakim była kiedyś. Biolodzy odkryli, że każda wyprawa na mroźny kontynent zabiera ze sobą groźnych pasażerów na gapę.
Nowe badanie przeprowadzone przez organizację British Antarctic Survey i Uniwersytet Cambridge ujawniło, że transport morski może mieć niezwykle istotny wpływ na biosferę Antarktydy. Eksperci zidentyfikowali aż 1581 portów organizujących rejsy zahaczające o Ocean Południowy, co zdaniem uczonych podnosi ryzyko przypadkowego przeniesienia obcych gatunków z niemal dowolnego miejsca na świecie.
Poza misjami badawczymi, daleko na południe zapuszcza się mnóstwo statków transportowych, zaopatrzeniowych, rybackich, a od pewnego czasu również turystycznych. W procesie zwanym biofoulingiem ich kadłuby porastają mikroorganizmami i glonami, do których z kolei z łatwością przyczepiają się małże, kraby lub pąkle. Nie brakuje wśród nich gatunków, które w naturalnych okolicznościach, samodzielnie nigdy nie zapuściłyby się tak daleko.
Jak twierdzi współautor raportu David Aldrige: "Gatunki inwazyjne są jednym z największych zagrożeń dla bioróżnorodności Antarktydy. Jej rodzimi mieszkańcy byli izolowani przez ostatnie 15-30 milionów lat. To również zagrożenie dla gospodarki, poprzez ewentualne zakłócenia w rybołówstwie".
Naukowcy uzyskali dane dzięki obserwacjom satelitarnym, wyłuskując z nich aktywność statków na południe od równoleżnika 60 stopni w latach 2014-2018. Większość maszyn wypływała z Ameryki Południowej i wysp Oceanu Spokojnego, ale nie brakowało również wypraw wyruszających z Europy Północnej. Według uczonych to właśnie te ostatnie rejsy stanowią największy problem, ponieważ zabierają "autostopowiczów" z regionu Arktyki – a zatem gatunki przystosowane do niskich temperatur, które najłatwiej zadomowią się również w pobliżu drugiego bieguna.
Jak w wielu innych odizolowanych miejscach na Ziemi, fauna Antarktydy nie wykształciła mechanizmów pozwalających na współpracę czy konkurowanie z obcymi gatunkami. Wystarczy rozprzestrzenienie się jednego nieodpowiedniego stworzenia – choćby obcego rodzaju kraba, prowadzącego nieznaną na danym terytorium formę drapieżnictwa – aby zachwiać funkcjonowaniem całego łańcucha pokarmowego.
Więcej informacji znajdziesz w źródle: A. McCarthy, L. Peck, D. Aldridge, Ship traffic connects Antarctica’s fragile coasts to worldwide ecosystems, PNAS.