IGTV miała konkurować z YouTubem. Na razie jest wielkim nieporozumieniem

IGTV miała konkurować z YouTubem. Na razie jest wielkim nieporozumieniem
Źródło zdjęć: © IGTV
Bolesław Breczko

28.06.2018 10:53, aktual.: 28.06.2018 15:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"To najbardziej ekscytujący news od czasu powstania Instagrama" - chwalili się szefowie, prezentując aplikację IGTV, czyli "Insta-telewizję". W pewnym sensie mieli rację. News był na pewno bardziej ekscytujący niż sama aplikacja.

Początkowo widziałem potencjał w IGTV. Długie filmy w mobilnym, pionowym formacie - to brzmi jak mała rewolucja internetowej telewizji. Do tej pory taki format był domeną amatorskich nagrań, teraz miały wejść na wyższy poziom jakości. Dodając do tego wygodę i intuicyjność przeglądania Instagrama myślałem, że IGTV zapoczątkuje nowy trend w internecie. W końcu baza miliarda(!) użytkowników do czegoś zobowiązuje.

Tydzień wystarczył mi na zmianę zdania. Tutaj nie gra chyba wszystko co możliwe. Po pierwsze, niektórzy twórcy nie zdają sobie chyba sprawę z terminu "pionowe wideo". W rezultacie mamy np. poziome wideo obrócone o 90 stopni, poziome wideo z masą pustrej przestrzeni na górze i na dole czy prawidłowo pionowe, ale z czarnymi pasami po bokach. I wcale nie musiałem ich długo szukać. Taka niechlujność odpycha już na starcie.

Po drugie - nowa jakość jest starą jakością, a raczej brakiem jakości. Spodziewałem się, że Instagram odpalając usługę dla tego miliarda kllientów (a liczbą chętnie chwalili się na konferencji prasowej), zadba o to, aby promować ją naprawdę porządnymi filmami. Tymczasem poziom IGTV nie różni się od tego w głównej aplikacji. Znalezienie wartościowych produkcji jest niezwykle trudne, trzeba znać dokładną nazwę kanału. Promowane materiały to miks memów, lifestyle'owych porad internetowych gwiazdek i klipów muzycznych. Zero produkcji, które na starcie zwaliłby mnie z nóg.

Kolejną nieprzemyślaną kwestią jest długość filmów. Użytkownicy Instagrama od dłuższego czasu domagali się wydłużenia limitu 60 sekund na filmach. Jednak zwiększenie go do godziny po prostu nie ma sensu. Amatorscy twórcy nie wyprodukują wartościowych, godzinnych materiałów, a ja jako użytkownik nawet nie chciałbym tak długich filmów oglądać. W tym momencie najpopularniejsze filmy mają od 15 sekund do 7-8 minut długości.

IGTV to świetny pomysł, ale zrealizowany bez pomysłu. Uważam, że pionowe, mobilne wideo mają duży potencjał. Tak sam jak motyw ciągłego przewijania propozycji wideo w prawo. Jadąc autobusem czy siedząc w domu na kanapie chętnie spróbowałbym takiej rozrywki, zamiast przeglądania rzeczy z YouTube'a. Ale obecny poziom filmów na IGTV i fakt, że znalezienie czegoś ciekawego jest prawie niemożliwe, sprawia, że z miejsca rezygnuję ze swoich planów.

Przy budżecie, jakim dysponuje Facebook, czyli właściciel Instagrama, zainwestowanie na początku w wartościowe produkcje powinno być jak wydanie drobnych w szkolnym sklepiku. I na starcie zagwarantowałoby opad szczęki użytkownikom oraz poczucie, że otrzymują nową jakość. Tymczasem dostaliśmy dokładnie to samo, co widzieliśmy na Instagramie. Tylko że pionowo, dłużej i gorzej.

Komentarze (0)