Ich populacja gwałtownie spada. To wina urbanizacji
Populacja owadów w miastach drastycznie spada. Najnowsze badania sugerują, że urbanizacja ma druzgocący wpływ na owady zapylające. Specjaliści apelują o działania na rzecz ochrony tych niezwykle istotnych dla ekosystemu zwierząt.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, badania przeprowadzone przez naukowców z University of Sheffield wykazały, że urbanizacja ma istotny wpływ na bioróżnorodność owadów zapylających. Analiza przeprowadzona w miastach takich jak Sheffield, Leeds i Leicester pokazała, że liczba gatunków zapylaczy jest tam średnio o 43 procent mniejsza w porównaniu do terenów mniej zurbanizowanych. Wyniki te, opublikowane na łamach czasopisma "Proceedings of the Royal Society B", podkreślają, jak silnie rozwój miejski ogranicza występowanie kluczowych dla ekosystemu gatunków.
Utrata zieleni nie jest obojętna dla owadów
Zespół badawczy porównał obecność zapylaczy w centrum miast oraz na ich obrzeżach. Okazało się, że w gęsto zabudowanych rejonach liczba gatunków i ich liczebność były znacznie niższe. Szczególnie wrażliwe na skutki urbanizacji okazały się ćmy i bzygi. Owady te razem z pszczołami pełnią ważne funkcje zapylaczy
Spadek liczby zapylaczy w miastach jest powiązany z utratą zieleni, takiej jak skupiska drzew, łąki i zarośla. Prof. Jill Edmondson z zespołu badawczego podkreśla, że działki ogrodnicze mogą tworzyć zielone enklawy, które wspierają różnorodność roślin i owadów. Jednak im więcej betonu i asfaltu, tym mniej siedlisk dla owadów, co wpływa na plony uprawianych roślin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Nie wszystkie owady zapylające są w stanie przystosować się do warunków panujących w miastach. Niektóre gatunki mają bardzo specyficzne wymagania siedliskowe. Ćmy potrzebują obecności koron drzew i odpowiednich roślin pokarmowych dla swoich gąsienic, a bzygi wymagają wód stojących do rozmnażania. Jak podkreśla dr Stuart Campbell, środowisko miejskie stanowi szczególne wyzwanie dla tych owadów, które mają trudności ze znalezieniem odpowiedniego pokarmu oraz miejsc do życia i rozmnażania.
Autorzy badania podkreślają, że ochrona zapylaczy wymaga lepszego zrozumienia ich potrzeb oraz współpracy z urbanistami. Zapylacze są niezbędne do rozmnażania 90 proc. dziko rosnących roślin kwiatowych oraz wielu roślin uprawnych. Ich praca przekłada się na stabilność ekosystemów i produkcję żywności.