Guitar Hero Live - odrodzenie legendy, obok której nie można przejść obojętnie

Guitar Hero Live - odrodzenie legendy, obok której nie można przejść obojętnie

Guitar Hero Live - odrodzenie legendy, obok której nie można przejść obojętnie
Źródło zdjęć: © YouTube / Guitar Hero
11.10.2015 16:33, aktualizacja: 12.10.2015 10:13

Pozwólcie, że na wstępie opowiem Wam historię pomysłu, który na pierwszy rzut oka nie miał prawa się udać. Bo kto przy zdrowych zmysłach zdecydowałby się na wydanie gry z plastikową gitarą, w której gracz „grałby” największe hity muzyki rockowej, wciskając kilka kolorowych guziczków? Pesymiści stwierdzili krótko: w Japonii to może jeszcze... ale w Europie i Stanach to nie ma racji bytu. Jednak dwie firmy - Harmonix i RedOctane postawiły wszystko na jedną kartę. Rezultat okazał się oszałamiający - pierwsza gra z serii Guitar Hero szturmem wzięła nowy i stary kontynent, dając początek jednemu z najbardziej kasowych tytułów w historii elektronicznej rozrywki.

Pozwólcie, że na wstępie opowiem Wam historię pomysłu, który na pierwszy rzut oka nie miał prawa się udać. Bo kto przy zdrowych zmysłach zdecydowałby się na wydanie gry z plastikową gitarą, w której gracz _ „grałby” _ największe hity muzyki rockowej, wciskając kilka kolorowych guziczków? Pesymiści stwierdzili krótko: w Japonii to może jeszcze... ale w Europie i Stanach to nie ma racji bytu. Jednak dwie firmy - Harmonix i RedOctane postawiły wszystko na jedną kartę. Rezultat okazał się oszałamiający - pierwsza gra z serii Guitar Hero szturmem wzięła nowy i stary kontynent, dając początek jednemu z najbardziej kasowych tytułów w historii elektronicznej rozrywki.

Szybko pojawiły się kolejne części, stanowiące kolejne odsłony serii (Guitar Hero II, Guitar Hero III), skupiające się na dorobku konkretnych zespołów (Guitar Hero Aerosmith, Guitar Hero Metallica), oddające do rąk nowe instrumenty (Band Hero) czy wprowadzające gracza w świat skreczu i muzyki rozrywkowej (DJ Hero, DJ Hero II). Niestety, w 2010 roku nastąpił koniec serii - Guitar Hero: Warriors of Rock nie spełniło pokładanych w nim nadziei a przesycony rynek słabo reagował na mało innowacyjne instrumenty oraz brak zmian w formule rozgrywki. Wydawało się, że nastąpił zmierzch serii, która zapoznała pokolenia graczy z największymi hitami rocka i gatunków pokrewnych, sprzedała się w liczbie dwudziestu pięciu milionów egzemplarzy, a wydającemu ją Activision przyniosła ponad dwa miliardy dolarów zysku. Wydawało się, że to już koniec... aż do teraz.

Obraz
© (fot. Activision)

Wszystko za sprawą brytyjskiego studia Freestyle Games, które postanowiło przekonać Activision, że czas na zupełnie inną odsłonę Guitar Hero. Po prostu zaczęli wszystko od zera, a rezultat rzuci fanów rocka na kolana. Skąd to wiem? Bo na zaproszenie Activision Wirtualna Polska odwiedziła ekipę Freestyle Games w angielskim Lemington Spa, by na własne oczy przekonać się, czy gra jest warta przysłowiowej świeczki.

Obraz
© (fot. Activision)

Przed niepozornym budynkiem o dumnej nazwie Imperial House czeka na nas Jamie Jackson - szef całej ekipy, którą poznamy za moment. Wyraźnie widać, że jest zmęczony, w końcu cała grupa nanosi ostatnie szlify na swoje najnowsze dziecko, czyli Guitar Hero Live. Po krótkim przywitaniu przed zespołem kilku dziennikarzy z całego świata otwierają się drzwi studia a ich oczom ukazują się wszystkie kontrolery z serii Guitar Hero podpisane przez największe sławy muzyki - niejeden gracz chciałby mieć te kawałki plastiku w swojej kolekcji. Z zaciekawieniem rzucam okiem na półkę z grami, w które w wolnych chwilach _ szarpie _ekipa Freestyle Games. Niestety, nie ma Wiedźmina, za to na półce dumnie pręży się Lords of The Fallen w wersji na Xbox One i PlayStation 4.

- Przynajmniej nie idą na łatwiznę - pomyślałem z rozbawieniem, po czym szybko ruszyliśmy do pierwszej prezentacji tego dnia.

Obraz
© (fot. Activision)

- Jak to się wszystko zaczęło? Po prostu stwierdziliśmy, że musimy wskrzesić ten projekt z popiołów, w końcu minęło pięć lat. Zdecydowaliśmy się zacząć wszystko od zera - stwierdził Jamie.

Faktycznie, wszystko jest inne. Od całkowitej zmiany warstwy wizualnej (po raz pierwszy jesteśmy członkiem prawdziwego zespołu, na scenie otaczają nas prawdziwi muzycy a przed nami wibruje rozgrzany tłum), po drastyczną zmianę kontrolera, wszystko to sprawia, że grając w Guitar Hero Live czułem się jak przy pierwszej odsłonie gry - po prostu miodnie! Na pierwszy ogień idą radykalne zmiany w samej gitarze - zamiast pięciu kolorowych guzików mamy sześć ułożonych obok siebie na podstrunnicy kontrolera.

Obraz
© (fot. Activision)

To rozwiązanie genialne w swej prostocie i jednocześnie stanowiące wyzwanie dla dotychczasowych wymiataczy w GH. Guziki obsługujemy za pomocą trzech palców, a niektóre sekwencje w grze wymagają układania akordów lub wymyślania nowych sposobów na zagranie _ „tego przeklętego fragmentu” _ w myśl zasady „easy to play - hard to master". Przyciski nie wystają z gitarowego gryfu, co ujmuje kontrolerowi wyglądu zabawki, a palce gracza naturalniej wystukują kolejne sekwencje.

Strum Bar, czyli klawisz działający na zasadzie kostki uderzającej o strunę został zwiększony i gra się tym po prostu wygodniej. Kontroler jest nieco cięższy od poprzednich wersji, a wykończenie przywodzi na myśl coś, co bez wstydu można postawić w swojej gamingowej kolekcji z podrobionym autografem Hendrixa. Aby nie było za kolorowo, gitara nadal wydaje mi się nieco za mała, ale warto zaznaczyć, że gra jest przewidziana również dla młodych adeptów rocka. W moim przypadku regulacja paska załatwiła sprawę. Klawisze na gryfie wciskają się nieco opornie, ale podejrzewam, że to kwestia wprawy i wyrobienia przycisków.

A co z samą grą? Jest ostro i czeka na Was kilka niespodzianek. Po pierwsze, nie mamy już do czynienia z animowanymi postaciami! W Guitar Hero Live staniecie na prawdziwej scenie w otoczeniu prawdziwego zespołu. Nie wierzycie? Obejrzyjcie poniższe wideo!

O wyjątkowości Guitar Hero decydowała zawsze muzyka - doskonale pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi przy pierwszym starciu z _ Message in The Bottle _ autorstwa The Police w Guitar Hero II. Pod tym względem Guitar Hero Live w niczym nie ustępuje poprzednim odsłonom serii - znajdziecie tu świeżutkie kawałki z waszych ulubionych rockowych playlist, a także legendarne utwory, których absolutnie nie mogło zabraknąć. Co ciekawe, przez zmianę mechaniki gry (trzy palce, ale sześć guzików), niektóre utwory potrafią być prawdziwym wyzwaniem. Patrząc, jak ekipa Freestyle Studios wymiata na poziomie trudności Expert byłem całkowicie oczarowany. Okazało się, że można prowadzić rozgrywkę nawet z gitarą... na plecach. Zmianie uległy elementy graficzne symbolizujące nuty - teraz mają kształt kostek, wskazujących graczowi który klawisz należy nacisnąć. Na wyższych poziomach trudności niektóre kawałki będą większym wyzwaniem niż dotychczas, ale zapewniam, że warto poćwiczyć.

Do dyspozycji graczy oddano tracklistę składającą się obecnie ze 119 utworów i ciągle dodawane są nowe. Jednak to jeszcze nie koniec. Guitar Hero Live nabiera prawdziwego blasku przy Guitar Hero TV! W skrócie - wyobraźcie sobie kanał nadający waszą ulubioną muzykę dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Co trzydzieści minut zmienia się gatunek muzyczny a na ekranie lecą oryginalne teledyski największych hitów rocka i nie tylko. Wszystko w oprawie, która kojarzy się ze starym dobrym MTV (z czasów, gdy jeszcze puszczano na tym kanale muzykę). Nirvana, Metallica, Slayer, System of a Down albo Ed Sheeran - w zasadzie co tylko chcecie. W każdej chwili możecie sprawdzić, jakie utwory pojawią się w najbliższym czasie.

A teraz najlepsze - wystarczy wcisnąć guzik na kontrolerze i... od razu może zagrać dany kawałek z oryginalnym teledyskiem w tle. W dowolnym momencie. To rewelacyjne rozwiązanie pozwala nie tylko na odpalenie przebogatej kolekcji rockowych kawałków z poziomu waszych konsol, ale rozbudowuje podstawową listę utworów o legendarne pozycje, o dowolnej porze dnia i nocy. Usługa jest całkowicie darmowa, za każdy zagrany utwór otrzymujecie wirtualne wynagrodzenie, które można z kolei wydać na ulepszenia gitary, nowe grafiki gryfu i tonę innej zawartości. Dla niecierpliwych istnieje opcja zakupu treści za prawdziwe pieniądze, ale nie jest to wymagane do korzystania z Guitar Hero TV w pełnej okazałości.

Obraz
© (fot. Activision)

Freestyle Games zamierza udostępnić również płatną usługę premium, gdzie gracze uzyskają dostęp do ekskluzywnej zawartości. Na razie mówi się o fragmentach koncertów różnych wykonawców, niedostępnych nawet na koncertowych wydaniach DVD czy Blu-Ray. Brzmi nieźle, tym bardziej że ekipa Freestyle Games zapowiada, że to jeszcze nie koniec. Niestety cena usługi premium na razie pozostaje tajemnicą.

Guitar Hero Live, jako zapalony gracz, skwituję krótko - _ jaram się _. W serię tchnięto nowe życie, cena za zestaw z kontrolerem wynosi 349 zł (za grę i dwa kontrolery przyjdzie nam zapłacić 499 zł) i nie będzie to źle wydany pieniądz, biorąc pod uwagę zawartość tego tytułu. Jako fan rocka pod każdą postacią, z czystym sumieniem stwierdzam, że Freestyle Games zrobiło kawał solidnej roboty. I w sumie nic dziwnego, w końcu wszyscy członkowie studia są muzykami...

_ Z Londynu - Marcin Skała, Wirtualna Polska _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)