GPS: pomyłki, wpadki, wypadki

GPS: pomyłki, wpadki, wypadki

09.04.2010 10:00, aktual.: 09.04.2010 12:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

GPS to elektroniczne urządzenie, które pomaga kierowcom, ale nie zastępuje myślenia. Niestety nie wszyscy o tym pamiętają i prowadzeni przez nawigację lądują w stodole, w jeziorze, na stromych schodach lub w kanale. Przedstawiamy wam wypadki, które spowodowali bezmyślni kierowcy do spółki z GPS-ami

Na kursach jazdy przyszłym kierowcom wpaja się do głowy zasadę ograniczonego zaufania na drodze. Obecnie obowiązkowo powinni być także uczeni nieufności do nawigacji satelitarnej. Poniższe historie świadczą bowiem o tym, że kierowcy bardziej ufają nawigacji, niż swojemu zdrowemu rozsądkowi.

Z usług GPS, korzysta coraz więcej kierowców. Najtańsze odbiorniki kosztują ok. 20. zł. Dzięki nim kierowcy mogą bez problemów docierać do celu, nawet w obcym państwie czy mieście bez konieczności marnowania czasu na studiowanie map, czy poszukiwania kogoś, kto wskazałby drogę.

Jednak wskazaniom tego użytecznego systemu nie zawsze można wierzyć. Prócz odbiornika trzeba też mieć włączone myślenie, w przeciwnym razie podróż może się nieoczekiwanie szybko zakończyć, a cała historia trafić do gazet, podobnie jak te opisane poniżej...

GPS zaprowadził na schody

Gdyby nie zagrożenie życia i zdrowia, jakie towarzyszyły przygodzie, którą przeżył pewien włoski lekarz, mogłaby ona trafić do któregoś z filmów slapstickowych. Spieszący na spotkanie klasowe Włoch kierował się wskazaniami swojego GPS-u, który miał doprowadzić go do restauracji, w której zebrali się koledzy i koleżanki z klasy maturalnej. Najwyraźniej GPS wybrał sobie tylko znany skrót, bowiem w pewnej chwili samochód stoczył się ze stromych miejskich schodów. Obyło się bez ofiar i uszkodzeń, a niefortunny kierowca, choć spóźniony zdążył nawet wziąć udział w spotkaniu, na które tak się spieszył.

Obraz
© GPS kazał kierowcy jechać na schody, a ten wykonał polecenie. Kliknij, aby powiększyć (fot. PC World)

Poważny problem ze wskazaniami nawigacji satelitarnej dwa lata temu miało też brytyjskie pogotowie. Korzystający z niego kierowcy karetek aż 25. razy byli mylnie instruowani przez GPS. Blisko 100 z nich pojechało ambulansem pod niewłaściwy adres.

Czasem GPS potrafi zafundować kierowcom wycieczki. Dotychczasowe przypadki tego rodzaju wskazują, że mają one jedną charakterystyczną cechę: są długie. Przekonał się o tym turecki kierowca tira, mający dotrzeć z ładunkiem na Gibraltar. Pomyłka przy wyborze trasy i zatwierdzenie Gibraltar Point, także należącego do Wielkiej Brytanii, ale znajdującego się już na Wyspach jako celu podróży, sprawiło, że zakończył podróż aż 160. mil od miejsca, do którego miał dotrzeć. Jednak na jego szczęście, po konsultacjach ze swoim szefem, towar mógł dostarczyć znacznie bliżej, bo do Birmingham.

Wycieczkę po Włoszech GPS zafundował także pewnemu szwedzkiemu małżeństwu, które chciało odwiedzić Capri, uroczą wyspę leżącą w Zatoce Neapolitańskiej. Zamiast tego trafiło do miasta o tej samej nazwie, jednak położonego na północy Włoch. W tej historii najdziwniejsze jest to, że zgodnie z relacjami prasowymi, małżeństwo po dotarciu do celu nie było nawet zdziwione, że po drodze nie musiało korzystać z żadnego mostu ani z promu, choć celem ich podróży była wyspa.

Obraz
© Dwa włoskie miasta Capri dzieli 650 km. Kliknij, aby powiększyć (fot. PC World)

Na kolejne ofiary GPS wybrał sobie trójkę angielskich turystów i okolice niedużego, bo liczącego sobie 2 tys. mieszkańców miasteczka Korfantów w województwie opolskim. Jadący do czeskiej Pragi Anglicy trafili na nieprzejezdną drogę. Próby jej ominięcia przy wykorzystaniu wskazań nawigacji zakończyły się na leśnym dukcie, na którym utknął samochód. Przymusowy postój w lesie trwał dobrych kilka godzin, choć w sumie historia zakończyła się szczęśliwe (przy wydatnej pomocy miejscowych gospodarzy, wyciągających unieruchomiony samochód przy użyciu traktorów).

Strachu najadła się też pewna Amerykanka, która kierując się wskazaniami urządzenia nawigacyjnego utknęła na kolejowych torach. Miała pecha, bo do miejsca w którym utknęła pędziła lokomotywa, której nie można było już zatrzymać. Znajdującym się w pobliżu policjantom w ostatniej chwili udało się wyciągnąć ją z samochodu. W wypadku ucierpiał jedynie samochód, którego tył został pokiereszowany po zderzeniu z pociągiem.

Coraz więcej samochodów ląduje też w zbiornikach wodnych. Doniesienia o tego rodzaju wypadkach pojawiają się w prasie wielu krajów, nie wyłączając Polski. Nawigacja GPS wybiera najkrótszą drogę do celu. Wystarczy, że w systemie mylnie wprowadzono informacje o nieistniejącej drodze prowadzącej przez środek zbiornika z wodą, by znalazł się ktoś, kto będzie jechać zbyt szybko, by zareagować po stwierdzeniu pomyłki urządzenia.

GPS przyczyną tragedii

Niestety nie zawsze przygody z błędnymi wskazaniami GPS-u kończą się happy endem. Szczęścia zabrakło 11-letniemu chłopcu, którego matka zabrała na nocną wycieczkę samochodową po słynnej Dolinie Śmierci w USA. Na jego nieszczęście kierowała się wskazaniami nawigacji satelitarnej, które zawiodły ją na bezdrożach. Zgubiła drogę, a wysokie temperatury i brak pitnej wody doprowadziły oboje do odwodnienia organizmów. Niestety, chłopca nie udało się uratować.

Po skorzystaniu ze wskazań GPS-a o śmierć otarło się trzech niefortunnych turystów z Norwegii. O tym, że najlepiej zwiedza się nieznane sobie miasta w egzotycznych krajach właśnie przy użyciu nawigacji satelitarnej byli przekonani do momentu, gdy dotarli do slumsów słynnego brazylijskiego Rio. Nie wiadomo czy te niebezpieczne dzielnice były celem ich wycieczki, czy jedynie urządzenie GPS zasugerowało skorzystanie ze skrótu. Gdy weszli na teren slumsów, mieszkańcy przywitali ich strzałami z broni palnej. Norwescy turyści mieli dużo szczęścia, bo udało im się ujść z życiem.

System satelitarnej nawigacji ma też na swoim koncie zrównany z ziemią budynek. W Stanach Zjednoczonych koordynatami GPS w swojej pracy posługują się firmy zajmujące się wyburzaniem domów. O ciemnej stronie takich praktyk boleśnie przekonał się niejaki Al Byrd z Sandy Springs, którego telefonicznie poinformowano, że dom w którym się wychował został właśnie zburzony. Byrd próbował ustalić czy firma zajmująca się wyburzaniem miała adres domu, który miał zostać zrównany z ziemią. Okazało się, że do wyburzenia przystąpiono jedynie na podstawie koordynat, które wskazywały właśnie na dom Byrda. Nie wiadomo jak sprawa się zakończyła, gdyż próby uzyskania informacji od firmy, która zleciła wyburzanie spełzły na niczym.

GPS może sprawić niespodziankę nie tylko podczas jazdy samochodem, czy podczas pieszych wycieczek. Okazuje się, że nie trzeba nawet wychodzić z domu, by doświadczyć jego drugiej, zdradzieckiej natury. Nieprzemyślane użycie go może dostarczyć więcej informacji, niż byśmy sobie tego życzyli.

Tak było w przypadku pewnej amerykańskiej nastolatki, która urządziła sobie całkiem śmiałą sesję fotograficzną przed lustrem ze sobą w roli głównej i iPhonem w roli aparatu. Sęk w tym, że wcześniej w iPhonie odblokowała funkcje geolokalizacyjne. Po zrobieniu zdjęcia, oprogramowanie dopisało w dodatkowych informacjach EXIF współrzędne miejsca, w którym zdjęcie zostało wykonane. Wystarczyło potem wrzucić je do Google Maps, by dowiedzieć się, gdzie na żywo można obejrzeć pokój z owym lustrem.

Oprócz GPS-a włącz myślenie

Korzystając z urządzeń GPS warto pamiętać, że mapa którą pokazują nie jest terenem po którym się poruszamy. To jedynie elektroniczna nakładka na trasę, która w żadnym wypadku nie może być nakładką na zdrowy rozsądek i zdolność myślenia osoby kierującej się wskazaniami GPS-a. Bezgraniczne zaufanie technologii może bowiem doprowadzić do wypadków, zatopienia samochodu czy nawet śmierci.

Według danych brytyjskiej firmy ubezpieczeniowej Direct Line, blisko 30. tys. brytyjskich kierowców uczestniczyło w wypadku lub było bliskich jego spowodowania właśnie po wskazaniach nawigacji satelitarnej. Warto o ty pamiętać, gdy następnym razem włączymy odbiornik GPS.

Zdjęcie Audi A4 z torów nie było prostą sprawą. Samochód wylądował na tramwajowym torowisku w Mediolanie po tym, jak jego kierowca bezmyślnie wykonał polecenie wydane przez GPS.
Źródło: www.informatrieste.eu.

Źródło artykułu:PC World Komputer