Google krytykuje projekt nowej dyrektywy KE o prawie autorskim. Ustawa "podcina skrzydła"

Google krytykuje projekt nowej dyrektywy KE o prawie autorskim. Ustawa "podcina skrzydła"

Google krytykuje projekt nowej dyrektywy KE o prawie autorskim. Ustawa "podcina skrzydła"
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
17.09.2016 11:26

Firmy internetowe, w tym Google, nie zgadzają się z propozycją Komisji Europejskiej, by nadać nowe prawa wydawcom prasowym. Sprzeciwiają się też stosowaniu w serwisach internetowych, jak YouTube, technologii automatycznie wykrywających utwory muzyczne i filmy wideo. Zaprezentowana w środę przez KE propozycja modernizacji praw autorskich w UE doczekała się natychmiastowej reakcji ze strony branży cyfrowej.

Projekt nowej dyrektywy o prawie autorskim zakłada m.in. kontynuowanie działań w celu zlikwidowania tzw. geoblokowania (czyli ograniczania dostępu użytkowników do treści lub usług online ze względu na położenie geograficzne), zobowiązuje producentów i wydawców do informowania twórców lub wykonawców o zyskach z ich utworów, uznaje wydawców prasowych za podmioty praw autorskich oraz nakłada na platformy internetowe udostępniające pliki muzyczne i wideo obowiązek stosowania programów monitorujących zamieszczane treści.

- Z projektu KE wynika, że wszystkie treści w serwisach internetowych, zarówno pliki tekstowe, zdjęciowe, muzyczne jak i wideo, będą musiały być uprzednio monitorowane. Oznacza to, że internet stanie się miejscem, gdzie zamieszczane w sieci materiały będą najpierw musiały uzyskać akceptację prawników, a dopiero potem trafią do odbiorców –. informuje w swoim oświadczeniu wiceprezes Google Caroline Atkinson.
Atkinson przypomina, że serwisy internetowe nie mają obowiązku bieżącego monitorowania zamieszczanych przez użytkowników treści, natomiast muszą reagować, jeśli naruszenie praw autorskich zostanie zgłoszone.

- YouTube wykorzystuje w tym celu system Content ID, za którego pomocą blokuje treści, jakie zostały zgłoszone przez właściciela praw autorskich jako jego utwory lub wypłaca za nie wynagrodzenie - tłumaczy Atkinson.

W podobnym tonie wypowiada się Digital Europe - największe w Europie stowarzyszenie reprezentujące interesy przedsiębiorców branży cyfrowej (w tym Google'a i Microsoftu)
.

- W skrajnych przypadkach może zdarzyć się i tak, że jeśli skopiujemy zakupiony przez nas legalnie utwór na inne nośniki, żeby się wygodniej go słuchało, to nagle okaże się, że złamaliśmy prawa autorskie jego twórców, bo go nielegalnie powieliliśmy – mówi dyrektor generalny Digital Europe John Higgins. - Ta tak zwana reforma powinna dostosować przepisy unijne do ery cyfrowej, aby ułatwić użytkownikom dostęp do kreatywnych treści i go przyspieszyć, a firmom internetowym umożliwić czerpanie korzyści z innowacji. Tymczasem zaprezentowana przez KE propozycja podcina skrzydła –. dodaje Higgins.
Zdaniem szefa Digital Europe, jak dotąd prawa wydawców były dostatecznie chronione w ramach istniejącego prawa autorskiego, a jego rozszerzanie na wydawców prasowych nie jest potrzebne.
- To tylko ograniczy dostęp do wiadomości w sieci - mówi Higgins.

Także Google twierdzi, że jest "rozczarowany propozycją nowych praw dla wydawców prasy". Przypomina, że "podobne rozwiązania wprowadzone w Niemczech i Hiszpanii nie sprawdziły się".

Z aplauzem spotkała się natomiast zapowiedź komisji o dążeniu do likwidacji tzw. geoblokowania.

- To anachronizm, że konsumenci z UE wciąż nie mogą oglądać seriali telewizyjnych, wydarzeń sportowych lub filmów na terenie całej Unii. To nie ma żadnego sensu, że klient Netflixa w Belgii nie ma dostępu np. do jego holenderskiej wersji albo nie może zostać klientem zagranicznego serwisu telewizyjnego –. mówi dyrektor generalna Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) Monique Goyens.
Z kolei Federacja Europejskich Wydawców (FEP) popiera decyzję komisji o przyznaniu nowych praw wydawcom, ponieważ pełnią oni "kluczową rolę w publikacji i dystrybucji utworów (...) i to musi być konsekwentnie uwzględniane w prawie UE". Zdaniem FEP propozycja KE wysyła wyraźny sygnał co do konieczności wprowadzenia określonych rozwiązań, np. przyznawania licencji na korzystanie z utworów w celach komercyjnych czy naukowych. Wydawcy uważają jednak, że dyrektywa musi zostać jeszcze dopracowana przez Parlament i Radę UE.

- Jako wydawca inwestuję w talenty. Codziennie pracuję z autorami, aby móc wydać jak najlepsze książki dla jak najszerszej publiczności. Będę szczęśliwy, mogąc negocjować uczciwe i przystępne umowy w imieniu naszych autorów –. mówi przewodniczący FEP Henrique Mota.

Projekt KE trafi teraz do trafi teraz do Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej, które wypracują ostateczny kształt przepisów.

_ Jowita Kiwnik Pargana (PAP)/słk/WP _

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)