Gigantyczne tunele pod Tokio. Japoński cud inżynierii pokona każdą powódź

Jak zabezpieczyć przed powodzią wielką aglomerację? Japończycy zbudowali pod Tokio niezwykła instalację. Dzięki niej miasto jest niezatapialne - pokona każdą falę powodziową.

Gigantyczne tunele pod Tokio. Japoński cud inżynierii pokona każdą powódź
Źródło zdjęć: © Yahoo

Jak przygotować się na anomalie klimatyczne?

Jak przygotować się na zmiany klimatyczne i związane z nimi ekstremalne zjawiska pogodowe? Można oświadczyć, że globalne ocieplenie to lewacki mit, a naukowcy są głupi. Można liczyć na szczęście i na to, że z problemem zmierzy się nie nasze, ale następne pokolenie. Można w końcu przygotować się na nieprzewidywalne i stworzyć zabezpieczenia, dające szansę na przetrwanie morderczych kataklizmów.

To trzecie rozwiązanie postanowili wdrożyć w życie pragmatyczni Japończycy. Zbudowali pod Tokio (konkretnie w miejścowości Kasukabe, na północ od aglomeracji) gigantyczny system kanalizacyjny, zdolny wchłonąć i wyrzucić z siebie w bezpiecznym miejscu niewyobrażalnie wielkie masy wody.

Obraz
© Youtube.com

Miasto gotowe na przyjęcie fali

Stolica Japonii to – wraz z przyległościami – gigantyczna aglomeracja, zamieszkana przez około 38 mln ludzi. Wielkie miasta, obok kilku zalet, mają to do siebie, że - w porównaniu np. z lasami czy łąkami – marnie absorbują wodę. Większe ulewy, tsunami czy jakieś anomalie klimatyczne to dla wielkich aglomeracji poważne zagrożenie, o czym mieliśmy okazję przekonać się również w Polsce podczas wielkiej powodzi w 1997 roku.

Doświadczające pory deszczowej i tajfunów Tokio „większą ulewę” może traktować za pewnik, o czym zresztą możemy się łatwo przekonać, choćby oglądając vlogi Krzysztofa Gonciarza. Nic zatem dziwnego, że Japończycy postanowili się bronić.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY-SA

O tym, że mają przed czym, nie trzeba nikogo przekonywać – dość wspomnieć, że przed niemal wiekiem trzęsienie ziemi połączone z tsunami zniszczyło znaczną część Tokio i Jokohamy, zabijając ponad 100 tys. ludzi.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY

Tokio kontra natura

Odpowiedzią na problemy z sejsmiką jest odpowiednia architektura, która – o ile buduje się zgodnie z wytycznymi (a nie jak w Kobe, zniszczonym kataklizmem w 1995 roku) okazuje się całkiem nieźle znosić starcie z naturą. Co pewien czas dochodzi jednak do zjawisk ekstremalnych, jak pamiętne trzęsienie ziemi i tsunami, które doprowadziło do katastrofy w elektrowni jądrowej Fukushima.

Właśnie z myślą o takich, ekstremalnych, zjawiskach pogodowych zaprojektowano i zbudowano podziemny cud inżynierii. Wyobraźmy sobie typową, polską studzienkę kanalizacyjną, a następnie powiększmy ją kilka tysięcy razy. Mniej więcej z taką skalą mamy do czynienia w przypadku instalacji chroniącej Tokio.

Obraz
© Street Pictures

Moria istnieje naprawdę. Zbudowali ją Japończycy

Pod miastem rozciąga się system gigantycznych tuneli, które fanom Tolkiena mogą kojarzyć się z Morią. Podziemna instalacja, największa tego typu na świecie, nosi nazwę Metropolitan Area Outer Underground Discharge Channel, albo – krócej – G-Cans. Została zaprojektowana tak, aby w razie nadciągającej fali powodziowej przejąć masy wody, przetoczyć je tunelami pod ziemią i wyrzucić w bezpiecznym miejscu do rzeki Edo.

Opis nie brzmi może imponująco, więc niech przemówią liczby: gigantyczna instalacja to ponad 6 kilometrów tuneli, łączących podziemne zbiorniki, z których każdy ma 65 metrów wysokości. Główny, określany czasem w opisach podziemną świątynią, ma 177 metrów długości i 78 szerokości, i opiera się na 59 filarach. Każdy z nich waży 500 ton, a podłączony do systemu kanalizacyjnego zespół pomp jest w stanie wyrzucać z niego wodę z wydajnością 200 ton na sekundę.

To mniej więcej tak, jakby nagle, po naciśnięciu guzika, móc osuszyć połowę Wisły na wysokości Warszawy.

Obraz
© Yahoo

Fala raz na 200 lat

Całość wygląda przy tym jak scenografia do „Władcy pierścieni” Petera Jacksona, dorównując rozmachem śmiałej wizji reżysera. Jest jednak różnica: to, co Jackson osiągnął za pomocą grafiki komputerowej, Japończycy zbudowali naprawdę. Brakuje tylko hord orków pomiędzy filarami i Balroga, przemykającego gdzieś na końcu tunelu. Odwiedzając Japonię możemy się o tym sami przekonać - instalacja jest udostępniona do zwiedzania, stanowiąc nietypową atrakcję turystyczną.

Czy budowana ogromnym kosztem przez 13 lat podziemna instalacja ma szansę ochronić Tokio? Projektujący ją inżynierowie są przekonani, że tak. Zbiorniki, pompy i tunele zostały zaprojektowane w taki sposób, aby sprostać ekstremalnym falom powodziowym, które według obliczeń pojawiają się nie częściej niż raz na 200 lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)