Facebooka mnie zaskoczył. Marketplace okazał się świetną usługą
Facebook Marketplace to globalny odpowiednik OLX-a. Miejsce, dzięki któremu można lokalnie sprzedawać i kupować używane rzeczy. Gdy wchodził do Polski, nie dawałem mu dużo szans. Obawy były niepotrzebne, facebookowy targ jest świetny.
15.05.2018 | aktual.: 15.05.2018 13:49
Idea Marketplace jest bardzo prosta. Korzystając z ogromnej bazy użytkowników, Facebook daje możliwość lokalnego handlu używanymi rzeczami. Sama idea spodobała mi się od razu, ale jej zastosowanie w praktyce pozostawiało, zwłaszcza na początku, wiele do życzenia.
Na początku był spam i szemrane ogłoszenia
Marketplace wystartował w Polsce w listopadzie 2017. W pierwszych dniach działania Marketplace zaspamowany był ogłoszeniami typu "zarabiaj z domu", "tipsy, hybrydy, dojazd do klienta" czy "jak zdobyć dom marzeń". Zamiast miejsca gdzie użytkownicy mogliby rzeczywiście sprzedawać używane rzeczy, dostaliśmy miejsce z reklamami szemranych sprzedawców. Podczas warszawskiej imprezy z okazji startu Marketplace'a, mówiłem przedstawicielowi Facebooka odpowiedzialnemu za "targ", że jeśli pozostanie on w dotychczasowej formie, to raczej nie odniesie sukcesu.
Karandeep Anand z kalifornijskiego biura Facebooka zapewniał mnie wtedy, że z czasem ogłoszenia będą pochodzić od rzeczywistych użytkowników i znikną wszelkie super oferty zarabiania z domu itp. Z radością stwierdzam, że po kilku miesiącach inżynierom i programistom Marketplace udało się dopiąć swego, a sama usługa jest świetna.
Co sprawia, że Marketplace zasługuje na uwagę?
Po pierwsze, można tu znaleźć rzeczywiste przedmioty od realnych użytkowników z naszej okolicy. Spamu jest już bardzo mało. Po drugie, Marketplace jest niezwykle wygodny w użytkowaniu. Jeśli chcemy coś sprzedać, wystarczy wybrać kategorię, zrobić kilka zdjęć i dodać krótki opis. To dla mnie duża przewaga nad OLX czy Allegro. Z tych serwisów korzystam sporadycznie, a z aplikacji Facebooka non-stop. Prawdopodobnie nie będzie to przewagą dla osób, które regularnie handlują na wspomnianych portalach, ale Marketplace wygląda na stworzony przede wszystkim dla tych, którzy sprzedają sporadycznie.
Po trzecie, dzięki czatowi Facebooka komunikacja z potencjalnymi kupcami i sprzedawcami jest bardzo łatwa, a oni sami nie są anonimowi. Po czwarte, usługa jest elegancko zintegrowana z mobilną aplikacją, z której korzystają miliony użytkowników.
A jak to wygląda w praktyce?
Miesiąc temu szukałem nowego fotela komputerowego. Znalazłem ciekawą ofertę na Marketplace. Napisałem do użytkowniczki, która go sprzedawała. Na czacie zapytałem o kilka szczegółów i dodatkowych zdjęć. Dogadałem się co do miejsca i godziny odbioru i kupiłem fotel. Szybko, sprawnie, dokładnie, bez zbędnej wymiany maili czy zdzwaniania się.
Później okazało się, że fotel jest dla mnie jednak za niski, więc postanowił go sprzedać. Akcja poszła równie łatwo co kupno.
Innym razem sprzedawałem rower. Zrobiłem 10 zdjęć (oczywiście telefonem, więc nawet nie musiałem martwić się o przerzucanie ich do komputera), wstawiłem je do ogłoszenia, dodałem krótki opis. Jako, że sezon rowerowy właśnie się zacyznał dostałem kilkanaście zapytań o rower. Kilka osób było zainteresowanych dodatkowymi informacjami, więc podałem im je na czacie. Nie spotkałem się z żadnymi przypadkami proszenia o duże zejście z sceny, oddanie roweru za darmo czy wymiany na go na inny sprzęt. Zaledwie po kilku dniach rower znalazł nowego właściciela.
Marketplace to idealne wykorzystanie możliwości i zasobów Facebooka oraz tych, które dają nowoczesne smartfony. Plusem jest łatwość korzystania z aplikacji, którą Facebook dopracował prawie do perfekcji. OLX, który do tej pory był głównym miejscem, w którym Polacy pozbywali się używanych przedmiotów może zacząć się obawiać.