Facebook chce zostać bankiem? Na to wskazuje nowy ruch
Facebook może chcieć "wygryźć" banki, a przynajmniej przejąć część usług takich jak transfer pieniędzy. Zuckerberg zaczął pracować nad własną kryptowalutą. Jeśli wystarczająco dużo osób zaczęłoby jej używać, to moglibyśmy mieć do czynienia z... nowym państwem.
- Informacja o tym, że Facebook chce wprowadzić własną kryptowalutę, nie była zaskakująca – mówi w rozmowie z WP Tech ekspert ds. kryptowalut, Kornel Kot z Uniwersytetu Łódzkiego. – Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że Facebook zakazuje reklam kryptowalut na portalu. Łatwo można było z tego wywnioskować, że portal szykuje się do wypuszczenia własnej.
Chociaż nie wszyscy patrzą na kryptowaluty przychylnie (działanie polskich instytucji spowodowało przeniesienie giełdy BitBay na Maltę)
, to rynek z nimi związany jest coraz większy. Dzięki wejściu do gry Facebooka można przypuszczać, że branżę finansową czeka prawdziwe trzęsienie ziemi. Ale po co dokładnie Markowi Zuckerbergowi własna waluta? Odpowiedzi może być kilka.
W tym momencie informacji na temat "FaceCoina" (nazwa to wymysł autora, oficjalnie nie wiadomo, jak będzie nazywać się nowa kryptowaluta) jest bardzo mało. Serwis Cheddar.com poinformował, że "FaceCoin" będzie wykorzystywany m.in. do płatności w usłudze Marketplace, czyli giełdy na Facebooku.
- Facebook może chcieć użyć też własnej waluty do pobierania opłat za reklamy – mówi Kornel Kot. – Myślę, że w przyszłości może też udostępnić możliwość przesyłania środków pomiędzy użytkownikami - dodaje.
Kot sugerował, że ta inicjatywa da portalowi jeszcze więcej informacji o jego użytkownikach. Teraz nie tylko lajki, udostępnienia i komentarze będą bazą wiedzy, ale także zakupy (chociaż na początku tylko w Marketplace). Mnie interesowało coś innego. Czy Facebook chce stać się bankiem? Jeśli będzie dawał możliwość płacenia za towary i usługi oraz możliwość przesyłania pieniędzy, to jest to już tylko krok od tego, aby Facebook stał się "FaceBankiem" (nazwa także wymyślona przez autora tekstu).
- Myślę, że Facebook nie będzie chciał stać bankiem w klasycznym znaczeniu tego słowa – studzi moje domysły Kot. - Ale może chcieć się uniezależnić np. od systemu SWIFT i pobieranych przez niego opłat od międzynarodowych transferów pieniędzy. To by było dla Facebooka ogromną oszczędnością - podsumowuje.
Informacja, że "FaceBank" nie będzie klasycznym bankiem, wcale mnie nie uspokaja. W przypadku klasycznego banku i klasycznych walut mam bowiem wybór. Mogę założyć konto w Aliorze, mBanku, PKO czy innym z dziesiątek banków, z kolei zachowanie klasycznej waluty, która jest uzależniona od gospodarki, jest z reguły dość przewidywalne. W przypadku kryptowalut często słyszymy o zaskakujących, radykalnych spadkach lub wzrostach wartości.
Wszystko zależy oczywiście od szczegółów. Czy podaż "FaceCoina" będzie ograniczona (jak w przypadku Bitcoina), czy będzie można je "dodrukować"? Czy kurs będzie ustalony na stałe np. względem dolara, czy będzie dynamiczny? Czy Facebook nakaże kupowanie reklam na portalu w swojej walucie i czy umożliwi płacenie nią poza portalem? Pytań jest mnóstwo i na razie nic nie jest pewne. Tym bardziej "FaceCoina" (niezależnie od tego jak będzie się ostatecznie nazywał) warto obserwować.
Facebook to największa baza ludzi na świecie, która ma ponad dwa miliardy użytkowników. Dlatego jeśli zechce wprowadzić własną walutę, to może sporo namieszać. Jeśli wprowadzi np. możliwość dokonywania transakcji poza portalem (zakupy, ale też i wypłaty wynagrodzeń), to możliwe, że chętnie przyjmą go biedne kraje ze słabą walutą. A jeśli "FaceCoina" jako własną walutę przyjmie jedynie 5 proc. użytkowników Facebooka, to praktycznie powstanie nam nowe, stumilionowe państwo. Państwo bez własnej armii, sądów i policji, ale też bez granic. Państwo Facebook.
Chociaż prawdopodobnie chodzi tylko o kolejną "optymalizację" i zaoszczędzenie na opłatach za transfer pieniędzy.