FaceApp. Aplikacja może być wykorzystywana przez rosyjskie służby

Nowy stary hit sieci. Internauci znów masowo wrzucają swoje przerobione zdjęcia, a wszystkie dane idą na wschodnie serwery. - Nie ma dowodów, że twórca aplikacji FaceApp współpracuje z rosyjskimi służbami, ale w realiach tego kraju to niemal pewne - komentuje ekspert.

FaceApp. Aplikacja może być wykorzystywana przez rosyjskie służby
Źródło zdjęć: © WP.PL
Bolesław Breczko

[Aktualizacja] Od czasu publikacji artykułu twórca aplikacji FaceApp oświadczył, że nie wykorzystuje serwerów znajdujących się w Rosji, a serwery Google i Amazon znajdujące się w USA.

FaceApp kolejny raz podbił internet. Chociaż aplikacja jest na rynku od około 2 lat, to znów zatacza kręgi w mediach społecznościowych. Użytkownicy wrzucają swoje zdjęcia, "jak będą wyglądać za 40 lat".

FaceApp. Aplikacja do zdjęć z Rosji

Aplikacja FaceApp bazuje na sieciach neuronowych, które niezwykle wiarygodnie przerabiają zdjęcia. Oprócz postarzania, aplikacja potrafi odmłodzić osobę, zmienić jej płeć albo inne cechy wyglądu. Przerobienie zdjęcia odbywa się na serwerach aplikacji. Te znajdują się w Rosji, tak samo jak twórca FaceApp – Jarosław Gonczarow, były pracownik rosyjskiego molocha Yandex, największej technologicznej firmy w tym kraju.

- Zdjęcia pozyskiwane przez aplikację to bezcenne źródło danych - mówi WP Tech Piotr Maciążek z portalu osluzbach.pl. - Są one analizowane przez algorytmy i pozwalają udoskonalać systemy identyfikacji twarzy bez względu na zarost, blizny czy proces starzenia. Inne zastosowanie zaawansowanej modyfikacji wizerunku może służyć powstawaniu tzw. deepfakes, a więc np. bardzo realistycznych, choć spreparowanych filmów z VIP-ami (i nie tylko), zamieszczanych w sieci, które mogą pogłębiać działania dezinformacyjne.

FaceApp. Kolejny taki przypadek

To nie pierwszy raz, gdy użytkownicy z chęcią udostępniają rosyjskiej firmie swoje zdjęcia. Wcześniej widzieliśmy to samo w przypadku aplikacji Prisma, która nakładała na zdjęcia artystyczne filtry. Też przeróbki zalewały przez wiele dni social media. I też pochodzi z Rosji.

- W kraju takim jak Rosja budzi to w naturalny sposób zainteresowanie służb – mówi Piotr Maciążek. Czy deweloper pracuje ze służbami? Nie ma na to dowodów, ale "w tamtejszych realiach to pewne". Maciążek wskazuje choćby na przykład Kaspersky'ego. Tak jak w Chinach, również i w Rosji firmy informatyczne są przymuszane do takiej współpracy. Tak jest choćby w przypadku takich firm jak Yandex, Kaspersky, Vkontakte.

Taki "szał" na aplikacje lub usługi internetowe pojawia się regularnie. Warto zainteresować się, kto stoi za aplikacją czy quizem i w jakim celu wykorzystuje nasze dane. Podobnie było przecież przy przejęciu danych przez Cambridge Analytica - użytkownicy "dobrowolnie" oddawali swoje dane, podczas wypełniania testu dotyczącego poglądów politycznych. W ten sposób firma pozyskała dane ponad 50 milionów osób.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)