Emess, czyli więcej niż elektroniczna książka wypraw
Od lipca działa Emess, czyli system automatycznego wysyłania wiadomości tekstowych przydatny np. w podróży. To idea wymyślona i stworzona w Polsce, ale o globalnym zasięgu - m.in. z tego powodu warto się z nią zapoznać.
05.08.2011 16:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Emess to Emergency Message, czyli wiadomość wysyłana w nieoczekiwanych wypadkach. Zasada działania usługi jest prosta - tworzymy w systemie wiadomość o dowolnej treści, która po określonym czasie zostaje przesłana do wskazanego wcześniej adresata.
Zanim jednak taka wiadomość osiągnie swój cel, pół godziny wcześniej otrzymamy informację o możliwości odwołania alarmu. Jeśli więc osiągnęliśmy założony cel podróży - możemy bez przeszkód dezaktywować działanie systemu.
Korzyści z działania systemu może być kilka, ale najważniejszym z nich jest przydatność w razie zaginięcia danej osoby. W treści wiadomości możemy bowiem zawrzeć informację np. o planowanej trasie, czasie dotarcia czy naszym ubiorze. Jeśli nie odwołaliśmy wcześniej alarmu, może to oznaczać, że mamy kłopoty. Automatyczna informacja pozwoli bliskim nam osobom na reakcję.
System obsługiwać można w dwojaki sposób - albo za pomocą SMS-ów, albo poprzez stronę projektu, czyli www.emess.eu. Tam też można znaleźć dokładne informacje na temat działania oraz obsługi całego systemu.
Sam system został tak opracowany, aby nie alarmować bezpośrednio służb ratunkowych. Wszystko dlatego, że brak odwołania alarmu nie zawsze równa się naszym kłopotom. Między innymi o takie rozwiązanie wnioskował Mariusz Zaród, naczelnik grupy Podhalańskiej GOPR.
Twórcą systemu jest Aleksander Kowalczuk, którego hobby jest m.in. żeglarstwo oraz wspinaczka. Opracowanie oraz uruchomienie go zajęło dwa lata, a środki na to pochodziły m.in. z dofinansowania Unii Europejskiej. Obsługą systemu zajmuje się Polkomtel, który od 1. lat współpracuje ze służbami ratowniczymi GOPR, TOPR oraz WOPR.