Elon Musk o lotach na Marsa. "Ochotnicy mogą nie wrócić żywi"
Elon Musk od dawna nie kryje swojej fascynacji kolonizacją Marsa. To w końcu główny powód założenia SpaceX. Miliarder zapewnia, że pierwsze loty załogowe odbędą się już wkrótce, ale "sporo osób przypłaci to życiem".
Podróż na Marsa będzie bardzo ryzykowana, o czym doskonale zdaje sobie sprawę Elon Musk. W rozmowie z założycielem XPrize, organizacji non-profit wspierającej badania naukowe, Peterem Diamandisem podzielił się kilkoma cennymi informacjami.
- Nikogo do niej nie zmuszamy - powiedział Musk. - Polecą tylko ochotnicy i to będzie długa podróż, z której nie wszyscy mogą wrócić żywi - dodał. Miliarder zauważył, że pierwszy lot na Czerwoną Planetę będzie przypominać wyprawę Ernesta Shakletona na Antarktykę.
Statek Shakletona w 1914 roku został zmiażdżony przez lód i podróżnik wraz z grupą 28 ludzi musiał walczyć o przetrwanie. Początkowo na krze lodowej, później na morzu, gdy część osób musiała przepłynąć łodzią 1200 km, by uzyskać pomoc dla reszty załogi. Półtoraroczna tułaczka miała jednak szczęśliwe zakończenie, bowiem wszyscy przeżyli.
O planach kolonizacji Czerwonej Planety Musk mówi już od dawna i nieraz dzielił się w związku z tym kontrowersyjnymi pomysłami. Miliarder zapewnił jednak, że SpaceX będzie gotowe do pierwszych lotów na Marsa już w 2022 roku, a pierwszą misję załogową planuje na 2026 rok.
Po kilku latach Musk planuje mieć już w pełni funkcjonującą bazę na Czerwonej Planecie, a o tym, jak miałaby ona wyglądać, miliarder wspominał już kilkakrotnie i nawet podał koszt zakupu mieszkania w pierwszej kolonii.
Plany są ambitne, a misje kosmiczne od zawsze wiążą się z ogromnym ryzykiem, jednak nie powstrzymuje to wizjonerów przed realizacją marzeń o kolonizacji innych światów.