E‑papierosy jednak szkodliwe! Nawet równie mocno jak tradycyjne!
Badania naukowców ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego pomogły potwierdzić dwie rzeczy. Po pierwsze – wdychany przez użytkowników e-papierosów aerozol nie jest, jak się powszechnie uważa, całkowicie neutralny dla zdrowia – może zawierać szkodliwe, rakotwórcze związki. Po drugie – ich stężenie istotnie zależy od mocy baterii, stosowanej w urządzeniu.
07.07.2014 | aktual.: 07.07.2014 10:15
W e-papierosach do rozpuszczania nikotyny używa się powszechnie dwóch związków – gliceryny i propylenu glikolowego. Udowodniono, że podgrzewanie ich do wysokich temperatur powoduje ich rozpad na m.in. formaldehyd i acetaldehyd – dwa rakotwórcze związki karbonylowe.
Celem badania polskich naukowców było ustalenie, jak różne parametry e-papierosów, w tym rodzaj zastosowanego rozpuszczalnika nikotyny i moc baterii, wpływają na poziom związków karbonylowych w aerozolu, wdychanym przez użytkownika e-papierosa.
Badanie objęło 12 związków karbonylowych, mierzonych w aerozolach 10 ogólnie dostępnych roztworów nikotyny i trzech roztworów wzorcowych składających się z czystej gliceryny, czystego propylenu glikolowego oraz mieszaniny obu rozpuszczalników. Moc baterii e-papierosa była stopniowo modyfikowana - od 3,2 wolta do 4,8 wolta.
I tak, obecność rakotwórczych związków stwierdzono w aż 8 z 13 próbek. Najgorzej wypadły aerozole bazujące na propylenie glikolowym. Co szczególnie warte podkreślenia, olbrzymi wpływ na stężenie rakotwórczych związków miała moc baterii – podniesienie jej do 4,8 wolta powodowało jego wzrost od 4 do nawet 200 razy.
W jednym z przypadków udało się nawet osiągnąć poziom tych związków identyczny jak w tradycyjnym papierosie, podnosząc moc baterii do maksimum!
Ta publikacja odbiła się szerokim echem w środowisku badaczy e-papierosów. To jedna z nielicznych prac wskazujących negatywną stronę papierosów elektronicznych. Wyniki tego badania powinny zwrócić uwagę ich producentów na to, żeby przestali produkować e-papierosy o możliwej regulacji napięcia, a ewentualnych posiadaczy takich urządzeń do tego, żeby nie zwiększali mocy swojego e-papierosa" - powiedział PAP prof. Andrzej Sobczak prowadzący wraz ze współpracownikami badania w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach oraz w Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu.
Badania przeprowadził międzynarodowy zespół trzech ośrodków - oprócz katowickiego uniwersytetu i sosnowieckiego instytutu uczestniczył w nich także Roswell Park Cancer Institute w Buffalo.