Dysk przenośny, ale w chmurze
Chmura. To teraz takie modne pojęcie. Producenci absolutnie wszystkiego chcą integrować si ę z nią w jakiś sposób, by móc lepiej reklamować swoje produkty. Nie inaczej jest z firmą WD. Ale czy jej pomysł na ową integrację jest dobry?
Wiele osób obawia się rozwiązań w chmurze i te obawy wcale nie są takie bezpodstawne. Dane, które tam przetrzymujemy, są teoretycznie nadal nasze. Ale kto nam zagwarantuje, że usługodawca będzie się nimi zarządzał odpowiedzialnie? Nie uszkodzi ich, nie wykasuje przez przypadek? Czy je dobrze zabezpieczy przed cyberwłamywaczami? Nie wspominamy już o aferze podsłuchowej PRISM, z której wynikało, że amerykańskie służby specjalne nas podsłuchują i podglądają nasze pliki.
Nie da się jednak ukryć, że mimo niebezpieczeństw, chmura jest bardzo wygodna. Pozwala nam na dostęp do naszych plików gdziekolwiek jesteśmy. Czy to tablet, czy smartfon, czy notebook, czy coś jeszcze innego: wystarczy połączenie internetowe i już mamy dostęp do naszych danych.
WD postanowił się podczepić pod ten trend. Jego nowa linia przenośnych dysków twardych, a konkretniej My Passport Ultra, potrafi nie tylko przechowywać dane, ale też synchronizować je z e-dyskiem Dropbox.
Dysk komunikuje się z komputerem za pomocą złącza USB 3.0 (rzecz jasna, działa również z portami 2.0). Jest zgrabny, estetyczny, malutki i leciutki. Do redakcji przysłano nam jego 500-gigabajtową wersję. Jej wymiary to 11. mm x 12,8 mm x 81,6 mm. Sam dysk waży 130 g. Jeżeli chodzi o wydajność, urządzenie sprawuje się bardzo przyzwoicie, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę. Wykorzystując połączenie USB 3.0, osiągnęliśmy prędkości odczytu i zapisu, odpowiednio 114 MB/s i 111 MB/s. Na USB 2.0 udało nam się osiągnąć wynik 33 MB/s odczytu i 29 MB/s zapisu. Bardzo przyzwoicie.
Na dodatek dysk pracuje bardzo cicho. Jest praktycznie niesłyszalny. Tylko delikatnie wibruje podczas pracy, jest to jednak praktycznie nieodczuwalne.
To, co wyróżnia ten dysk, to dołączone oprogramowanie. Znajduje się ono na dysku, jest też dostępne na witrynie WD. Działa ono zarówno z systemami Windows, jak i OS X. Owo oprogramowanie to WD Utilities, WD SmartWare oraz WD Security.
Pierwsza aplikacja służy do testowania i diagnozowania dysku. Sprawdza ona status SMART dysku, dzięki czemu możemy się dowiedzieć, że jest on uszkodzony i należy szybko z niego przenieść dane. Aplikacja przeprowadza też bardziej zaawansowaną diagnostykę, a nawet skan powierzchni dysku. W aplikacji można też konfigurować czas, po jakim nieużywany dysk wejdzie w stan uśpienia, a także wymazać z niego wszystkie dane.
WD Security pozwala na zabezpieczenie dysku hasłem. Warto uważać, bowiem, jak twierdzi WD, dane na dysku, w razie zapomnianego hasła, są nie do odzyskania. Aplikacja też zezwala na ustawienie autologowania bez konieczności podawania hasła, jeżeli na komputerze zalogowany jest użytkownik danego konta.
WD SmartWare zintegrowany z Dropboxem
WD SmartWare jest gwoździem programu. To właśnie ta aplikacja służy do wykonywania automatycznej kopii zapasowej danych, zarówno lokalnej, jak i na Dropbox. Wystarczy podać login i hasło do usługi, skonfigurować jak często kopie zapasowe mają być wykonywane i jakich plików i gotowe. Można definiować nie tylko foldery, ale i kategorie (na przykład ustawić, by SmartWare archiwizował wyłącznie pliki zdjęć i tekstowe). Działa to bardzo sprawnie, aczkolwiek należy pamiętać, że mniej wygodny oficjalny klient Dropboxa również to potrafi.
Podsumowanie
Czy integracja z chmurą wyróżnia jakoś ten dysk od konkurencji? Zdecydowanie nie. Na dysku jest po prostu zainstalowana aplikacja do kopii zapasowych, w której można ustawić Dropboxa jako jedno z miejsc docelowych. Istnieje masa darmowego oprogramowania, które potrafi dokładnie to samo. Trzeba jednak przyznać, że aplikacja SmartWare jest dobrze napisana, wygodna i prosta w obsłudze.
Nie oznacza to jednak, że dyskiem nie warto się interesować. Samo urządzenie jest szybkie, niewielkie, lekkie i zgrabne. To dobry towarzysz podróży, zwłaszcza, że jego cena to raptem około 250 zł.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: "Gigantyczna luka w zabezpieczeniach Androida"