Donald Trump w Polsce. W przypadku ataku rusza ogromna akcja logistyczna
Wizyta amerykańskiego prezydenta w dowolnym kraju wiążę się z ogromną operacją logistyczną. Razem z nim przylatuje kilka samolotów, samochodów, a nawet śmigłowców. Wszystko po to, aby zapewnić maksimum bezpieczeństwa. Gdy dojdzie do ataku, rusza dokładnie opracowany plan ewakuacji.
29.08.2019 13:35
Wyobraźmy sobie, że podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Polsce, w której weźmie udział Donald Trump, dochodzi do zamachu terrorystycznego. W takim przypadku większość ludzi zaczyna uciekać w popłochu. Jednak pewna grupa nie ucieka, a zaczyna realizować do szczegółowo opracowanego wcześniej planu ewakuacji najważniejszej osoby w Stanach Zjednoczonych. Tą grupą ludzi są agenci Secret Service, którzy dbają o bezpieczeństwo prezydentów USA.
Cześć pierwsza: Cadillac One, czyli bestia
Część agentów spróbuje zneutralizować, czyli zabić, ewentualnych napastników. Druga grupa dosłownie zakryje Donalda Trumpa swoimi ciałami i najszybciej, jak to tylko możliwe przetransportuje go do czekającej niedaleko "bestii", czyli pancernej limuzyny prezydenckiej. Pojazd o kryptonimie "Cadillac One", jest zbudowany na specjalne zamówienie agencji Secret Service i ma zapewnić maksimum bezpieczeństwa głowie państwa. Wyposażony jest w pancerne szyby o grubości 5 cm chroniące przed ostrzałem z karabinów, w system filtracji powietrza, który ochronie przed skażeniami i trującymi gazami, zapas tlenu, zapas krwi na wypadek, gdyby potrzebna była natychmiastowa transfuzja, granaty dymne i specjalne środki łączności. "Cadillac One" ma 5,5 metra długości, waży 9 ton i kosztuje ok 2 mln zł.
Gdy prezydent znajdzie się w bezpiecznym wnętrzu "bestii" rusza kawalkada. Oprócz "Cadillac One" są w niej też inne pojazdy Secret Service z agentami, dodatkowymi środkami łączności, a także inne "bestie". Prezydent ma bowiem więcej pancernych limuzyn niż jedna, ale tylko ta, w której obecnie jedzie ma kryptonim "Cadillac One". Podobnie jest z samolotami i śmigłowcami.
Część druga: Marine One, czyli jeden z 35 śmigłowców
W przypadku nieustającego zagrożenia atakiem prezydent USA spędza na ziemi minimalną ilość czasu. "Cadillac One" ma za zadanie przetransportować go do czekającego w pogotowiu śmigłowca "Marine One". To podobnie jak inne pojazdy (samochody i samolotu) maszyna przygotowana specjalnie do transportowania prezydenta. Ma zainstalowane dodatkowe środki bezpieczeństwa i łączności. Za obsługę "Marine One" odpowiada amerykański Korpus Piechoty Morskiej, czyli US Marine Corps. Stąd kryptonim "Marine One".
We flocie prezydenckich śmigłowców, którymi zarządza Piechota Morska USA znajduje się 35 maszyn różnych typów. Są to m.in. Sikorsky VH-3D Sea King i VH-60N "White Hawk", a wyróżnia je malowanie: zielone z białym dachem. Zarówno prezydenckie śmigłowce jak i "bestia" przylatują na miejsce wizyty prezydenta w samolocie transportowym C-17 Globemaster. Właśnie taki był widoczny w czwartek rano nad Warszawą, na kilka dni przed wizytą Donalda Trumpa w stolicy Polski.
W "Marine One" prezydent też nie spędza dużo czasu. Głównym zadaniem załogi śmigłowców jest przetransportowanie go do miejsca, które będzie służyć za tymczasowy punkt dowodzenia dopóki zagrożenie nie minie. Tym mobilnym punktem jest "Air Force One" czyli jeden z dwóch specjalnych Boeingów 747. Samolot musi być gotowy do lotu w każdym momencie, a kryptonim "Air Force One" otrzymuje dopiero gdy na jego pokładzie znajdzie się przywódca Stanów Zjednoczonych.
Część trzecia: Air Force One, czyli powietrzne centrum dowodzenia
Podobnie jak poprzednie maszyny, tak samo "Air Force One" wyposażony jest w specjalne środki łączności i ochrony. Dzięki możliwości tankowania w powietrzu nie musi lądować przez bardzo długi czas. Samolot jest wyposażony w ambulatorium ze stołem operacyjnym. W samolocie znajduje się miejsce dla personelu medycznego, ochrony i agentów Secret Service, sztabu prezydenta i dziennikarzy. Protokół na pokładzie "Air Force One" mówi, że każdy pasażer może swobodnie poruszać się po samolocie, ale tylko od swojego miejsca do ogona. Szwędanie się do przodu jest zabronione.
Podczas normalnego lotu "Air Force One" zazwyczaj leci w pojedynkę. Zmienia się to w momencie zagrożenia. Np po 11 września samolot z prezydentem Georgem W. Bushem był eskortowany przez myśliwce F-16. Podczas podróży międzynarodowych powiadamiane są siły powietrzne państw NATO i krajów sojuszniczych USA i to one w sytuacji zagrożenia wysyłają eskortę samolotów bojowych. Latanie cały czas z "obstawą" nie miałoby sensu, bo "Air Force One" ma nie tylko znacznie większy zasięg, ale jest też szybszy od niektórych myśliwców.