Dokarmianie ptaków w zimę. Ratunek dla ich życia czy niebezpieczna gra z prawami natury?
Dokarmianie ptaków w miastach jest powszechną praktyką. Widok ludzi rzucających chleb kaczkom lub łabędziom nad stawem czy jeziorem to nic zaskakującego. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że takie zachowanie przynosi więcej szkody niż pożytku. W rozmowie z WP Tech ekspert tłumaczy, jak mądrze postępować z ptakami.
12.01.2020 | aktual.: 12.01.2020 20:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karmienie ptaków chlebem to popularna praktyka. Szczególnie w okresie zimowym. Chleb, a zwłaszcza biały i mocno przetworzony jest pokarmem, którego w żadnym wypadku nie powinno się podawać ptakom. Jego spożycie może doprowadzić do chorób układu pokarmowego, a w niektórych wypadkach nawet do śmierci zwierzęcia.
Chleb zagrożeniem dla ekosystemu
Wiele osób traktuje ptaki jak "śmietnik". Wyrzuca im niezjedzone resztki bez zastanowienia nad tym, czy jest to odpowiedni dla nich pokarm. W większości przypadków nie jest. Bardziej im szkodzi niż pomaga przetrwać chłodniejsze dni.
Przykładowo popularny chleb to zagrożenie dla zdrowia i życia ptaków, ale i dla całego ekosystemu. Chleb, którego ptaki nie zdążą zjeść tonie. Następnie gnije i rozkłada się w zbiorniku wodnym.
Portal Ekologia, powołując się na informacje opublikowane przez " The Canal and River Trust" podaje, że rozkładający się w wodzie chleb "powoduje nadmierny rozkwit glonów na powierzchni zbiorników wodnych, które pochłaniają tlen, gniją i wydzielają toksyny groźne dla ryb". Brzmi naprawdę groźnie.
Jak więc pomagać by nie szkodzić?
Prof. dr hab. Przemysław Busse, ornitolog i inicjator Akcji Bałtyckiej (programu obrączkowania ptaków) tłumaczy, w jaki sposób dokarmiać ptaki i czemu temat wciąż budzi tyle emocji.
Busse zwraca uwagę na dwie sytuacje związane z dokarmianiem ptaków. Pierwsza odnosi się do zdarzeń typu klęski żywiołowej. W takim przypadku warto rozsądnie pomagać ptakom.
- Ratujmy, choć w warunkach naturalnych katastrofy się zdarzają, a gatunki nie giną, np. przyleciały wiosną jaskółki, a tu nagle na dużym obszarze spadł śnieg (przykład sprzed lat ze Szwajcarii) - jaskółki dosłownie padały, a ludzie je zbierali i ogrzewali - wiele przez to przeżyło. Inny przykład - w czasie ciepłej zimy wiele ptaków wodnych i nie tylko (lokalnych i migrujących) pozostało w Polsce, a tu nagle -25°C mrozu - ratujmy, dokarmiajmy – zaznacza Busse.
Druga sytuacja odnosi się do warunków przeciętnych, naturalnych. Profesor zwraca uwagę, że tutaj pojawia się poważny dylemat "dokarmiać – nie dokarmiać".
- Z jednej strony, emocjonalne: "biedne ptaszki, zima, chłód, głód (mniejsza dostępność pokarmu naturalnego), tak chętnie korzystają z dokarmiania!". Więc kupujemy słonecznik, słoninę, rzucamy chleb i resztki ze stołu... jest na to moda, więc obroty handlu pożywieniem dla ptaków rosną, ruch w karmnikach coraz większy, a my jesteśmy szczęśliwi, bo wśród "ochroniarzy" panuje przekonanie, że im więcej, tym lepiej.
Tymczasem, ten kij ma dwa końce: w przyrodzie, przy zakłócanym przez nasze dokarmianie mechanizmie selekcji, zaczynają przeżywać osobniki coraz słabsze i słabsze - jest ich coraz więcej, ale np. pasożyty, ptasia grypa, czy inne choroby - całkiem normalne w standardowej populacji - spowodują epidemie czy nawet pandemie (to nie czarnowidztwo, to pewność!) i co wtedy? Wtedy słaba genetycznie populacja gwałtownie się załamuje, a my się dziwimy: "co się stało? - trzeba chronić!". A tymczasem to nasza szczodrość w dokarmianiu zaszkodziła. We wszystkim potrzebny jest umiar i rozsądek! – uważa Busse.
Czym dokarmiać ptaki?
Czy w związku z tym powinniśmy dokarmiać ptaki? Zdaniem profesora możemy, ale powinniśmy zaczynać wcześnie i robić to bardzo umiarkowanie. Dzięki temu nie zaszkodzimy tak bardzo przyrodzie.
- Nie zatrzymamy ptaków wędrujących, które bez dokarmiania poleciałyby dalej, np. rudzik poleci do Francji, gdzie normalnie by przeżył, a u nas w styczniu prawie na pewno zginie. Te ptaki, które u nas zostają, będą znały karmnik, jako pewną możliwość żerowania, ale się od niego nie uzależnią i tylko kiedy trwoga (bo owe -25°C, śnieg i oblodzenie), to do karmnika – podkreśla ornitolog.
Co w takim razie podawać ptakom? Centrum Promocji Ekorozwoju na swoim Facebook'u opublikowało krótki poradnik, co robić a czego unikać. Wynika z niego kilka podstawowych zasad. Przede wszystkim nie należy dokarmiać ptaków chlebem, nie powinno się wrzucać pokarmu do wody, a karmniki ustawiać z daleka od zagrożeń, ale w widocznych miejscach, które pozwalają na wzbicie się do lotu. Podobne zalecenia przedstawia prof. Busse.
- Nie karmimy spleśniałymi odpadkami, ale suchymi ziarnami - słonecznik, konopie, chwasty (np. odpady po czyszczeniu zbóż, ale nie same zboża), suszone owoce jagodowe (np. jarzębina), tłuste odpady mięsne lub słonina w czasie mrozów (lepsze niż tłuszcze, takie jak margaryna), jabłka dla kosów - wylicza.
Rozważając dokarmianie ptaków, należy więc zachować umiar i rozsądek. Pamiętać, że nie zawsze ingerencja człowieka jest najlepszym z możliwych rozwiązań.
- Pomóżmy w potrzebie, ale nie zastępujmy Matki Natury - ona wie najlepiej, kogo wtedy wyeliminować tak, by populacja przetrwała – apeluje Busse.