Denon DNP-720AE - wszechstronny i funkcjonalny odtwarzacz muzyczny nowej generacji

Denon DNP‑720AE - wszechstronny i funkcjonalny odtwarzacz muzyczny nowej generacji

Denon DNP-720AE - wszechstronny i funkcjonalny odtwarzacz muzyczny nowej generacji
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
27.06.2012 14:52, aktualizacja: 27.06.2012 15:26

Denon, podobnie jak Pioneer, są jednymi z ostatnich wielkich producentów, którzy dopiero niedawno wprowadzili do swojej oferty dedykowane stacjonarne odtwarzacze plików audio.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Używając sformułowania „wielcy producenci”, mam na myśli nie tyle szacowne audiofilskie marki, jak Linn czy Naim, ile te, które zdołały się przebić do świadomości masowego odbiorcy kupującego głównie w tzw. elektromarketach. Dzięki nim takie marki, jak Yamaha, Onkyo, Pioneer czy Denon są szeroko rozpoznawalne, nawet jeśli kojarzą się tylko z mini- czy mikrowieżami albo zestawami kina domowego. Zresztą wymienione przeze mnie firmy wyraźnie uległy trendowi kilku ostatnich lat i postawiły na stereo, koncentrując się, przynajmniej początkowo, na średniej i wyższej półce cenowej, a nie –. jak można by oczekiwać – na urządzeniach budżetowych. Dlatego Denon mnie zaskoczył. Spodziewałem się, że pierwszy dedykowany streamer tej firmy będzie urządzeniem właśnie z nieco wyższej półki, kosztującym przynajmniej 4–5 tys. złotych. Od razu jednak przyszło mi do głowy, że na rynku od pewnego czasu jest już bardzo podobne urządzenie – Marantz NA7004. A skoro Marantz i Denon grają w jednej drużynie (należą do grupy D&M Holding
Inc.), to z pewnością uzgadniają, przynajmniej w ogólnym zarysie, strategię marketingową. Zamiast więc rywalizować z Marantzem, Denon postanowił dostosować się do sytuacji. Mógł wybrać albo półkę hi-endową, albo zaproponować coś tańszego od NA7004. Zdecydował się na to drugie rozwiązanie. Nie sądzę, by firma z takimi tradycjami i zapleczem technologicznym bała się konkurować choćby z Linnem. Prędzej czy później pojawi się jakiś bardziej zaawansowany odtwarzacz plików z logo Denona – czas pokaże, czy będzie to urządzenie w pełni niezależne, czy zintegrowane, np. z wysokiej klasy wzmacniaczem stereo.

Na razie mamy DNP-720AE. Jego cena jest więcej niż zachęcająca. To, że jest tani, nie musi wcale oznaczać, że „nie wyrabia”. norm audiofilskich. Dobra wiadomość jest więc taka, że strumieniowce tanieją. Zła – że większość z nich nadal bazuje na niedoskonałych rozwiązaniach software’owych. Dla wielu melomanów najpoważniejszą wadą takich urządzeń, jak Denon DNP-720AE, czy opisywany na sąsiednich stronach Pioneer N-50 i N-30 jest brak obsługi trybu gapless, który pozwala na odtwarzanie utworów bez sztucznych przerw, dokuczliwych zwłaszcza podczas odsłuchu płyt koncertowych czy tzw. concept albumów. Co prawda jest na to pewien sposób, ale pewnie i tak większość uzna go za połowiczny.

Światełko w tunelu: AirPlay

O tej technologii słyszeli już chyba wszyscy. Pozwala ona m.in. na bezprzewodowe przesłanie muzyki z iPoda/iPhone’a czy iPada np. do systemu hi-fi. Oczywiście w systemie tym musi pracować odbiornik strumienia AirPlay, taki jak DNP-720AE. Można jednak wysłać do niego muzykę w trybie AirPlay również z komputera za pośrednictwem iTunes. Wystarczy więc „odpalić”. album koncertowy z poziomu najbardziej znanej aplikacji Apple’a (oczywiście najpierw należy ją zainstalować – działa również na platformie Windows), pamiętając o tym, by miał on postać plików kompatybilnych z iTunes: z bezstratnych będą to więc Apple Lossless, AIFF oraz WAV; niestety w zasadzie odpadają popularne FLAC-i. Odbiornik AirPlay trzeba też uaktywnić w iTunes – w tym celu należy kliknąć na ikonkę w prawym dolnym rogu okna i z listy wybrać DENON:[DNP-720AE]. Naciśnięcie guzika play w iTunes automatycznie uruchamia streamer (jeśli znajduje się on w trybie standby, jest z niego „wybudzany”). Z zarządzania plikami, które wcześniej muszą się znaleźć
w bibliotece muzycznej iTunes, zwalniamy więc technologię DLNA odpowiedzialną za sztuczne przerwy między utworami. Cóż, nie jest to sposób doskonały, bo po pierwsze wymaga włączenia komputera z iTunes, a po drugie dyskryminuje najpopularniejsze obecnie pliki bezstratne, czyli FLAC-i (aczkolwiek użytkownicy komputerów Mac mogą spróbować odtworzyć FLAC-i w iTunes przy pomocy programu Fluke – powinno zadziałać). Metoda ta nie daje też możliwości wyboru kolejnej ścieżki/pliku z poziomu streamera/pilota – trzeba to robić w iTunes, klikając na wybrany utwór.

Ciekawe jest to, że przez AirPlay Denon nie odmówi posłuszeństwa, jeśli odtworzymy pliki 24/176,4 czy 24/19. (próba zagrania czegoś gęstszego niż 24/96 bezpośrednio z NAS-a czy pendrive’a kończy się wyświetleniem komunikatu: File Format Error). Ale nie ma się specjalnie czym podniecać: iTunes/AirPlay dokonuje downsamplingu, o czym przekonałem się, posyłając do Denona plik DXD (24/352,8) ściągnięty ze strony skandynawskiego labelu 2L – teoretycznie nie powinno to zagrać, choćby z racji ograniczeń DAC-a zastosowanego w DNP-720AE, a tymczasem z głośników popłynęła muzyka. Pytanie, jakie ograniczenie wprowadza ten duet, pozostaje otwarte – nie znalazłem na ten temat żadnych pewnych danych, a „na słuch” trudno ocenić, w jakim stopniu kastruje oryginalny sygnał. Tak czy inaczej, AirPlay to w tej chwili chyba jedyny sposób, by zmusić streamer Denona do grania w trybie gapless. Żaden ze znanych mi programów muzycznych obsługujących pliki FLAC nie wspiera jeszcze AirPlay, aczkolwiek pojawienie się odpowiedniej
foobarowej wtyczki jest zapewne kwestią czasu. Oczywiście pomijam w tej wyliczance możliwość odtwarzania z jednego dużego pliku (w tym również FLAC), będącego obrazem płyty, bo nie ma się nad nim większej kontroli – można jedynie włączyć play i grzecznie czekać do końca albumu; poza tym takich plików nie można kupić, zatem i tak trzeba skorzystać z aplikacji do nagrywania, np. EAC).

Budowa

Aluminiowy front, góra i boki z blachy pokrytej lakierem, całość posadowiona na klasycznych nóżkach –. wszystko solidne i starannie dopasowane. Wąską ściankę przednią ozdabia logo Denona, przycisk on/standby z diodą LED, centralnie umieszczony wyświetlacz OLED (w kilku krokach można go przyciemnić lub wygasić), selektor źródła, czterokierunkowy kursor w kształcie koła z centralnym przyciskiem pośrodku oraz gniazdo USB typu A do podłączenia pamięci flash lub iPoda/iPhone’a/iPada. Tył jest równie skromny, aczkolwiek obecność gniazd antenowych AM i FM zdradza, że DNP-720AE to także tuner analogowy. Umieszczono tam również optyczne wyjście cyfrowe, gwintowane gniazdo anteny Wi-Fi, która stanowi część wyposażenia, wyjścia sygnałowe RCA, gniazdo Ethernet oraz zasilające.

Wnętrze wygląda całkiem schludnie. Środkową część zajmuje płyta główna z układami odpowiedzialnymi za sieć i kartę Wi-Fi. W sekcji cyfrowo-analogowej pracuje układ AKM AK442. delta-sigma o parametrach 24-bit/192kHz, zintegrowany z buforem wyjściowym (2Vrms). Inny konwerter znajdujący się na płytce – AK5358 – obsługuje sygnał wyprowadzony z tunera. Lewą część urządzenia (patrząc od frontu) zajmuje prosty zasilacz impulsowy, tłumaczący obecność na tylnej ściance Denona popularnej „dubeltówki” zamiast gniazda IEC.

W komplecie dostajemy duży pilot z mnóstwem przycisków, który na szczęście jest znacznie mniej skomplikowany, niż na to wygląda. Teoretycznie „sterownik z pudełka”. powinien być ubogą wersją iPoda czy iPada w połączeniu z aplikacją Denon Remote App, ale w tym wypadku jest inaczej. Instalowanie wspomnianej „apki” na iPadzie mija się z celem, bo jej interfejs jest przystosowany do rozmiaru iPoda/iPhone’a i na tablecie wygląda jak przysłowiowe trzy ćwierci do śmierci (akurat pod tym względem Denon mógłby się wiele nauczyć od Linna i jego znakomitej aplikacji Kinsky). Poza tym komendy wydawane za pośrednictwem iPada są wykonywane z pewnym opóźnieniem, w związku z czym lepiej nie lekceważyć tradycyjnego sterownika. W ogóle szybkość działania interfejsu sieciowego Denona pozostawia nieco do życzenia, bo nawet po uruchomieniu go z trybu standby tempo łączenia się z siecią, wczytywanie listy serwerów itp. jest dość ślamazarne.

Generalnie, jeśli chodzi o budowę i jakość wykonania DNP-720AE to przy tej cenie produktu, nie ma się do czego przyczepić. Wystarczy jednak odtwarzacz podnieść, by uświadomić sobie, że jest to typowe urządzenie entry-level (przy takim NP-S200. Yamahy, z którego korzystam na co dzień, Denon to istne chucherko). Na koniec tej części jeszcze jedna uwaga. Streamer jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej i srebrnej (premium silver). Ta ostatnia ma lekko szampański odcień, o czym warto pamiętać, dobierając odtwarzacz do pozostałych klocków w systemie.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Sztuka użytkowa

O AirPlay z poziomu komputera/iTunes już wspomniałem. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by przesłać do DNP-720AE bezprzewodowo muzykę z iPoda touch czy iPada. W tym celu należy uruchomić aplikację Denon Remote App, zaznaczyć odbiornik AirPlay, a następnie utwór czy album, którego chce się posłuchać. Można też podłączyć któreś z iUrządzeń do gniazda USB –. Denon potraktuje je podobnie jak pamięć flash i automatycznie rozpocznie odtwarzanie plików. FLAC-i oraz WAV-y zagramy maksymalnie w postaci 24/96 – zarówno z NAS-a, jak i pendrive’a. Wyższe częstotliwości próbkowania nie są obsługiwane, co urządzenie sygnalizuje, wyświetlając komunikat o błędzie formatu. Z innych (nie)możliwości można wskazać na dostęp do serwisów Last.fm i Napster – teoretycznie są obsługiwane, ale nie w naszym kraju. Z kolei tryb Party Mode pozwala przesłać strumieniowo ten sam sygnał (z radia internetowego, serwera czy iPoda) do wielu urządzeń podłączonych do sieci i wspierających tę technologię. Tuner internetowy działa sprawnie
(szkoda, że ulubione stacje można przypisać tylko trzem przyciskom) i oferuje znośną jakość, ale lepiej przełączyć się na odbiornik analogowy, co pokazała trójkowa „Siesta” – dźwięk z tunera FM był wyraźnie głębszy, wielowymiarowy i bardziej plastyczny (i trudno się temu dziwić, zważywszy na „polski bitrate” WMA@48kb/s).

Ciepło i intymnie

DNP-720AE to jedno z tych urządzeń, o których mówi się, że mają swój charakter. Oznacza to odstępstwo od high-fidelity, choć subiektywnie jest to tylko lekkie odchylenie w kierunku grania nieco cieplejszego, gęstszego i bardziej intymnego od tego, które uznaje się za tzw. wzorzec neutralności. To „usposobienie”. Denona szybko dało o sobie znać w systemie z kolumnami podstawkowymi, które dostały lekkiego „kopa” w dole pasma. Na szczęście dźwięk nie jest przesadnie napompowany, a cieplejszy balans wspomaga artykulację zarówno barwy wokalu, jak i towarzyszących mu instrumentów. Nie cierpi na tym również dynamika – z większością albumów/plików brzmienie było żywe, energiczne i całkiem swobodne.

Spoistość dźwięku uszlachetniła muzykę na płycie „Looking Walking Being”. (pliki FLAC 16/44,1) Agi Zaryan, niejako wyzwalając stany emocjonalne wokalistki. Barwa jej głosu, wysokość, ekspresja – wszystko to było czytelne, a jednocześnie bardzo miłe dla ucha. Denon nie ma najmniejszego problemu z pokazaniem, że intonacją czy modulacją głosu można budować odpowiednią dramaturgię, czy też z wyłapaniem nawet drobnych niedoskonałości artykulacyjnych – pod tym względem zostawia daleko w tyle niejeden budżetowy odtwarzacz CD.

Góra pasma, choć energiczna i wyraźna, nie jest już tak dobra. Krawędzie dźwięków są lekko zaokrąglone, a atak nieco stępiony, przez co blachy nie mają tak wyraźnego rysunku, jaki pokazuje np. Yamaha NP-S2000. Okazjonalnie do głosu dochodzi całkiem wyraźne zapiaszczenie. Brakuje też w tej części pasma takiego otwarcia, które pozwoliłoby talerzom wybrzmiewać odpowiednio długo i pokazywać pełne bogactwo harmonicznych. Faza wybrzmiewania jest ujednolicona, nieco przygaszona, co dało się zauważyć choćby w utworze rozpoczynającym płytę kwartetu Tomasza Stańki „Soul of Things”. Wspomniane podbicie wyższego basu czy też dolnej średnicy spowodowało lekkie rozprężenie kotłów Michała Miśkiewicza, co wzmocniło wielowymiarowość dźwięku. Trzeba przyznać, że zjawiska przestrzenne są kreowane przez Denona bardzo sugestywnie, aczkolwiek inaczej niż w przypadku Yamahy NP-S2000, grającej mocno „do tyłu” i nieraz pokazującej kapitalną głębię sceny dźwiękowej. DNP-720AE koncentruje się głównie na pierwszym (wysuniętym przed
kolumny) i drugim planie, nieco spłycając scenę, ale też bardzo ładnie rozciągając ją na boki.

Muzyka jazzowa, małe składy wyraźnie zyskują z odtwarzaczem plików Denona. A co z rockiem? „The Joshua Tree”. U2, jeden z moich „albumów wszechczasów”, to brzmieniowy niewypał, w związku z czym ilekroć czy to ląduje w odtwarzaczu CD, czy pod postacią plików przesyłam go do streamera, tylekroć walczę sam z sobą, bo z jednej strony chcę go słuchać, a z drugiej ledwie mogę. Cała ta audiofilska zabawa czasami każe nam słono płacić – co lepszy sprzęt potrafi obnażyć słabe strony nieraz wybitnych płyt. Oczywiście DNP-720AE nie zamienił plików FLAC 16/44,1 w realizatorski majstersztyk, ale po stosunkowo krótkiej adaptacji słuchu można było skupić uwagę na muzyce, zamiast koncentrować się na „dźwiękach zniekształcających rzeczywistość”. Całkiem strawne stało się nawet „In God’s Country”, w którym już na etapie miksu, zresztą bez wiedzy Lary’ego Mullena, partię perkusji umyślnie przesunięto na dalszy plan (spisek Bono i Edge’a).

Zachęcony łaskawością Denona, postanowiłem poddać go kolejnej próbie, z materiałem równie wymagającym, aczkolwiek zdecydowanie bardziej dopracowanym brzmieniowo.

Było to dość ryzykowne posunięcie, bo zimowy album Kate Bush „5. Words for Snow” sam w sobie jest raczej ciemny, mocno osadzony na basowym fundamencie, z wypchniętą średnicą i wyraźnie przygaszoną górą pasma. Gdybym nie znał „Aerial”, pomyślałbym, że to ciepłe brzmienie wykreowano jako antidotum na „zimową aurę” nowej płyty, ale najwyraźniej taka klimatyczna estetyka, przynajmniej ostatnimi czasy, pani Kasi odpowiada. Moje obawy okazały się słuszne, bo dało się odczuć lekki przesyt barw, pogrubienie brzmienia zarówno instrumentów, jak i wokalu. Przy okazji przekonałem się, że różnica pomiędzy plikami 24/96 a 16/44,1 nie musi być wcale tak wielka, jakby się mogło wydawać. Owszem, pliki hi-res miewają na ogół lepszą głębię, są bardziej „3D”, ale w wielu wypadkach spokojnie można poprzestać na formacie Red Book.

Na koniec postanowiłem ostatecznie pozbyć się uprzedzeń do nazwy, która do tej pory źle mi się kojarzyła, i z głośników popłynęła nowa muzyka... Siekiery. Wiem, wygląda to co najmniej dziwacznie, ale zapewniam, że za sprawą „Ballad na koniec świata”. można przeżyć lekki szok. Lider zespołu i obecnie jedyny jego członek, Tomasz Adamski, powrócił po 23 latach milczenia z albumem, który już narobił sporo zamieszania w mediach. W wielu recenzjach pojawiają się określenia typu „kraina łagodności”, „spadkobierca Grechuty” itp., ale nie oddają one istoty tej niesamowitej, w dużej mierze akustycznej muzyki, trochę folkowej, „średniowiecznej”, miejscami ponurej i mrocznej, na pewno bardzo polskiej, słowiańskiej. Materiał zarejestrowano w mieszkaniu lidera. Oprócz prawdziwych instrumentów akustycznych na płycie grają także instrumenty „wirtualne” (flety, puzony, fletnia Pana i inne zostały odegrane „z klawisza”). Za brzmienie odpowiada Adamski oraz inżynier dźwięku Bartek Kuryłowicz. Dlaczego o tym wszystkim
wspominam? Bo brzmi to więcej niż przyzwoicie, co – biorąc pod uwagę skromne warunki studyjne – jest niemałym osiągnięciem. A podane przez ciepło grającego Denona „Ballady” (FLAC 16/44,1) nabrały jeszcze większej intymności, kompletności, zachęcając do wielokrotnych odsłuchów. Po raz kolejny urzekła mnie barwa głosu wokalisty; wyrazistość oraz rytm melodeklamacji, cichy, ledwie słyszalny szept pokazały, jak fantastycznym środkiem wyrazu jest ludzki głos i jak ciekawie można go wykorzystać, by wzmocnić sens komunikatu oraz urozmaicić przekaz.

Wygoda przede wszystkim

Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu audiofilów odrzuci DNP-720AE ze względu na indywidualny charakter brzmienia oraz ograniczenia software’u –. brak gaplessu niejednemu staje kością w gardle i nie pomogą żadne sztuczki z AirPlay. Do wszystkiego trzeba jednak przykładać właściwą miarę. Odtwarzacz sieciowy Denona należy postrzegać tak, jak tego chciał producent: to świetne uzupełnienie niedrogiego systemu audio, przeznaczone dla osób, których cyfrowa fonoteka składa się głównie z plików 16/44,1 i (w mniejszym stopniu) 24/88,2 czy 24/96. Co ciekawe, pomiędzy tymi formatami wcale nie ma przepaści, przynajmniej tak to pokazuje DNP-720AE. Streaming muzyki z PC, Maca czy iUrządzenia i przesłanie jej za pośrednictwem DNP-720AE do domowego centrum rozrywki (może to być np. starszy amplituner) jest rozwiązaniem tak wygodnym i funkcjonalnym, że brak gaplessu schodzi na dalszy plan. Trzeba tylko spróbować, jak to jest. Samej jakości dźwięku tego streamera nie sposób – zważywszy na jego cenę – zakwestionować. Jest to
zdecydowanie jedno z ciekawszych cyfrowych źródeł, jakie pojawiło się ostatnio na rynku w segmencie budżetowym.

Warto wiedzieć

Denon był jednym z pierwszych producentów, którzy zdecydowali się na implementację technologii AirPlay w swoich urządzeniach. Początkowo przybrała ona formę płatnej (49 euro) aktualizacji za pośrednictwem strony internetowej www.denon-upgrade.eu i dotyczyła kilku amplitunerów kina domowego: AVR-4311. AVR-3311 oraz rocznicowego modelu stworzonego na 100-lecie marki – AVR-A100. Po pewnym czasie dołączył do nich także sieciowy system muzyczny CEOL. Ostatnio producent zmienił zdanie – począwszy od grudnia 2011 r. cała procedura, przynajmniej przez jakiś czas, jest darmowa.

PLUSY: Dobrze uchwycony balans pomiędzy konturem a wypełnieniem dźwięku –. brzmienie i ciepłe, i dokładne. Ładne barwy i bardzo sugestywna przestrzeń.

MINUSY: Brak trybu gapless. Wolne działanie interfejsu sieciowego. Niezbyt urozmaicona góra pasma. Z ciepło brzmiącą elektroniką dźwięk może być zbyt tłusty w dolej części pasma

OGÓŁEM: Urządzenie bardzo „kompetentne”, choć niepozbawione ograniczeń. Świetne uzupełnienie niedrogich systemów hi-fi pozwalające na granie z plików (w tym hi-res) audio.

Ocena: 8/10

Specyfikacja

- Cena: 1995 zł,
- Waga: 2,9 kg,
- Wymiary: 434x74x300 mm (SxWxG),
- Radio internetowe oraz strumieniowy przesył audio przez Ethernet i Wi-Fi,
- Odtwarzanie muzyki z pamięci USB, komputera lub NAS-a,
- Cyfrowa transmisja audio z iPhone’a/iPoda/iPada przez port USB,
- Strumieniowe odtwarzanie muzyki AirPlay dla PC/Mac oraz iUrządzeń,
- Tuner FM/AM,
- Cyfrowe wyjście optyczne,
- Tryb Party Mode Plus

Źródło artykułu:Hi-Fi Choice & Home Cinema
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)