Deklaracja wojny w 140 znakach
Zdarzało się już, że ludzie wzywali pomoc przez Twittera, czasem nawet w formie nalotu bombowego, ale jeszcze nigdy nie ogłaszano ofensywy militarnej przy pomocy serwisu mikroblogowego. Do wczoraj.
16.11.2012 | aktual.: 16.11.2012 09:50
Przedwczoraj, w ataku rakietowym przeprowadzonym przez Izrael, zginął szef militarnego skrzydła Hamasu Ahmed Al-Jabari. Krótko po tym oficer social-mediowy izraelskich sił obronnych (IDF)
ogłosił światu, że nalot był pierwszą odsłoną operacji „Pillar of Defense”. Chwilę później IDF wyjaśniło, że operacja jest przeprowadzana w samoobronie, że „wszystkie opcje są jeszcze na stole, ale jeśli będzie trzeba, IDF jest gotowe do użycia sił lądowych w strefie Gazy”. A później opublikowali nagranie z ataku na samochód, którym jechał Ahmed Al-Jabari.
Nie trzeba było długo czekać na to, aż odezwą się Palestyńczycy (na marginesie: IDF publikuje także nagrania wywiadowcze, na których widać jak Palestyńczycy ładują rakiety) podpisujący się na Twitterze jako Alqassam Brigades, którzy podjęli walkę z IDF na tweety. Od wczoraj prawie każda wiadomość IDF kontrowana jest przez informację Alqassam Brigades. Obie strony chwalą się więc co aktualnie robią by pokonać przeciwnika oraz opisują go w jak najgorszych barwach. IDF opisuje więc swoje akcje oraz cierpienia izraelskich cywili, a dla odmiany Alqassam Brigades opisują swoje akcje oraz cierpienia palestyńskich cywili.
Czasem wygląda to jak zwykłe trollowanie, które byłoby nawet zabawne, gdyby nie fakt, że tam naprawdę giną ludzie. Po obu stronach.
Tymczasem w wirtualnym świecie pozostaje po nich cyfrowy osad z # i @. Znak czasów? Jak najbardziej. Na wojnie już od dawna wykorzystywane są także ofensywy informacyjne. Tylko teraz informacja musi zmieścić się w 14. znakach.