Czy w przyszłości człowiek będzie do czegokolwiek potrzebny?
W dyskusji o roli człowieka w przyszłości nic nie irytuje mnie bardziej niż stwierdzenie: “najwyżej poszukamy sobie innego zajęcia”. Problem w tym, że w świecie sztucznej inteligencji miejsca dla chcącego pracować człowieka może zwyczajnie nie być.
Sztuczna inteligencja nagrała black metalowy album. System uczył się, jak powinna brzmieć taka płyta i ją odtworzył. Nie jest to może nagranie roku, ale nie bądźmy aż tak krytyczni - przecież większość utworów stworzonych przez człowieka też nie przechodzi do historii. Ta płyta jest ważna z innego powodu.
To kolejny dowód na to, że człowiek przestaje być potrzebny. W przyszłości nie spełni się nawet jako artysta, bo muzyką czy malowaniem obrazów zajmie się komputer. Szansę będą mieli tylko nieliczni, podziemni artyści, trafiający do niszy. Ale ilu takich jest w społeczeństwie?
Nadchodzącej, a właściwie trwającej rewolucji, na razie nie widzimy. Automatyzacja przebiega sprawnie w miejscach od nas oddalonych, czyli w fabrykach czy magazynach. Tam człowiek nie jest już potrzebny, wszystko robią roboty. Np. we Wronkach powstaje magazyn, który może być obsługiwany wyłącznie przez jedną osobę. Resztą zajmą się maszyny.
Ale to nas na co dzień nie dotyka - nie licząc osób, które przez to straciły lub lada moment stracą pracę. Należy jednak napisać: jeszcze nas to nie dotyka. Wszystko zmieni się, gdy na ulice wjadą autonomiczne samochody. Czyli takie, które nie potrzebują żywego kierowcy. Niedawno Uber zamówił 24 tys. takich pojazdów. A to przecież dopiero początek, bo samojeżdżącymi autami interesuje się cała branża transportowa. Z prostego powodu - to szansa na olbrzymie oszczędności.
Na pewno wszyscy pamiętają protesty taksówkarzy, którzy oburzali się na nieuczciwą - ich zdaniem - konkurencję ze strony Ubera. Poszło głównie o to, że korzystając z usługi płaciło się mniej niż w przypadku jazdy zwykłą taksówką. A kierowcy nie potrzebują żadnych dodatkowych uprawnień, więc konkurencją dla taksówki mógł być niemal każdy, kto posiadał w miarę dobry samochód, prawo jazdy i aplikację.
“Dostosuj się albo zgiń” - komentowano protesty taksówkarzy. “Jak im nie pasuje, to niech zmienią zawód!” - odpowiadano na argumenty kierowców. Za chwilę usłyszą to również ci, którzy być może nie znajdą zatrudnienia w Uberze, bo zastąpi ich sztuczna inteligencja. Ona nie potrzebuje wynagrodzenia - więc cena za kurs będzie niższa - na dodatek nie musi odpoczywać. Może kursować całą dobę, z lekką przerwą na ładowanie.
I wcale problemu nie rozwiąże rada: “zajmij się czymś innym”.
Bo ta zmiana dotyczyć będzie nie tylko kierowców. I dlatego krytykowanie walczących taksówkarzy było moim zdaniem dowodem na krótkowzroczność. Uzmysłowił mi to Piotr Gnyp ze studia Fish Ladder, który w audycji w “Radiu dla Ciebie” wyjaśnił, jakie konsekwencje będzie miało pojawienie się autonomicznych samochodów.
Nie tylko stracą pracę kierowcy czy kurierzy. Zbyteczne staną się np. stacje benzynowe i przydrożne sklepy, bo wyjeżdżające w trasy pojazdy nie będą musiały zatrzymywać się na odpoczynek i picie kawy, tak jak robią to kierowcy. Padną wszelkiej maści przydrożne hotele - skoro kierowca jadąc się nie męczy, to po co ma wydawać pieniądze na sen. Zdrzemnie się w trakcie podróży, na tylnym siedzeniu.
Nagle okaże się, że bez pracy zostaną nie tylko kierowcy, ale też ci, którzy ich obsługiwali i byli zależni od transportu. Piotr Gnyp w swojej wizji poszedł nawet dalej. W przyszłości, dzięki autonomicznym autom, zmieni się sposób postrzegania samochodu. Równie dobrze będzie to miejsce spotkań - bo czemu nie miałoby znaleźć się miejsce na dobry ekspres do kawy - czy służące rozrywce. Auto jedzie, a my oglądamy film. Po co chodzić do kina, skoro wszelkie nowości zobaczy się podczas podróży? Pożegnaj się z pracą, kasjerze, pożegnaj się z pracą sprzedawco pop-cornu. O ile wcześniej nie zastąpiła cię maszyna…
Wiele osób słysząc o takiej wizji przyszłości odpowiada, że to wszystko już było. Postęp wprowadził maszyny parowe czy też wyeliminował z transportu konie. Ludzie też obawiali się, że stracą pracę, ale mimo to jakoś się dostosowali.
Teraz jednak będzie inaczej.
Jak zmienić pracę czy przebranżowić się, skoro zawsze sztuczna inteligencja nas uprzedzi? Już sztuczna inteligencja przebija prawników, lepiej przewidując, w których sytuacjach dojdzie do pozwolenia na złożenie skargi. W Chinach powstał zaś robot, który zdał państwowy egzamin z dużo wyższym wynikiem od człowieka.
A takich przykładów jest więcej. Algorytm napisany przez Polaków potrzebował mniej niż doby, aby opanować mobilną grę do perfekcji i prześcignąć w niej ludzi. Z kolei sztuczna inteligencja od Google’a w tydzień samodzielnie odkryła wiedzę, jaką mistrzowie gry w Go zdobywali przez stulecia. Samodzielnie, czyli ucząc się na podstawie własnych prób i błędów, a nie sięgając po wiedzę człowieka.
Skoro radzi sobie tak z grą, to dlaczego podobnie miałoby nie być w innych dziedzinach, wymagających lat nauki? Już SI potrafi tworzyć oprogramowanie, które jest lepsze od programu stworzonego przez ludzi.
Oczywiście możemy pocieszać się, że to tylko skrajne przykłady. I że sztuczna inteligencja świetna w jednej dziedzinie, nie poradzi sobie z inną, co z kolei potrafi człowiek.
Tyle że nie wiemy, jak sytuacja będzie wyglądać za 10-20 lat. I zapominamy, że tu nie chodzi o to, by być lepszym niż człowiek. Wystarczy nie popełniać jego błędów i działać szybciej.
Pozytywna wizja przyszłości zakłada, że wprowadzony zostanie dochód podstawowy i człowiek będzie mógł przeżyć bez pracy. Tylko czy będzie potrafił w ten sposób egzystować? Bez celu w życiu, bez szans na rozwój, skupiając się wyłącznie na własnych przyjemnościach? A jeśli tak, to do czego nas to doprowadzi?