Czy w Polsce może powstać Dolina Krzemowa? Brakuje nam nie tylko pieniędzy

Czy w Polsce może powstać Dolina Krzemowa? Brakuje nam nie tylko pieniędzy

Czy w Polsce może powstać Dolina Krzemowa? Brakuje nam nie tylko pieniędzy
Źródło zdjęć: © Bolesław Breczko
Bolesław Breczko
11.11.2018 12:05, aktualizacja: 11.11.2018 13:58

O "polskiej dolinie krzemowej" słyszymy dość często i niestety zawsze w takim samym kontekście: "powstaje", "będzie", "budujemy". W praktyce stworzenie u nas warunków do rozwoju firm technologicznych, jakie panują w tym rejonie Kalifornii jest o wiele trudniejsze, niż doprowadzenie szybkiego internetu. W Polsce może się to nigdy nie udać.

Region zwany Doliną Krzemową (ang. sillicon valley), na południe od San Francisco, słynie ze świetnych warunków do budowania i rozwijania firma technologicznych. Tutaj swoje siedziby mają m.in. Google, Apple, Facebook, Visa, Oracle, Intel czy Samsung. W Dolinie Krzemowej jak grzyby po deszczu powstaje też (i upada) tysiące startupów.

Na świetne warunki gospodarcze regionu wpływa kilka czynników. Od razu trzeba powiedzieć, że niektórych z nich w Polsce po prostu nie da się odtworzyć. Tutaj znajduje się na przykład Uniwersytet Stanforda – druga najlepsza na świecie uczelnia w ogóle i pierwsza uczelnia technologiczna. Tutaj w 1957 roku przeniósł się Bradley Shockley twórca tranzystorów ostrzowych i warstwowych. Naukowiec zamieszkał w Mountain View, aby być bliżej swojej chorej matki, dzięki czemu to właśnie dolina krzemowa stała się największym centrum produkcji tranzystorów. Firmy technologiczne działały w tym regionie od początku XX wieku. Takiej historii nie da się po prostu przeszczepić w inne miejsce.

Inne czynniki są możliwe do odtworzenia gdzie indziej, co nie oznacza, że jest to łatwe. Jeden z nich to pieniądze. 30 proc. inwestycji venture capital (w startupy) w całych Stanach Zjednoczonych jest inwestowane właśnie w dolinie krzemowej. Oprócz funduszy inwestycyjnych w rozwój startupów inwestują też firmy-giganci. Samsung przeznaczył na R&D 50 mld dolarów.

Obraz
© Bolesław Breczko

W sillicon valley ważna jest też współpraca, otwartość na nowe pomysły i wizje oraz odwaga do podejmowania wyzwań i wyznaczania nowych trendów. Jest jednak coś jeszcze, co czyni Dolinę Krzemową unikatowym miejscem dla biznesu.

- To jedyne miejsce na świecie, w którym porażka jest tolerowana i doceniana – powiedział w rozmowie z WP Tech Raymond Liao, wiceprezes Samsung Next. – Ludziom na świecie wydaje się, że porażka jest przeciwnością sukcesu, gdy w praktyce jest tylko krokiem do niego. Na porażce można nauczyć się więcej niż na sukcesie, jednak ludzie boją się jej i wstydzą się do niej przyznać. W kulturze azjatyckiej porażka jest wręcz dyshonorem.

Akceptacja porażki jest jedynym elementem Doliny Krzemowej, który można by przeszczepić do Polski stosunkowo szybko (zdecydowanie szybciej niż wypracowanie kilkudziesięcioletniej historii firm technologicznych). W praktyce może się okazać, że to właśnie ten element będzie tym, którego nigdy nie zdobędziemy. Jako Polacy boimy się przecież porażki tak samo jak inne nacje. To właśnie ona prowadzi do sukcesu. W Stanach Zjednoczonych istnieje powiedzenie "Failure is not an option" (ang. porażka nie wchodzi w grę). W Dolinie Krzemowej porażka nie tylko wchodzi w grę, ale jest naturalnym, a niekiedy nawet koniecznym zjawiskiem.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)