Czy smart home w PRL-owskim mieszkaniu ma sens? Żyłem w takim przez miesiąc

Czy smart home w PRL‑owskim mieszkaniu ma sens? Żyłem w takim przez miesiąc

Czy smart home w PRL-owskim mieszkaniu ma sens? Żyłem w takim przez miesiąc
Źródło zdjęć: © WP.PL
Bolesław Breczko
24.05.2018 16:05, aktualizacja: 21.08.2018 16:05

Smart home to idea inteligentnych domów, które znają potrzeby i nawyki domowników. Dzięki temu codzienne obowiązki są lżejsze, a miesięczne rachunki niższe. Ale większość Polaków mieszka nie nowoczesnych domach, a w PRL-owskich mieszkaniach. Sprawdziłem czy z nich też da się zrobić "smart home".

W moim skromnym mieszkaniu w wielkiej płycie z lat 70-tych instalowanie smart domu rozpoczęło się od zamontowania czujników ruchu, światła i temperatury. Dzięki nim system wie kiedy domownik wchodzi do domu i do konkretnego pokoju, kiedy zapalić i kiedy zgasić światło. Następnie przyszedł czas na zainstalowanie kontrolerów oświetlenia. Tutaj są dwie główne możliwości. Pierwsza to kontrolery montowane wewnątrz włączników na ścianach, druga to specjalne wtyczki do gniazdek, które kontrolują lampy, lampki, itp.

Mój PRL-owski smart home został jeszcze uzupełniony o czujnik otwarcia drzwi i okien (Uwaga! Nie zastępuje on systemu alarmowego), a także czujnik wilgoci (zainstalowany koło pralki) i czujnik czadu (w kuchni). I to praktycznie było wszystko, co dało się zrobić z moim mieszkaniem. Chociaż w innym wypadku można by było rozszerzyć smart home, nawet taki w starszym mieszkaniu, o telewizor smart TV, inteligentne sprzęty AGD czy termostat.

Natomiast w nowoczesnym domu system smart home można by jeszcze dodatkowo zintegrować z systemem ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji, monitoringiem, inteligentnym domofonem, systemem alarmowym, czy systemem audio-video. Wróćmy jednak do mojego testu, gdzie możliwości smart home są dość mocno ograniczone.

Obraz
© WP.PL

Co dało mi uzbrojenie mieszkania w zestaw czujników i tzw. aktorów (np. włączników światła)? Przede wszystkim, i tak naprawdę tylko, jest to sterowanie i zautomatyzowanie oświetlenia. Oprócz tego, że mogę teraz sterować światłami z telefonu czy komputera, to mogę też stworzyć "sceny", dzięki którym światło w odpowiednich pokojach będzie zapalało się gdy do nich wejdę. Dodatkowo dzięki czujnikom jasności mogę sceny zaprogramować tak, aby lampy włączały się tylko gdy za oknem panuje już mrok.

Dodatkowym plusem zainstalowania kontrolerów światła wewnątrz włączników (w moim przypadku był to Fibaro Dimmer 2) na ścianie jest to, że mogę ustawiać natężenie światła. Dotyczy to jednak tylko świateł LED-owych i halogenowych. Mogę też ustawić sceny w ten sposób, aby w nocy światło zapalało się tylko na 20 proc. zamiast na 100.

W praktyce zabawa światłem i scenami znudziła mi się po niecałych dwóch tygodniach i wróciłem do zwykłego, fizycznego pstrykania przełącznikami. Powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie była to czynność, która zajmowała mi jakąś sporą część dnia. Po niecałym miesiącu mieszkania w smart mieszkaniu doszedłem do wniosku, że najbardziej przydatne funkcje systemu smart home, to te, z których nie korzystam. A przynajmniej nie korzystam codziennie. Nie ma to sensu? Już tłumaczę o co chodzi.

Obraz
© WP.PL

Chociaż z inteligentnego oświetlenia szybko zrezygnowałem, to cieszę się, że mam w domu czujniki zalania i czadu. Dzięki temu nawet pod moją nieobecność wiem, że mieszkanie jest bezpieczne. Jeśli coś się stanie, to momentalnie zostanę o tym powiadomiony. Rozwijając ten wątek można pomyśleć o innych zastosowaniach. Do systemu można podłączyć kamerę internetową i np. monitorować zachowanie opiekunki zostawionej z dzieckiem.

Kilka słów o samym systemie. W moim przypadku został zbudowany razem z polską firmą Fibaro, która zajmuje się stricte produkcją systemu oraz sprzętu smart home. Przewagą polskiej marki jest to, że wszystkie elementy są bezprzewodowe. Oznacza to, że dom można wyposażyć nawet po jego wykończeniu. Większość systemu wymaga instalacji jeszcze w trakcie budowy. Pozwala to na dowolną konfigurację systemu w zależności do potrzeb i możliwości. Obsługa systemu jest prosta i intuicyjna. Widać tutaj, że Polacy naprawdę postarali się o to, aby wszystko nie tylko działało dobrze ale było także przyjemne w codziennym użytkowaniu.

Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w odpowiednim domu lub mieszkaniu system Fibaro może znacząco ułatwić korzystanie. Automatyczna obsługa wielu urządzeń na raz (oświetlenie, systemy audio-video, systemy alarmowe, obsługa rolet okiennych, stacji pogodowych oraz setek czujników) sprawi, że ze zwykłego domu można stworzyć prawdziwy dom przyszłości. Dodatkowo Fibaro nie zamyka się w swoim ekosystemie, a współpracuje z wieloma producentami elektroniki, AGD i RTV czy monitoringu dzięki którym możliwości smart domów stale rosną.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)