Czy prywatność w sieci jest jeszcze w ogóle możliwa?
Zjawisko dzielenia się w sieci wrażliwymi, prywatnymi danymi jest niebezpieczną stroną trendu określanego przez specjalistów, jako Big Data. Bankowość elektroniczna, digitalizacja informacji o pacjentach i usługach medycznych, portale społecznościowe, na których chętnie publikujemy prywatne szczegóły naszego życia generują informacje, które zebrane razem tworzą kompletną bazę wiedzy o użytkownikach sieci. Dane te zagrażają naszemu bezpieczeństwu, jeśli tylko wpadną w niepowołane ręce. W kontekście coraz liczniejszych ostatnio doniesień o skandalicznych wyciekach poufnych informacji pojawia się pytanie, czy prywatność w sieci jest jeszcze w ogóle możliwa? Rozmawiamy z James’em Lyne* z Sophos.
26.03.2014 | aktual.: 26.03.2014 11:56
Do jakiego stopnia zasadnym jest martwienie się o nasze prywatne informacje, które wielkie koncerny przechowują w swoich bazach danych? Jakie realne ryzyko związane jest z tym procederem?
Niepokój o dane, które przedsiębiorstwa i różne organizacje gromadzą na podstawie naszej aktywności w internecie jest absolutnie uzasadniony. Oczywiście to samo dotyczy wszelkich informacji, gromadzonych także poza nim, jednak nowe technologie i algorytmy monitorujące nasze wirtualne poczynania dają możliwość zbierania informacji o niespotykanym niegdyś stopniu szczegółowości i to na wielką skalę. Większość ludzi rozumie, że pewien dostęp do naszych danych jest naturalną ceną, którą trzeba zapłacić za wygodę i funkcjonalność usług i technologii online, które przecież cenimy wysoko. Powinniśmy jednak być świadomi zjawiska i domagać się transparentności poczynań dostawców tych usług. Mamy prawo wymagać, by naszych danych używali oni rozsądnie i zawsze fair.
Biznes chce na nas zarabiać. Chyba każdy zastanawiał się kiedyś, czemu ktoś oferuje nam darmową skrzynkę e-mailową albo miejsce do przechowywania danych „w chmurze”. Nie ma nic za darmo, jednak mamy prawo wymagać uczciwości i przejrzystych zasad.
Co możemy zrobić, żeby chronić informacje, zarówno te prywatne, którymi dzielimy się na portalach społecznościowych jak i te wrażliwe, które powstają w wyniku online’owych transakcji finansowych?
Raz upublicznioną w sieci informację bardzo trudno jest całkowicie usunąć. Podstawowym, pierwszym krokiem strategii ochrony naszych danych musi być ograniczenie ich swobodnego przepływu. Należy sprawdzić ustawienia prywatności i bezpieczeństwa naszych profili online’owych. Pamiętajmy, żeby zawęzić dostęp do naszych postów wyłącznie do określonej grupy znajomych osób. W przeciwnym razie szczegóły naszego życia dostępne będę dla każdego. Warto też rozważyć drobne kłamstwa, jako element strategii ochrony prywatności. Nie mamy obowiązku podawania prawdziwej daty urodzenia, o którą wszyscy wciąż pytają. To samo dotyczy miejsca zamieszkania. Bądźmy ostrożni w łatwowiernym wręczaniu kompletu informacji o nas nieznajomym, których zamiarów nie jesteśmy nigdy do końca pewni.
Jaka jest najprostsza metoda na szyfrowanie naszych danych
Na rynku dostępny jest dziś cały wachlarz produktów i technologii, które pozwalają na szyfrowanie wrażliwych danych. Trzeba się zastanowić, jakiego poziomu ma dotyczyć zabezpieczenie. Szyfrowanie twardego dysku dotyczy całego laptopa i jest użyteczne, gdy zostanie on zgubiony lub skradziony, jednak nic ono nie pomoże w kwestii danych, przechowywanych przez nas „w chmurze”. Przykładowo Sophos ma rozwiązanie tego problemu. Jego technologia automatycznie szyfruje wszystko, co zapisujemy np. na Dropbox’ie. Dane są zabezpieczone hasłami i kluczem zanim trafią na ich serwery. Otacza to nasze informacje samodzielną ochroną i w razie ataku hackerskiego albo kradzieży są one po prostu bezużyteczne dla cyberprzestępców. Dobrze jest przyjrzeć się swoim działaniom online i zastanowić się, które dane w razie ich utraty narażają nas na największe szkody. W niektórych przypadkach ochrona, którą oferują dostawcy usług internetowych nie jest wystarczającą.
Czy w przyszłości nadal będziemy jeszcze oczekiwać prywatności w internecie?
Pomimo nieustającego medialnego szumu w tej sprawie i częstych protestów różnych środowisk, z pokolenia na pokolenie obserwujemy zmniejszenie się oczekiwań dotyczących prywatności w sieci. Jak już mówiłem, po części to cena, jaką płacimy za wydajność tych usług, bez których nie wyobrażamy sobie już codziennego funkcjonowania, ale jest tu także pewna doza ignorancji, łatwowierności i braku wyobraźni, jeśli chodzi o zagrożenia, na jakie naraża nas nowoczesność. Ustawodawcze modele przyszłości powinny kłaść większy nacisk na kwestie odpowiedzialności w obrocie prywatnymi danymi, jednak koniec końców to konsumenci i ich świadome potrzeby i wymagania wywierają największy wpływ na rozwój technologii dotyczących bezpieczeństwa. Świadomość istnienia zagrożeń to w tym wypadku podstawa dalszego rozwoju sytuacji. Użytkownicy, ich rodziny i przyjaciele powinni podjąć wysiłek uświadomienia sobie roli prywatności i bezpieczeństwa w nowych, pełnych technologicznych wyzwań i zagrożeń czasach. Kwestią kluczową jest, żeby
decyzje, które informacje o nas będą udostępniane, oraz co jest a co nie jest akceptowalne znajdowały się w naszych rękach.
*James Lyne - Główny Badacz ds. Bezpieczeństwa w Sophos