Czekolada leczy raka, a wino odmładza. Świat badań naukowych jest najeżony pułapkami
Czy wiecie, że naukowcy opracowali nowy lek na raka? To prawda - ale dotyczy to myszy, w liczbie 30, u których stwierdzono zahamowanie nowotworu trzustki. I jest duża szansa, że eksperymentu nie da się powtórzyć.
22.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 16:27
Pierwszy część brzmi fajnie, druga już trochę mniej. A to jest smutna rzeczywistość badań naukowych – żmudne, powtarzalne zajęcia, kolejne eksperymenty w niekończącym się cyklu grantowych wniosków i częstych porażek. Ba, nawet zwycięstwa mogą okazać się tylko krótkotrwałe. Dlaczego?
Powód jest dość prosty – zła metodologia. To wbrew pozorom wyjątkowo istotny problem, bo od niego zależy wiarygodność danego eksperymentu. Według Johna Ioannidisa dr z Uniwersytetu Stanforda, w samej tylko medycynie blisko połowa prac naukowych ma przesadne lub fałszywe wnioski. I mówimy tu tylko o jednej gałęzi nauki – według eksperta, w innych dziedzinach sytuacja jest podobna lub nawet gorsza.
Zanim jednak pomyślimy, że to wszystko wina tych niedobrych naukowców, którzy bezdusznie naginają zasady dla własnych profitów, musimy pamiętać, że oni też bywają ludźmi. I nie są odporni na błędy. Bo wspomniana przez Ioannidisa proporcja jest efektem wpadek przy samym projektowaniu eksperymentu.
Do nich można zaliczyć takie elementy, jak niereprezentatywny dobór osób lub próbek, ich zbyt mała liczba lub źle skonstruowane eksperymenty. Nie wszyscy naukowcy są bez winy i próbują albo ukryć wyniki, które nie pasują im do wyniku, albo pominąć fakty, które przeczą założonej na początku tezie.
Pojawia się również tzw. cherry picking - czyli wybieranie tylko tych danych, które pasują do naszych odgórnie ustalonych założeń. Niestety, taka jest smutna rzeczywistość badaczy – każdy ma swoje ambicje, które chce jakoś spełnić. Do tego na świecie wydaje się blisko 200 miliardów dolarów na badania – to, że 85 proc. zostaje przeznaczone na źle zaprojektowane eksperymenty, to już zupełnie inna sprawa.
Takie podejście ma oczywiście mnóstwo negatywnych konsekwencji. Jak podaje serwis Vox, na około 50 tysięcy naukowych artykułów medycznych, opublikowanych w ostatnich latach, tylko 3 tysiące miało wartość merytoryczną na satysfakcjonującym poziomie. Reszta miała błędy, były pisane pod tezę bądź wyniki zostały wykluczone kolejnymi badaniami. Jak niesławne już badania Andrew Wakefielda, łączącego zachorowania na autyzm z tiomersalem, składnikiem szczepionek. Badania okazały się sfałszowane, a Wakefield ma zakaz wykonywania zawody w rodzinnej Wielkiej Brytanii.
Podobnie było z próbą udowodnienia, że kukurydza GMO wywołuje nowotwory u szczurów – sensacyjne badanie odbiło się szerokim echem w mediach, zostało jednak zniszczone przez środowisko naukowe za swoją nierzetelność (wykorzystano m.in. gatunek szczurów, który jest bardzo podatny na guzy nowotworowe). W tym momencie warto przenieść się do kolejnego problemu.
A mianowicie "spinu" – czyli odpowiedniemu skręceniu tematu. W jakim celu taki temat badań musi mieć nadany skręt? Cóż, 200 miliardów dolarów piechotą nie chodzi, a wykrojenie swojego tortu nęci wielu.
Według niedawnych badań, przeprowadzonych na Uniwersytecie w Sydney, sprawa dotyczy także prac, dotyczących samego spinu. Naukowcy przyjrzeli się 35 opracowaniom na ten temat i one również nie były wolne od odpowiedniego skrętu. Do głównych błędów publikacji należały takie zjawiska, jak przypisywanie przyczynowości w miejscach, w których nie była możliwa; selektywne raportowanie, w którym podkreślano tylko statystycznie ważne podzestawy danych lub wyciąganie niewłaściwych hipotez z nieistotnych statystycznie wyników.
Kellia Chiu, współautorka badania, stwierdziła, że jest tylko jeden sposób na usunięciu spinu z nauki.
- Publikacja danych oraz publikacjach wielu interpretacji danych od wielu badaczy jest jedynym jawnym i transparentnym sposobem, by wykryć ryzyko pojawienia się spin – podkreśliła. – Środowisko akademickie zyska na stworzeniu narzędzi, które zidentyfikują "skręt" i zapewnią dokładne oraz bezstronne przedstawienie zebranych informacji – dodała.
Tak mogą bronić się naukowcy. A jak reagować na takie wyniki bądź ich opracowania powinni ludzie spoza tego środowiska?
Przede wszystkim - zawsze trzeba z optymizmem. Dopiero wiele badań na jeden temat daje nam gwarancję, że coś działa lub nie. Warto pamiętać również o piramidzie, na której zaznaczono poziomy, na jakim znajduje się dane badanie. Na najniższym są wstęp oraz wszelkie opinie. Na najwyższym zaś przegląd systematyczny - skupiający się na jednym zagadnieniu, wykonanym w oparciu o dowody naukowe, opisem identyfikacji, wyboru i oceny wyników.
Jeśli chodzi o prawdę, to nic się nie zmieniło - nigdy nie była prosta.