Cyberatak na strony Kremla
Kolejny akord w sieciowej odsłonie konfliktu pomiędzy Ukrainą a Rosją. Po fali ataków na ukraińską infrastrukturę teleinformatyczną oraz telefony deputowanych do tamtejszej Rady Najwyższej, najnowszy cyberatak obrał za cel rosyjskie strony internetowe.
Jak poinformowały służby prasowe Kremla, kilkukrotnie już miał miejsce atak na stronę prezydenta Rosji oraz na inne rosyjskie strony internetowe. Tamtejsze władze twierdzą, że "eksperci podejmują wszelkie działania w celu pełnego przywrócenia strony" i próbują przeciwdziałać dalszym zakłóceniom. Spośród pozostałych zaatakowanych stron najważniejszą niewątpliwie była strona Centralnego Banku Rosji, który w piątek miał ogłosić decyzję w sprawie zmian stóp procentowych. Atak typu DDoS sparaliżował na kilka godzin pracę strony banku, ale sytuacja została opanowana.
Co ciekawe, agencja ITAR-TASS twierdzi, powołując się na źródło w administracji Putina, że ataków DDoS na strony Kremla i Centralnego Banku Rosji nie należy łączyć z wydarzeniami na Ukrainie:
- _ Strony internetowe Kremla są dostępne dla każdego, takie sytuacje są zrozumiałe. Nie należy ich łączyć z wydarzeniami na Ukrainie. _
Ataki miały miejsce dzień po tym, jak rosyjski rząd zablokował cztery strony internetowe opozycyjne wobec Kremla (Grani.ru, EJ.ru, kasparov.ru oraz blog Aleksieja Nawalnego). Strony te zablokowano zgodnie z artykułem rosyjskiego kodeksu karnego, który pozwala prokuraturze bez decyzji sądu ograniczać dostęp do stron, które "wzywają do masowych nieporządków, rozniecania etnicznych i religijnych waśni, do udziału w nielegalnych publicznych masowych imprezach, które zachęcają do działalności ekstremistycznej i terrorystycznej".
Polecamy w serwisie Giznet.pl: Foldscope, czyli papierowy mikroskop, który wspomoże lekarzy w krajach trzeciego świata