Craig Barret: skończmy z cyfrowym wykluczeniem

Craig Barret: skończmy z cyfrowym wykluczeniem

Craig Barret: skończmy z cyfrowym wykluczeniem
19.01.2009 13:31, aktualizacja: 19.01.2009 15:10

Craig Barret, wykorzystując swoje umiejętności biznesowe, poświęcił dekady, aby zmienić Intela w najpotężniejszą na świecie firmę produkującą półprzewodniki. Obecnie skupia się na jeszcze większym wyzwaniu - ekspansji komputerów w krajach rozwijających się. Barret, który w 2005 r. zwolnił fotel prezesa zarządu Intela, przybył na tegoroczne targi Consumer Electronics Show, aby rozpocząć akcję charytatywną Small Things Challenge. To duże przedsięwzięcie, mające zachęcić ludzi do podjęcia odpowiednich kroków, by nieść pomoc mieszkańcom najbiedniejszych krajów świata.

W ramach kampanii charytatywnej działa m.in. program "Ocalimy dzieci tworząc przyszłość na nowo". Po wejściu na stronę Small Things Challenge i kliknięciu odpowiedniego przycisku, Intel zaofiaruje w imieniu użytkownika 5 centów. Firma chce w ten sposób złożyć darowiznę wynoszącą maksymalnie 300 mln dol. w ciągu roku.

Ale dla Barretta to więcej niż działalność dobroczynna. Internauci odwiedzający jego stronę mogą także ofiarować "mikropożyczki" lokalnym przedsiębiorstwom za pośrednictwem serwisu Kiva.org. Strona ta wyświetla profile osób poszukujących funduszy na rozpoczęcie własnej działalności - na przykład hydraulika z Ugandy, który potrzebuje środków do otwarcia sklepu komputerowego. Tym razem trzeba już założyć konto i przeznaczyć własne pieniądze. Trafią one do odpowiednich osób i, co ciekawe, po 6-1. miesiącach mają zostać zwrócone darczyńcy.

Obraz
© Craig Barret (fot. IDG)

Podczas targów CES 2009 Barrett zgodził się na wywiad dla amerykańskiej sekcji IDG . Dziennikarz James Niccolai rozmawiał z nim o wysiłkach mających na celu podniesienie standardów życia w krajach rozwijających się, o laptopie Classmate PC, ale również o tym, czy były CEO Intela nie tęskni za swoją posadą.

IDG News Service: Już od kilku lat słyszymy o staraniach związanych z ograniczeniem cyfrowego wykluczenia, ale często okazuje się, że postęp w tym zakresie następuje powoli. Pan, zdaje się, uważa że znajdujemy się teraz w kluczowym momencie. Co czyni pana takim optymistą?

Craig Barrett: Są ku temu dwa powody. Jeśli po prostu przyjrzysz się rynkowi ITC, dojdziesz do wniosku, że szanse rozwojowe znaleźć można głównie w państwach rozwijających się. I jeśli przyjrzysz się dodatkowo czystym liczbom - więcej internautów w Chinach niż w Stanach Zjednoczonych, więcej użytkowników telefonów komórkowych w Afryce niż w Stanach Zjednoczonych - przekonasz się, że ów kluczowy moment nadszedł.

Po drugie, spójrz na kolejność wydarzeń w takich krajach: najpierw nie masz nic, później masz telefony komórkowe, a następnie surfowanie w Internecie. Zazwyczaj mijają między tymi etapami trzy lub cztery-pięć lat przerwy. Podejrzewałem, że najgorzej pod tym względem jest w Afryce, ale naprawdę mile zaskoczyło mnie to, co się tam dzieje. Oto prosty przykład: w ubiegłym roku wraz z żoną wybraliśmy się do Tanzanii, aby wspiąć się na Kilimandżaro. Przez całą drogę nasz przewodnik rozmawiał ze swoją rodziną przez telefon komórkowy. Nie tylko widzisz samą możliwość rozmowy przez komórkę w Afryce, ale masz także położone trzy lub cztery podmorskie kable światłowodowe prowadzące prosto do kraju, zarówno w Afryce Południowej i Wschodniej. Masz także możliwość połączenia ich z szerokopasmowym i bezprzewodowym pokryciem całego kontynentu. Jeśli więc miałbym być optymistycznie nastawiony, byłbym optymistą właśnie teraz.Więc uważa pan, że to wystarczająca zachęta ekonomiczna dla biznesu?

Pewnie. Chiny to największy rynek telefonów komórkowych i drugi co do wielkości rynek komputerów. Co więcej, w ciągu kilku lat będą mogli stać się najwięksi. Indie są z kolei cztery-pięć lat do tyłu względem Chin, a Afryka jest cztery-pięć lat za Indiami. Więc tak się dzieje wszędzie.

Największe przeszkody?

Możliwości edukacyjne dla młodych ludzi. Nie tylko 75 mln dzieci nie chodzi do szkół, choć powinny, ale także obowiązujące wymagania przewidziane dla osób w szkolnym wieku - tych dzieci, które jednak mają okazję chodzić do szkoły - są stosunkowo skromne. Jestem przekonany, że jeśli dasz młodemu człowiekowi szansę - poprzez dobrą edukację i ekonomię - świat stanie się znacznie lepszym miejscem. Obecnie ciągle jest wiele krajów, gdzie młode osoby nie mają żadnej przyszłości, żadnych możliwości. Więc mówią: "do diabła, co mi tam, chodźmy kogoś wysadzić".

A jakie są największe przeszkody, jeśli chodzi o technologię?

Prawdopodobnie jest to dostarczenie odpowiedniego oprogramowania i rozwiązań, jakich potrzebują te kraje. W Indiach jest 14 języków narodowych oraz tysiące dialektów. Republika Południowej Afryki ma 11 języków narodowych. Istnieje więc ogromna okazja stworzenia treści i oprogramowania w lokalnych językach. Musimy tylko zebrać wszystko razem, gdy tylko będziemy mieć odpowiednią infrastrukturę tam na miejscu.

Ile kosztuje wyprodukowanie jednego Classmate PC? Czytałem, że ok. 300 dol.?

Nie wdając się w szczegóły, to kilkaset dolarów. Końcowe koszty związane z produkcją i dostarczeniem tych komputerów zależą także od podatków i ceł obowiązujących w danych miejscach. W każdym razie same netbooki - XO oraz Classmate - mieszczą się w przedziale cenowym od 200 do 300 dol.

Czy to wystarczająco niskie ceny, by komputery te wdrożyć na szeroką skalę w najbiedniejszych krajach? Jak niskie ceny można uzyskać?

Jeśli spojrzysz na jakikolwiek trend, koszty zawsze w końcu spadają. Popatrz na Portugalię, która przy obecnych kosztach zobowiązała się do rozdysponowania 500 tysięcy Classmate PC. Wenezuela zdecydowała się zakupić milion naszych komputerów. Najwyraźniej są to wystarczająco niskie ceny dla krajów, które nie wspięły się zbyt wysoko na drabinie gospodarczej, a mimo to są gotowe do tak dużych inwestycji.

Portugalia jest trochę lepsza niż Bangladesz.

Tak, ale trend zmierza we właściwym kierunku, do kilkuset dolarów.

Ile laptopów Classmate PC jest dzisiaj na rynku?

Są ich setki tysięcy. Sama Portugalia ma 500 tysięcy, Wenezuela - milion.

Więc Portugalia produkuje je lokalnie?

Istnieje prywatna firma portugalska, która zajmuje się produkcją komputerów i wytwarza właściwie referencyjne modele. Myślę, że ich podejście jest bardzo mądre. Chcą, aby każde dziecko miało peceta, ale zdecydowali nie dawać ich w kolejności "jak leci". Udostępniają je na podstawie dochodów rodzinnych: biedni rodzice otrzymują laptopy dla dzieci za darmo, średniozamożni płacą za część komponentów, a dobrze zarabiający kupują je za standardową cenę. Ponieważ produkcja odbywa się lokalnie, mamy też do czynienia z rozwojem gospodarczym i świadczeniem odpowiednich usług. Wiele osób twierdzi, że kolejne kilka miliardów ludzi na naszej planecie będzie korzystać z Internetu za pośrednictwem telefonu komórkowego lub innego urządzenia, ale już nie peceta. Jakie jest stanowisko Intela w tej sprawie? Czy firma stanie się mniej istotna na rynku czy po prostu zaczniecie produkować układy do telefonów komórkowych?

Oczywiście, procesor Atom zmierza w tym kierunku i jest przygotowany z myślą o netbookach i MID-ach [Mobile Internet Devices; mobilne urządzenia internetowe - red.]. A przy okazji, nie do końca zgadzam się z tym pytaniem. Istnieją trzy interesujące typy urządzeń, które będą nadal istnieć: telewizor z dużym ekranem, interaktywny ekran peceta i mały ekran prostego, ograniczonego pod pewnymi względami urządzenia. Cały czas funkcjonują one w naszym świecie. Trudno powiedzieć, że pecety nie będą używane w dużym stopniu w biednych krajach, kiedy słyszymy o ponad 300 mln internautów w samych Chinach - http://www.pcworld.pl/news/333285.html.

W jaki sposób MID przyczyni się do poprawy życia biednego rolnika lub rybaka?

To zależy w jaki sposób z niego skorzystać. Jeśli dziś wybierzesz się do Chin lub niektórych rejonów Indii, zobaczysz rolników pracujących z komputerami - standardowymi desktopami lub laptopami. Używają ich do zdobycia informacji o pogodzie i nawozach, oraz o tym, jak stać się bardziej produktywnym w zakresie swoich upraw, by omijać pośredników i sprzedawać towar w jak najbardziej atrakcyjnej cenie. Korzystają z nich w celu zwiększania standardu życia, wynikającego z bycia bardziej produktywnym. Kluczowe jest również to, że cała ta treść jest opracowywana w lokalnym języku.

Jeśli dziś dostarczysz istniejącą od dawna technologię do wielu miejsc na świecie, możesz spodziewać się fenomenalnych wyników. Mamy na to już kilka przykładów w Amazonii w Brazylii, a pracując zdalnie - w wioskach libańskich i chińskich. Jeśli odpowiednio przeszkolisz niektórych nauczycieli i dostarczysz komputery wraz z połączeniem szerokopasmowym, możesz zmienić życie wielu dzieci w ciągu jednego dnia.

Jaka musi być skala tych działań, aby objęta została nimi znaczna cześć krajów rozwijających się?

Nasza rola nie sprowadza się do masowej implementacji, to raczej pokazanie: patrz, oto co możesz zrobić, teraz lokalne samorządy i ludzie muszą to wziąć i zacząć z tego korzystać. Kiedy udaliśmy się do Parantins w Amazonii, dostarczyliśmy łącza satelitarne, umieściliśmy wieżę WiMax i połączyliśmy niektóre szkoły i ośrodki kultury. Następnie udaliśmy się do prezydenta Brazylii i jego ministrów, mówiąc: "Zobaczcie, to nie nasz interes, ale pokazaliśmy wam, co może się stać. Reszta zależy od was".

Niektóre rządy mogą być niechętne do współpracy. Czy odniósł pan jakieś sukcesy w Iranie lub Pakistanie?

Trochę dzieje się już w Pakistanie. Myślę, że w przeważającej większości rządy są tym wszystkim podekscytowane. Bez względu na to gdzie się udasz i zaczniesz rozmawiać z najważniejszymi politykami, niezależnie od tego, czy jest to kraj biedny czy też bogaty w złoża ropy, usłyszysz zazwyczaj to samo: "ostatecznie moja gospodarka jest zależna od moich ludzi".

Gdzie teraz zamierza się pan udać?

Moja najbliższa podróż to coś zabawnego - udaję się do Nowej Zelandii na łowienie ryb na muchę z helikoptera. Łączę to także z wędrówką do Milford na Wyspie Południowej, gdzie znajdują się lasy tropikalne i fiordy. Następnie wracam do Europy i na Bliskie Wschód, aby popracować.

Czy po oddaniu funkcji CEO Paulowi Otelliniemu brakuje panu sprawowania pieczy nad Intelem?

Przechodzisz przez swojego rodzaju etapy. Za mną niemal 35 lat martwienia się o pojawiające się dzień po dniu problemy związane z liniami produkcyjnymi i klientami. Czy tęsknię za tym po 30 latach? Czasami można się przenieść w inne miejsce i tylko się przyglądać. Mówię więc Otelliniemu: "Ty możesz się martwić problemami a ja będę za ciebie podróżował".

Źródło artykułu:PC World Komputer
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)