Coraz bliżej do odcinania obywateli od Internetu za piractwo

Coraz bliżej do odcinania obywateli od Internetu za piractwo

Coraz bliżej do odcinania obywateli od Internetu za piractwo
04.05.2009 11:22

Zawarty na początku ubiegłego tygodnia przez dwóch sprawozdawców Parlamentu Europejskiego i Radę Unii Europejskiej kompromis w sprawie unijnego pakietu Telecom osłabia dotychczasowe argumenty przeciwników rozwiązania pozwalającego na blokowanie dostępu do Sieci osobom łamiącym prawa autorskie.

Uzgodniony przez obydwie strony nowy artykuł w ramowej wytycznej do regulacji Telecom, za którą po stronie PE odpowiada francuska socjalistka Catherina Trautmann, na pierwszy rzut oka wydaje się mieć relatywnie korzystną formę z punktu widzenia konsumentów. Według tego zapisu metody ograniczania dostępu do Sieci lub pojedynczych aplikacji i usług powinny uwzględniać "podstawowe prawa" dotyczące ochrony danych, a także wolności wypowiedzi i informacji. Z drugiej strony w nowej wersji regulacji brakuje jasnej deklaracji, że określone metody musiałyby być zatwierdzane na drodze prawnej.

Jesienią ubiegłego roku, podczas pierwszego czytania pakietu Telecom, deputowani złożyli wniosek nr 13. o zdefiniowanie w ustawie artykułu, zgodnie z którym stosowanie blokady dostępu do Internetu w walce przeciw nielegalnemu udostępnianiu plików nie byłoby możliwe bez odpowiedniego upoważnienia ze strony sądu. Taki sam pogląd wyraziła też tydzień temu parlamentarna komisja ds. przemysłu w swoich zaleceniach na drugie czytanie ustawy. Z powodu nacisków ze strony państw członkowskich deputowana Trautmann chce teraz zapewnić, aby decyzja dotycząca zablokowania dostępu do Internetu była podejmowana przez "niezależny i bezstronny trybunał" opierający się na określonej podstawie prawnej.

Obraz

Pierwotna postać ustawy uwzględniająca konieczność brania pod uwagę decyzji sądowej mogła być postrzegana jako wyraźny sygnał sprzeciwu wobec planowej przez Francję metody "3 uderzeń", zgodnie z którą decyzje zablokowania dostępu do Internetu po powtarzających się przypadkach łamania praw autorskich mógł wydawać specjalny urząd HADOPI (Haute Autorité pour la Diffusion des Oeuvres et la Protection des Droits sur l'Internet), bez potrzeby powoływania się na wyrok sądu. Według zapisów wspomnianego na początku kompromisowego artykułu oskarżony o łamanie praw autorskich użytkownik musiałby sam wystąpić na drogę sądową i udowodnić instytucji takiej jak HADOPI, że ta ostatnia nie respektowała w dostatecznym stopniu jego praw podstawowych wynikających z Europejskiej Konwencji Ochrony Praw Człowieka. Do momentu udowodnienia takiego faktu i wydania przez sąd odpowiedniego wyroku zarządzona kara pozbawienia dostępu do Internetu pozostawałaby w mocy.

Poza tym trzeba pamiętać, że zapisy ochronne z konwencji o prawach człowieka mają słabsze brzmienie niż te zawarte w Europejskiej Karcie Praw Podstawowych, na którą powoływali się zresztą autorzy wniosku nr 138. Raczej symboliczne znaczenie może mieć przy tym fakt, iż Komisja Europejska zamierza przeprowadzić konsultacje na temat ochrony praw podstawowych w Internecie i ewentualnych restrykcji ich dotyczących. Dlatego też politycy opozycyjni, obrońcy praw obywatelskich oraz eksperci ostro krytykują opisywane wyżej propozycje i plany, według których również kwestie utrzymania neutralności Sieci i zasady otwartego Internetu są postrzegane przede wszystkim jako czynniki konkurencyjności i ich regulacja ma być pozostawiona samemu rynkowi. "Zawarte porozumienie pozostawia zbyt duże pole do interpretacji w decydujących kwestiach", ostrzega Rebecca Harms, pełniąca obowiązki przewodniczącej frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim. Użytkownikowi dana jest jedynie pusta obietnica respektowania jego praw
podstawowych i powołania bezstronnego trybunału. Tego rodzaju zapewnienia nie zmienią jednak rzeczywistej sytuacji i nie uniemożliwią ciężkiego naruszania praw podstawowych. Dlatego też Zieloni chcą ponownie poddać pod głosowanie pierwotny wniosek Parlamentu w celu "uniknięcia dowolności w blokowaniu dostępu do Internetu".

Ekspert od polityki i mediów Monica Horten uważa, że między Radą UE, a sprawozdawcami z Parlamentu doszło do zawarcia "paktu Fausta". Tym samym podstawowe prawa użytkowników padły ofiarą szybkiego uchwalenia unijnej regulacji telekomunikacyjnej. Również francuscy działacze na rzecz praw człowieka z organizacji La Quadrature du Net zarzucają parlamentarzystom słabość i bojaźń w obronie interesów społeczeństwa. Z kolei odpowiedzialny za wytyczną dotyczącą dostępu do Internetu poseł sprawozdawca Malcolm Harbour z brytyjskiej partii konserwatywnej ostrzegł przed zagrożeniem zmarnowania dwuletnich negocjacji z powodu kwestii niestanowiącej wcale centralnego punktu reformy.

wydanie internetowe www.heise-online.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)