Co realnie daje nam obecność w Polsce Campus Warsaw?
Po co Polsce ośrodek dla młodych przedsiębiorców? Wiele osób zadawało sobie takie pytanie, gdy startował Campus Warsaw. Dziś, niemal 1,5 roku później, mamy realne liczby odpowiadające na pytania sceptyków.
02.05.2017 | aktual.: 10.09.2017 14:58
Campus Warsaw to mieszcząca się w zabytkowej fabryce wódki "Koneser" przestrzeń dla start-upów. Całość działa pod patronatem Google, młodzi przedsiębiorcy mogą za darmo uczestniczyć w wydarzeniach z ciekawymi osobami z branży. Początkujące firmy mogą tam też wynająć biurko.
- Gdy otwieraliśmy Campus w 2015 roku praktycznie nie było akceleratorów ani przestrzeni co-workingowych, stare fundusze robione dla startupów wygasały - opowiadał mi Rafał Plutecki, szef Campusu. - Społeczność startupowa gromadziła się w różnych miejscach raz na miesiąc. A teraz przestrzeni co-workingowych mamy 6, dwie kolejne są w drodze. Akceleratory - Polski Fundusz Rozwoju ogłosił dotowanie 9 z nich. A to ważne, bo na akceleratorze nie da się zarobić. Zostaje ogłoszona strategia typu "fund of funds": NCBiR oraz PFE będą mieć fundusze (które inwestują w spółki venture capital)
. W ciągu tych dwóch lat pojawił się niesamowity postęp. Campus Warsaw na pewno odegrał ważną rolę w stworzeniu impulsu, który zapoczątkował te zmiany.
Od 2015 roku wiele się zmieniło
- Ponad 20 tys. osób przewinęło się przez mury Campusu - mówił Plutecki. - Od startu zarejestrowało się ponad 9 tysięcy osób, ta liczba rośnie po kilkaset osób miesięcznie.
Campus rozwijał się tak dynamicznie, że Google przeniósł go do większej, lepiej dostosowanej do większej społeczności przestrzeni. Ale to nie koniec nowości. W Campusie uruchamiane są trzy nowe programy.
- Pierwszy to Launchpad Start - program dla firm, które tworzą produkt i mają prototyp - mówił Plutecki - Nie muszą jeszcze zarabiać, ale chcą pokazać produkt, dowiedzieć się, jak stworzyć strategię wejścia na rynek, jak stworzyć zespół, jak pozyskać pierwszych klientów, jak pozyskać inwestora, itd. Tu jest bardzo duże zapotrzebowanie. Drugi to Campus Residency - sześciomiesięczny program. Zapraszamy spółki, które już zaczęły generować przychody. To może być 1-2 tys. dolarów, ale musi rosnąć. Mogą też być firmy, które mają np. 100 tys. złotych przychodu, mają w Polsce grupę klientów i chcą się nauczyć, co dalej. To ten etap, kiedy zespoły są niewielkie, nie ma jeszcze struktury ani długofalowej strategii. Będziemy wyłaniać od 10 do 15 takich spółek co pół roku. Bez żadnych kosztów i bez oddawania udziałów dostaną miejsce do pracy, dostęp do mentorów i doradców po to, żeby pracować nad trzema zdefiniowanymi celami biznesowymi. Trzeci to Launchpad Accelerator - 14-dniowy program w San Francisco dla startupów, które są w ostatniej fazie, czyli skalowania globalnego.
Jak podsumowuje Google w specjalnym raporcie: "Start-upy zrzeszone w ramach Campus Warsaw utworzyły ponad 621 miejsc pracy i pozyskały fundusze przekraczające 22,6 mln zł". W większości są to firmy specjalizujące się w branżach takich jak B2B/enterprise, dane i analityka, reklama, e-commerce czy fintech/bitcoin.
W trakcie rozmowy ze mną Plutecki wskazywał, że 40 proc. firm rozwijających się pod skrzydłami Campusu ma ambicje międzynarodowe, zwłaszcza jeśli chodzi o rynek anglojęzyczny. Kilka próbuje swoich sił w Brazylii. Co ciekawe, szef Campusu odradzał rynek chiński.
- Chiny… są trudne kulturowo. Tam się prawie nikomu nie udało. Największe koncerny amerykańskie, z największą ilością pieniędzy nie dają sobie tam rady. Chiny to droga przez mękę, a jak się uda, to zaraz będzie chiński konkurent, który przejmie całość. Trzeba na ten rynek wchodzić przez joint venture. Demograficznie i konsumencko bardzo kuszące miejsce, ale prawnie i kulturowo bardzo odległe.