WAŻNE
TERAZ

Incydent koło portu w Szczecinie. "Kolejna rosyjska prowokacja"

Co czuje człowiek po dwóch tygodniach w jaskini? Najgorsza jest ciemność

Akcja ratunkowa w Tajlandii przynosi efekty. Na powierzchnię wyciągnięto już ośmiu chłopców. Oznacza to, że w jaskini uwięzionych jest jeszcze pięć osób. Mimo, że otrzymali pomoc, to stan ich zdrowia może pogarszać się z każdym dniem.

Ratownik dotarł do uwięzionych dopiero po 9 dniach
Źródło zdjęć: © PAP | Xinhua
Bolesław Breczko

Pierwsze dziewięć dni członkowie zaginionej drużyny piłkarskiej spędzili w całkowitej ciemności. Nam ciężko to sobie wyobrazić, bo większość nigdy nie miała do czynienia z totalnym brakiem światła. Z reguły towarzyszy nam choćby najmniejsze jego źródło. Może to być dioda ładowarki do telefonu w sypialni, łuna miasta, światło księżyca lub gwiazd. A całkowita ciemność, zwłaszcza przez tak długi czas, może być niezwykle niebezpieczna.

- Człowiek w takich warunkach traci naturalny, dzienno-nocny rytm - mówi w rozmowie z WP Tech Tomasz Fiedorowicz z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego. – Organizm się rozregulowuje, pojawiają się problemy ze snem i z działaniem organów wewnętrznych. Brak widocznych punktów odniesienia powoduje, że błędnik wariuje i człowiek traci równowagę. Czas wariuje i przestaje płynąć liniowo. Moi koledzy, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, mówili mi o minutach, które ciągnęły się godzinami i o całych dniach, które uciekały "w pięć minut".

Całkowita ciemność, i tak już stresująca sytuacja, to pożywka dla wyobraźni, która potrafi podsuwać depresyjne myśli i obrazy. Fakt, że chłopcy uwięzieni w jaskini tyle czasu są w tak dobrej kondycji psychicznej, jest wręcz zaskakujący.

Tajlandia. Duża zasługa trenera

- To niewątpliwie ogromna zasługa trenera i opiekuna chłopaków - kontynuuje Fiedorowicz. - Gdyby wybuchła panika, to mogłaby się skończyć tragicznie. Oprócz paniki także bezczynność i monotonia są zagrożeniem, bo otępiają zmysły i czujność. Zrobił kawał dobrej roboty utrzymując wysokie morale i dyscyplinę wśród podopiecznych. Chociaż, jeśli to on ich tam wprowadził, na nim spoczywa odpowiedzialność za to zdarzenie.

Obraz
© WP.PL

Problemy z ciemnością nie są jedynymi, z jakimi muszą się borykać uwięzieni chłopcy. Głód i pragnienie, które prowadzą do osłabienia i wycieńczenia, udało się zabić dzięki racjom żywnościowym dostarczonym przez ratowników. Nie wiadomo jednak, czy wcześniej młodzi piłkarze nie pili wody, która dostawała się do jaskini i zalegała w kałużach. Ta, zdaniem naszego eksperta, może być trująca i wywoływać choroby. Pierwsi uratowani chłopcy trafili od razu pod szpitalną kwarantannę w obawie przed infekcją. Dostępu do nich nie mają nawet rodzice.

W komorze, w której schroniła się drużyna piłkarska, zaczyna brakować tlenu. Na ratunek czeka jeszcze pięć osób wraz z trenerem (stan na godz. 14.30, 7 lipca). Ekipa ratunkowa próbowała przeciągnąć rurę z powierzchni, która miała dostarczać świeże powietrze. Podczas tej akcji zginął jeden z ratowników. Były komandos tajskiej Navy SEAL Saman Kunan zmarł, bo w jego butli skończyło się powietrze.

Akcja ratunkowa w Tajlandii. Jedność w drużynie sportowej

W całej tej tragicznej sytuacji jest też kilka aspektów, które pomogły w jej łagodniejszym przebiegu. Chłopcy są młodzi, a dzięki uprawianiu sportu także silni i zdrowi. Z przekazów tajskich mediów możemy się dowiedzieć, że byli zgraną paczką poza boiskiem i angażowali się w wiele przedsięwzięć pozasportowych, np. zbierali datki na szpital. Ich trener jest dla nich autorytetem, a przez kilka lat był mnichem i nauczył ich medytować.

- Kilkunastoletni chłopcy mają to do siebie, że często wydaje im się, że są niezniszczalni - mówi Tomasz Fiedorowicz. - Chociaż nie jestem psychologiem, to wydaje mi się, że jeśli nie dopuszczali do siebie myśli o tym, że mogą zginąć, to taka postawa mogła wpłynąć na ich dobre samopoczucie i w rezultacie szanse na przetrwanie.

Według Fiedorowicza w akcji ratowniczej w Tajlandii bierze udział światowa śmietanka płetwonurków i ratowników jaskiniowych. Jednak nawet oni nie są w stanie całkiem ustrzec się błędów, tak jak było to w przypadku Samana Kunana.

- To jeszcze dobitniej pokazuje, jak niebezpieczne jest chodzenie po jaskiniach bez przygotowania lub przewodnika. Chciałbym, żeby po tej tragedii ludzie zapamiętali - jaskinia to nie zabawa - kończy wypowiedź Tomasz Fiedorowicz.

Wybrane dla Ciebie

Bezsenność jest niebezpieczna. Postarza nasze mózgi
Bezsenność jest niebezpieczna. Postarza nasze mózgi
Rosja modernizuje drony Shahed. Mogą atakować cele w ruchu
Rosja modernizuje drony Shahed. Mogą atakować cele w ruchu
Mogą zmienić przebieg wojny. Brytyjski dziennik o wsparciu dla Ukrainy
Mogą zmienić przebieg wojny. Brytyjski dziennik o wsparciu dla Ukrainy
USA dały zielone światło. Będzie nowy użytkownik HIMARS-ów
USA dały zielone światło. Będzie nowy użytkownik HIMARS-ów
Skala jest ogromna. Problem antybiotykoooprności narasta
Skala jest ogromna. Problem antybiotykoooprności narasta
Ukraińcy pokazali nową broń. Doleci na 1000 km
Ukraińcy pokazali nową broń. Doleci na 1000 km
Potężny laser z Australii. Zniszczy cele w kosmosie
Potężny laser z Australii. Zniszczy cele w kosmosie
Tajemnicze zachowanie atmosfery Tytana. Naukowcy odkrywają nowe zjawisko
Tajemnicze zachowanie atmosfery Tytana. Naukowcy odkrywają nowe zjawisko
Tajemniczy lot ukraińskiego giganta. Przetransportował coś z Izraela
Tajemniczy lot ukraińskiego giganta. Przetransportował coś z Izraela
Broń, która może dać Ukrainie zwycięstwo. Były szef CIA wskazuje podwodne drony
Broń, która może dać Ukrainie zwycięstwo. Były szef CIA wskazuje podwodne drony
Emitujemy światło. Procesy zachodzą na poziomie subatomowym
Emitujemy światło. Procesy zachodzą na poziomie subatomowym
Dane z sondy Cassini. Na Enceladusie odkryto związki organiczne
Dane z sondy Cassini. Na Enceladusie odkryto związki organiczne