Chiny. Wojsko ostrzega protestujących w Hongkongu: "Możecie być zatrzymani"
Chińskie wojsko ostrzegło w niedzielę protestujących w Hongkongu. - Możecie być zatrzymani za kierowanie promieni laserowych wskaźników w stronę bazy wojskowej - poinformowali demonstrantów żołnierze ALW. Minął kolejny dzień gwałtownych demonstracji.
07.10.2019 09:29
Żołnierze garnizonu chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) w Hongkongu ostrzegli demonstrantów, że mogą być zatrzymani za kierowanie promieni laserowych wskaźników w stronę bazy wojskowej. Niedziela była kolejnym dniem, który minął w Chinach pod znakiem protestów i starć z policją.
Na dachu jednego z budynków kompleksu wojskowego przy Waterloo Road na półwyspie Koulun pokazano żółty transparent z ostrzeżeniem, skierowanym do protestujących – poinformowały lokalne media. Była to pierwsza bezpośrednia interakcja garnizonu z demonstrantami, odkąd w czerwcu w Hongkongu rozpoczęła się obecna fala prodemokratycznych protestów.
Chiny podwoiły niedawno liczbę żołnierzy stacjonujących w Hongkongu, nie informując o tym publicznie - podała niedawno agencja Reutera. Cześć obserwatorów obawiała się, że władze w Pekinie zdecydują się na użycie wojska w celu stłumienia protestów w Hongkongu. Większość ekspertów oceniła jednak taki ruch za mało prawdopodobny.
Niedziela była kolejnym dniem gwałtownych demonstracji i starć z policją. Demonstranci rozbijali i podpali sklepy, banki oraz stacje metra. Policja użyła gazu łzawiącego, gumowych kul i pałek. Zwiększona fala protestów spowodowana została zakazem zakrywania twarzy podczas zgromadzeń publicznych, ogłoszonym w piątek przez miejscowe władze.
Aby wprowadzić zakaz noszenia masek, szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam skorzystała z niestosowanych od ponad pół wieku, kolonialnych przepisów, przyznających jej olbrzymie uprawnienia w "sytuacji kryzysowej lub zagrożenia publicznego”. Opozycja ma obawy, że Lam planuje kolejne kryzysowe rozporządzenia, które dzięki owym przepisom może wydawać bez normalnego procesu ustawodawczego.
W niedzielę częściowo wznowiono pracę sieci metra, która poprzedniego dnia została całkowicie unieruchomiona. W związku z ciągłymi demonstracjami, w niedzielę po południu niektóre stacje ponownie zamknięto, a wiele innych zakończy działanie wcześniej niż zwykle.
14-latek postrzelony i podejrzany
Chińskie media donoszą o drugim przypadku postrzelenia protestującego z ostrej amunicji. Tym razem, ofiarą został 14-letni chłopiec, podejrzany o udział w zamieszkach i napaści na funkcjonariusza. Na nagraniach zamieszczanych w sieci widać mężczyznę, który oddał strzał. Protestujący twierdzą, że był to policjant bez munduru.
W czasie starć w dzielnicy Wan Chai, jeden z dziennikarzy publicznej stacji RTHK został trafiony butelką zapalającą i z poparzoną twarzą trafił do szpitala. Według RTHK demonstranci prawdopodobnie nie celowali w reportera, a po trafieniu udzielili mu pomocy. Stacja potępiła przemoc i wezwała wszystkie strony do okazania wstrzemięźliwości.
Carrie Lam obiecała, że wycofa kontrowersyjny projekt umożliwienia ekstradycji do Chin kontynentalnych, który wywołał protesty. Nie przychyliła się jednak do żadnego z pozostałych postulatów protestujących. Demonstranci żądają między innymi demokratycznych wyborów władz regionu oraz niezależnego śledztwa w sprawie działań rządu i policji, którą oskarżają o brutalność.