Chiny podkreślają swoją pozycję. Wysłali sześć okrętów na Bliski Wschód
Podczas niedawnej eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego na Bliskim Wschodzie, sześć okrętów marynarki wojennej Chin zaznaczyło swoją obecność w regionie. Według dr Michała Bogusza z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), który udzielił wywiadu dla Polskiej Agencji Prasowej, ta demonstracja siły miała na celu potwierdzenie supermocarstwowego statusu Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), szczególnie w oczach samych Chińczyków.
Eksperci zauważają, że stanowisko Chin wobec tego konfliktu wydaje się być bardziej przychylne Palestyńczykom. Taka postawa wpisuje się w strategię Pekinu, który dąży do podważenia globalnej pozycji Stanów Zjednoczonych i zwiększenia swojego wpływu wśród krajów rozwijających się.
Hongkoński dziennik "South China Morning Post" informował, że podczas ostatniej eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie w regionie obecnych było sześć chińskich okrętów wojennych. Chińskie media podkreślały, że te okręty uczestniczyły w rutynowych misjach eskortowych i nie były bezpośrednio zaangażowane w konflikt, który wybuchł po ataku palestyńskiego Hamasu na Izrael 7 października.
Dyrektorka programu ds. Indo-Pacyfiku w amerykańskim think tanku German Marshall Fund wyjaśniła w rozmowie z PAP, że "ChRL wysyła morskie jednostki na operacje eskortowe w Zatoce Adeńskiej od wielu lat. Rutynową praktyką jest wysyłanie do regionu trzech okrętów wojskowych na każdą misję eskortową, więc podczas rotacji obecnych jest jednocześnie sześć okrętów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dr Bogusz z OSW uważa, że wysłanie okrętów miało na celu "zaznaczyć obecność ChRL i potwierdzić, zwłaszcza w oczach krajowej opinii publicznej, supermocarstwowy status ChRL". Jednak w praktyce nie spodziewa się, że to posunięcie będzie miało jakikolwiek wpływ na rozwój sytuacji na miejscu.
Chińskie władze konsekwentnie apelują o zawieszenie broni i powstrzymanie eskalacji konfliktu. Jednocześnie zaostrzyły swoją retorykę wobec Izraela. Szef chińskiej dyplomacji, Wang Yi, stwierdził, że działania Izraela "wykroczyły poza zakres samoobrony" i wezwał do zaprzestania "zbiorowego karania" mieszkańców Strefy Gazy za atak Hamasu.
"Pekin zachowuje formalną neutralność w kwestii wojny z Hamasem, ale jest ona coraz bardziej przychylna stronie palestyńskiej. Pekin wzywa do natychmiastowego zawieszenia broni, co byłoby sukcesem Hamasu. W ten sposób stara się zwiększyć poparcie wśród tzw. Globalnego Południa" - uważa ekspert OSW.
Dr Bogusz uważa, że Pekin wykorzystuje ten kryzys również do propagandowego atakowania Zachodu. Jednak prawdopodobnie ma ograniczone środki nacisku na Iran, co wpływa na rozwój sytuacji w regionie.
Wcześniej w tym roku Pekin pośredniczył w negocjacjach pomiędzy Arabią Saudyjską a Iranem, które zakończyły się zawarciem umowy w sprawie normalizacji stosunków. Jednak komentatorzy są sceptyczni co do tego, czy Chiny będą w stanie w istotny sposób przyczynić się do poszukiwania pokoju pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami.
"Pekin raczej nie odegra roli pośrednika w sprawie pokoju pomiędzy Izraelem a Palestyną. Arabia Saudyjska i Iran zabiegały o lepsze relacje, a Chiny zaoferowały swoją pomoc. Mają dobre relacje z obiema stronami" - ocenia Glaser.
"Chińska odpowiedź na atak Hamasu pokazała zakres, w jakim Pekin jest skłonny postawić się przeciwko Izraelowi, co jest zbieżne z jego celami osłabienia amerykańskich wpływów i wzmocnienia swoich relacji z Globalnym Południem. Izrael nie zaufałby Chinom, by odegrały rolę w budowaniu trwałego pokoju" - dodaje ekspertka German Marshall Fund.