Chińczycy ukradli terabajty danych o myśliwcach F‑35 Lightning II?
Hakerzy włamali się do Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych i ukradli z jego serwerów kilka terabajtów danych dotyczących konstrukcji myśliwców bojowych należących do programu Joint Strike Fighter. Pierwsze podejrzenia padają na Chiny.
21.04.2009 | aktual.: 22.04.2009 11:17
"The Wall Street Journal" donosi, że hakerzy włamali się do systemu Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych i ukradli kilka terabajtów danych dotyczących myśliwców bojowych z rodziny Joint Strike Fighter, konkretnie najnowszego modelu F-3. Lightning II. Wartość całego projektu szacowana jest na około 300 miliardów dolarów, choć oczywiście wykradzione dane oznaczają tylko niewielki procent tej sumy.
Skradzione pliki prawdopodobnie odpisują ogólny projekt F-3. Lightning II oraz szczegóły ich systemów elektronicznych. Według reporterów "Wall Street Journal" informacje te mogłoby zostać wykorzystane np. w celu przygotowania bardzo skutecznej obrony przeciwko myśliwcom.
Jednocześnie wiadomo, że najważniejsze pliki nie zostały wykradzione - znajdują się one na komputerach, które są odłączone od sieci zewnętrznej.
Niestety raport "The Wall Street Journal" opisuje sprawę bardzo ogólnie. Wciąż nie wiadomo m.in. jakim cudem napastnicy wykradli "terabajty danych" i nie zostali wykryci przez rozbudowane jednostki obronne USA. Przecież aby pobrać jeden terabajt danych przy szybkim łączu potrzeba byłoby nawet kilku tygodni (sic!). Dziennikarze za prawdopodobnego napastnika podają Chiny - choć tu również nie ma niezbitych dowodów.
Armia amerykańska, władze oraz firmy współpracujące przy produkcji myśliwca odmawiają komentarza w sprawie.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia "The Wall Street Journal" opublikował raport, w którym dowodził, że sieci energetyczne oraz inne elementy infrastruktury Stanów Zjednoczonych są monitorowane przez szpiegów z Chin i Rosji (artykuł: Sieci energetyczne Stanów Zjednoczonych szpiegowane przez Chiny i Rosję. Na pewno?). Tydzień później rząd Chin ustosunkował się do tych doniesień i stwierdził, że ataki chińskich czy rosyjskich hakerów na sieci energetyczne Stanów Zjednoczonych nigdy nie miały miejsca. ChRL całą sprawę określiła jako wymysł nierzetelnych dziennikarzy