Chińczycy przeciwko Google Books

Dwie chińskie organizacje autorów wstąpiły w szeregi przeciwników ambitnego projektu Google'a na rzecz digitalizacji książek. Według artykułu w gazecie "The New York Times" organizacje zarzucają liderowi internetowych usług wyszukiwania, że w ramach projektu Google Books (Google Książki) dokonuje on naruszenia międzynarodowych standardów ochrony praw autorskich.

Chińczycy przeciwko Google Books

02.11.2009 | aktual.: 02.11.2009 15:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Nie da się ukryć, że Google poważnie naruszył ochronę praw autorskich chińskich autorów" –. stwierdza rzecznik organizacji ChinaWriter, która według własnych deklaracji reprezentuje 9 tysięcy autorów. W podobnie krytycznym tonie wypowiada się organizacja China Written Works Copyright Society, z której liderami przedstawiciele koncernu internetowego mają się spotkać w poniedziałek w Pekinie.

Obraz
© (fot. google)

Organizacje autorów w krótkim liście zwróciły się do swoich członków i powiadomiły ich o kontestowanej próbie zawiązania porozumienia pomiędzy Google'em a branżą wydawniczą w USA. Wszystko wskazuje na to, że wielu chińskich autorów dopiero teraz dowiedziało się, iż również niektóre z ich utworów zostały włączone do katalogu dzieł digitalizowanych przez giganta usług wyszukiwania. Stało się tak w przypadku dzieł figurujących w zasobach niektórych wielkich bibliotek z USA. "Jesteśmy oczywiście przeciwko temu, aby nasze książki były wykorzystywane bez pozwolenia" –. oświadczył Zhang Hongbo, zastępca dyrektora chińskiej organizacji Copyright Society. Także tekst porozumienia, który po ostrej krytyce przede wszystkim ze strony Niemiec, Francji, a nawet samego rządu Stanów Zjednoczonych został już zmodyfikowany przez obie strony, jest wciąż nie do zaakceptowania przez zrzeszonych w organizacji autorów. Według
nich nie tworzy on żadnej uczciwej równowagi interesów i nie uwzględnia w wystarczający sposób postulatów twórców.

Jak z kolei podkreśla rzecznika Google'a z Singapuru, w usłudze wyszukiwania książek koncernu wyświetlane są jedynie niewielkie fragmenty całych utworów. Taki sposób działania, który można porównać do cytowania krótkich fragmentów z książek w omówieniach, jest dopuszczany prawem przez międzynarodowe konwencje dotyczące ochrony i uznania autorstwa. Podczas skanowania milionów książek z bibliotek w USA nie zawsze jest możliwe ustalenie właścicieli praw autorskich i pytanie ich o zgodę. Jeśli któryś z autorów złoży protest, jego utwory zostaną skasowane z indeksu wyszukiwania książek. Poza tym 5. chińskich wydawnictw podpisało umowy z koncernem na udostępnianie fragmentów około 60 tysięcy książek za pośrednictwem chińskiej wersji usługi Google Books.

Z kolei same Chiny raz po raz stają pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej za niefrasobliwe obchodzenie się z prawami autorskimi do dzieł międzynarodowych twórców. Amerykański inspektor ds. handlu Ron Kirk wymienił np. Państwo Środka na czołowym miejscu na liście krajów, w których obowiązują niewystarczające regulacje w zakresie ochrony i egzekucji praw autorskich. Wniosek w tej sprawie złożony przez USA do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na początku tego roku odniósł jedynie częściowy skutek.

Komentarze (1)