Były nie do zatrzymania. Ukraińcy już mają na nie sposób

Ukraińskie siły powietrzne ogłosiły, że po raz pierwszy przechwyciły rosyjskie pociski Ch-22 – podaje portal Defence Blog. To broń, którą jeszcze do niedawna Ukraińcy sami określali jako niemożliwą do zatrzymania. Przypominamy jej możliwości.

Samolot Tu-22M z podwieszonym pociskiem Ch-22
Samolot Tu-22M z podwieszonym pociskiem Ch-22
Źródło zdjęć: © Pikabu.ru
Norbert Garbarek

Regularne ataki Rosji na Ukrainę zwykle są odpierane przez obronę przeciwlotniczą obrońców – przynajmniej w pewnym stopniu. Choć naturalnie Ukraińcom trudno uzyskać 100-procentową skuteczność w kontekście zestrzeleń wrogich pocisków, generalnie można przyjąć, że tamtejsza armia dysponuje odpowiednim sprzętem, aby sprostać różnym zagrożeniom ze strony Rosji.

Na liście pocisków używanych przez Federację Rosyjską znajduje się jednak broń, której, jak przyznali w 2023 r. Ukraińcy, "nie można zatrzymać". Mowa o pociskach Raduga Ch-22, które zgodnie z doniesieniami portalu Defence Blog (powołującego się na dowodzone przez Mykołę Oleszczuka siły powietrzne Ukrainy), udało się po raz pierwszy przechwycić w nocy 19 kwietnia. Ukraińcy nie zdradzają, w jaki sposób dokonano przechwycenia. Wiadomo natomiast, że przechwycono 2 z 6 wystrzelonych w regionie Morza Czarnego z bombowca Tu-22M3 pocisków.

W końcu zatrzymali broń "nie do zatrzymania"

Historia pocisku Ch-22 sięga jeszcze lat 50. ubiegłego wieku. Dokładnie w 1958 r. ZSRR odpowiedział Brytyjczykom na rozwijany przez nich system Blue Steel. Moskwa rozpoczęła wówczas badania nad bronią o roboczej nazwie D-2. Jej pierwsze prototypy zaczęły się pojawiać kilka lat później, w 1962 r., natomiast na uzbrojenie bombowców Tu-22 nowe pociski weszły w 1967 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Od tego czasu Ch-22 przeszedł szereg modernizacji. Wśród nich znajdują się zaprezentowane w latach 70. dwie wersje wyposażone w głowice jądrowe – Ch-22MA oraz Ch-22PSI. Każdy z wariantów został stworzony z myślą o przenoszeniu amunicji w samolotach Tu-22 (również w nowszych wersjach M, M2, M3), skąd zresztą są wystrzeliwane do dziś.

Z czego natomiast wynika trudność w przechwyceniu tych rosyjskich pocisków? Przede wszystkim to zasługa dużej prędkości osiąganej przez Ch-22 podczas lotu. Co do zasady Ch-22 jest odłączany od przenoszącego go samolotu na wysokości kilkunastu kilometrów, po czym wznosi się na wysokość ok. 20 km. W dalszej kolejności pocisk rozpędza się, osiągając prędkość ok. 3 Ma (ok. 3600 km/h).

Kiedy Raduga Ch-22 znajdzie się w pobliżu zadanego celu, zaczyna nurkować – rozpoczyna niemal pionowy lot w dół, rozpędzając się przy tym do jeszcze większej prędkości 4 Ma (ok. 4900 km/h). Z taką prędkością pocisk uderza w cel. Jednocześnie poza zniszczeniami dokonanymi dzięki samej głowicy bojowej o wadze niemal 1 t, konstrukcja powoduje dodatkowe zniszczenia na skutek przekazania dużej energii przez ważącą niemal 5 t rakietę, która uderza prosto w cel.

Przechwycenie tak rozpędzonego pocisku było do tej pory niemożliwe dla Ukraińców. Na początku ubiegłego roku armia informowała, że nie udało się zestrzelić żadnego Ch-22 spośród ponad 200 wystrzelonych przez Rosjan w stronę Ukrainy. Pierwsze zestrzelone pociski "nie do zatrzymania" z dużym prawdopodobieństwem mogły zostać zniszczone przez zachodnie systemy przeciwlotnicze (m.in. Patriot, SAMP/T).

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie