Burtan: Kolejny "eksperyment społeczny"? Zniszczyć ogniem dział [OPINIA]

Cześć, tu Grzegorz. Zaprezentuję eksperyment społeczny. Jego treść nie jest ważna, istotne jest nabicie wyświetleń. Pamiętajcie również o komentowaniu, lajkowaniu i udostępnianiu. Będę wpędzał was w poczucie winy tak długo, aż moje materiały zobaczą miliony.

Burtan: Kolejny "eksperyment społeczny"? Zniszczyć ogniem dział [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Grzegorz Burtan

11.03.2019 | aktual.: 14.03.2019 10:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeżeli jest jakiś trend, na którego widok się we mnie gotuje, są to właśnie "eksperymenty społeczne". Taki jak "Dziecko prosi o pomoc" autorstwa youtubera Lukas.tv (tak, celowo nie daję linka). Swego czasu był to bardzo popularny format na takich serwisach jak YouTube. Autorzy zazwyczaj brali na tapetę jakiś dość poważny problem, który był na czasie – często ubóstwo, przemoc i bezdomność – i tworzyli prowokacje.

Wybierano na przykład bezdomnego, który dostawał designerskie buty lub mnóstwo pieniędzy. Dziecko udawało głodne i prosiło przechodniów o pieniądze. Zamożna osoba przebierała się i szła do salonu z luksusowymi autami, by sprawdzić czy zostanie z niego wyrzucona. To tylko niektóre pomysły, ale docelowo miały one poruszać widza, zmusić go do refleksji i zastanowienia się, czy w naszym społeczeństwie działa jak powinno.

Co jest oczywistym kłamstwem.

Wymuszone łzy

Nieprzypadkowo wziąłem określenie "eksperyment społeczny" w cudzysłów. Prawdziwy eksperyment, poddany rygorowi naukowemu, odbywa się przy zachowaniu pewnej metodologii i zasad. Stawia się hipotezę, którą potem się sprawdza przy pomocy odpowiednich instrumentów. A YouTuberzy po prostu latają z kamerą, by nagrywać nierzadko zresztą ustawione sytuacje.

Zamiast prezentacji wyników, konkluzji, wniosków i dalszej dyskusji, mamy na końcu podsumowanie z dość ogólnym, pouczającym morałem, który ma sprawiać, że poczujemy się w jakiś sposób winni. Czemu? Bo sami nie potrafilibyśmy zachować się jak trzeba w tej sytuacji? To pytanie jest postawione w zły sposób.

Cała akcja to nic innego, jak cyniczne podpięcie się pod drażliwy społecznie temat. Nie chodzi o wywołanie dyskusji na temat powodu, szukania rozwiązań czy oferowania alternatyw. Jest szok, są biedne dzieci, bezdomny ze łzami w oczach w butach Kanyego Westa, którzy są dalej bezdomni, ale modni. Nie zmienia się absolutnie nic, poza podkręconym licznikiem wejść. No i nie zapominajmy lajkować, udostępniać i szerować!

To wyjątkowo śliska praktyka, która zazwyczaj odbywa się kosztem prawdziwych potrzebujących. Na szczęście "eksperymenty społeczne" były popularne kilka ładnych lat temu, kiedy powstawały na kopy. Oczywiście dalej istnieje taka nisza. Niestety także w Polsce.

Jak faktyczniue pomóc dzieciom?

Jak już wspomniałem, impulsem do napisania felietionu było wspomniane wideo, zatytułowane "Dziecko prosi o pomoc". Jest zapisem reakcji na podstawionego chłopaka, który prosi ich kupno jedzenia. Całość zakończona jest oczywiście formułką o lajkowaniu i szerowaniu.

W ciągu godziny wideo obejrzało ponad 60 tys. osób! Na szczęście materiał zdążył zniknąć już z internetu, choć autor nie pokusił się o słowo wyjaśnienia. Ale nawet, gdyby nadal był dostępny, nie zamierzałbym zagrać w grę autora i nabijać mu wyświetleń.

Podlinkuję za to do wyszukiwania hasła "fundacja pomoc dzieciom". Można znaleźć sporo organizacji, które starają się rozwiązywać problemy najmłodszych, a nie tylko na nich żerować. Sezon podatkowy w pełni, więc można przekazać swój jeden procent. I faktycznie komuś pomóc.

Komentarze (0)