BTR‑4 Bucefał. Transporter opancerzony znów niszczy czołgi
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Teoria nakazuje sądzić, że transporter opancerzony nie powinien mieć najmniejszych szans z czołgiem. Tymczasem pułk Azow ponownie dokonuje pozornie niemożliwego.
Już mieliśmy w terenie miejskim przypadek uszkodzenia rosyjskiego czołgu T-72 przez automatyczną armatę kal 30 mm Bucefała. Ten był zaatakowany z boku, ale do unieszkodliwienia czołgu nie zawsze jest konieczne jego zniszczenie. Czasem wystarczy uszkodzenie gąsienic, czy przyrządów obserwacyjnych, co pozostawi czołg podatnym na ostrzał artyleryjski lub piechotę z bronią przeciwpancerną.
Ewentualnie, jeśli morale załogi jest wyjątkowo niskie, ta może porzucić czołg w choćby nawet z błahych powodów. Sądząc po ilości porzuconego przez Rosjan takiego sprzętu, nie są to rzadkie przypadki.
Najnowsze nagranie pułku Azow pokazuje ostrzał z 30 mm armaty BTR-4 Bucefał dwóch rosyjskich czołgów T-72. W jego wyniku jeden został poważnie uszkodzony (wybuchł pożar), a o drugim niewiele wiadomo.
Te czerwone smugi, wyglądające niczym strzały z blasterów z Gwiezdnych Wojen, są tak naprawdę smugami pozostawianymi przez palący się element pocisku zwany smugaczem. Ten może być częścią każdego lub np. co piątego naboju, a jego zadaniem jest dawanie strzelającemu informacji, gdzie dane pociski trafiają. Dzięki temu strzelec może dokonać korekty, ale z drugiej strony przeciwnik wie, skąd jest prowadzony ostrzał.
Na nagraniu widzimy, że w tym przypadku, każdy wystrzelony pocisk zawiera smugacz. Pancerz czołgów jest najmocniejszy z przodu, a słabszy po bokach, z tyłu zaś można powiedzieć, że symboliczny. Tam znajduje się w większości konstrukcji silnik, który w przypadku uszkodzenia może wywołać pożar jak w powyższym nagraniu.
BTR-4 Bucefał — ukraiński kołowy transporter postrachem rosyjskich czołgów
Jest to ośmiokołowy transporter opancerzony. Od podstaw został opracowany przez Ukrainę i nie ma on nic wspólnego z wozami BTR produkcji ZSRR czy rosyjskiej. Pierwsze sztuki zostały zakupione przez Ukrainę w 2009 roku, a po zajęciu przez Rosję Krymu, ich liczba uległa dalszemu zwiększeniu. Wozami zainteresował się też Irak, który został pierwszym zagranicznym klientem.
BTR-4 w pierwszych wersjach miały sporo niedoróbek oraz problemów z jakością wykonania, ale opinie o najnowszych wozach (jeszcze przed wojną) wskazywały, że większość problemów zostało wyeliminowanych. Istnieje wiele wersji wozów odejmujących nawet wariant z moździerzem kal. 120 mm, ale to podstawowa wersja z trzyosobową załogą i zdalnie sterowanym modułem bojowym Parus zyskuje największą sławę.
Ten obejmuje 30 mm armatę automatyczną z szybkostrzelnością 300 strz/min z dwustronnym zasilaniem i zapasem 300 nabojów (umieszczonych w bezzałogowej wieży) oraz podwójną wyrzutnię czterech pocisków PPK Barier. Mają zasięg do 5 km i według producenta potrafią przepalić 800 mm stali. Armatka jest zdolna razić cele lądowe do 4 km, a powietrzne do 2 km.
Masa pojazdu zamyka się w zakresie od 17 - 25 ton w zależności od wariantu opancerzenia, a szacowany zasięg to 690 km przy prędkości maksymalnej 110 km/h.