BTR‑4 Bucefał. Transporter opancerzony znów niszczy czołgi
Teoria nakazuje sądzić, że transporter opancerzony nie powinien mieć najmniejszych szans z czołgiem. Tymczasem pułk Azow ponownie dokonuje pozornie niemożliwego.
08.04.2022 | aktual.: 10.04.2022 14:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już mieliśmy w terenie miejskim przypadek uszkodzenia rosyjskiego czołgu T-72 przez automatyczną armatę kal 30 mm Bucefała. Ten był zaatakowany z boku, ale do unieszkodliwienia czołgu nie zawsze jest konieczne jego zniszczenie. Czasem wystarczy uszkodzenie gąsienic, czy przyrządów obserwacyjnych, co pozostawi czołg podatnym na ostrzał artyleryjski lub piechotę z bronią przeciwpancerną.
Ewentualnie, jeśli morale załogi jest wyjątkowo niskie, ta może porzucić czołg w choćby nawet z błahych powodów. Sądząc po ilości porzuconego przez Rosjan takiego sprzętu, nie są to rzadkie przypadki.
Najnowsze nagranie pułku Azow pokazuje ostrzał z 30 mm armaty BTR-4 Bucefał dwóch rosyjskich czołgów T-72. W jego wyniku jeden został poważnie uszkodzony (wybuchł pożar), a o drugim niewiele wiadomo.
Te czerwone smugi, wyglądające niczym strzały z blasterów z Gwiezdnych Wojen, są tak naprawdę smugami pozostawianymi przez palący się element pocisku zwany smugaczem. Ten może być częścią każdego lub np. co piątego naboju, a jego zadaniem jest dawanie strzelającemu informacji, gdzie dane pociski trafiają. Dzięki temu strzelec może dokonać korekty, ale z drugiej strony przeciwnik wie, skąd jest prowadzony ostrzał.
Na nagraniu widzimy, że w tym przypadku, każdy wystrzelony pocisk zawiera smugacz. Pancerz czołgów jest najmocniejszy z przodu, a słabszy po bokach, z tyłu zaś można powiedzieć, że symboliczny. Tam znajduje się w większości konstrukcji silnik, który w przypadku uszkodzenia może wywołać pożar jak w powyższym nagraniu.
BTR-4 Bucefał — ukraiński kołowy transporter postrachem rosyjskich czołgów
Jest to ośmiokołowy transporter opancerzony. Od podstaw został opracowany przez Ukrainę i nie ma on nic wspólnego z wozami BTR produkcji ZSRR czy rosyjskiej. Pierwsze sztuki zostały zakupione przez Ukrainę w 2009 roku, a po zajęciu przez Rosję Krymu, ich liczba uległa dalszemu zwiększeniu. Wozami zainteresował się też Irak, który został pierwszym zagranicznym klientem.
BTR-4 w pierwszych wersjach miały sporo niedoróbek oraz problemów z jakością wykonania, ale opinie o najnowszych wozach (jeszcze przed wojną) wskazywały, że większość problemów zostało wyeliminowanych. Istnieje wiele wersji wozów odejmujących nawet wariant z moździerzem kal. 120 mm, ale to podstawowa wersja z trzyosobową załogą i zdalnie sterowanym modułem bojowym Parus zyskuje największą sławę.
Ten obejmuje 30 mm armatę automatyczną z szybkostrzelnością 300 strz/min z dwustronnym zasilaniem i zapasem 300 nabojów (umieszczonych w bezzałogowej wieży) oraz podwójną wyrzutnię czterech pocisków PPK Barier. Mają zasięg do 5 km i według producenta potrafią przepalić 800 mm stali. Armatka jest zdolna razić cele lądowe do 4 km, a powietrzne do 2 km.
Masa pojazdu zamyka się w zakresie od 17 - 25 ton w zależności od wariantu opancerzenia, a szacowany zasięg to 690 km przy prędkości maksymalnej 110 km/h.