Brunon Kwiecień nie żyje. Został skazany za planowanie zamachu na Sejm
Brunon Kwiecień zmarł w więzieniu. Odsiadywał w nim wyrok za planowanie zamachu terrorystycznego.
Brunon Kwiecień został we wtorek znaleziony martwy w swojej celi w więzieniu we Wrocławiu. Miał 52 lata. Przyczyna śmierci jest nieznana. Zdaniem służby więziennej mężczyzna nie chorował, nie miał też problemów ze zdrowiem.
W 2017 roku Sąd Apelacyjny obniżył wyrok dla Brunona Kwietnia z 13 do 9 lat więzienia. Brunon Kwiecień odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 roku ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 roku dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Wyraził zgodę na publikowanie swojego wizerunku i pełnych danych osobowych.
Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Zdaniem sądu, gdyby oskarżonemu udało się znaleźć chętnych pomocników, do tragedii mogło dojść już w 2011 roku.
Kwiecień przeprowadzał pod Krakowem eksplozje z użyciem m.in. saletry amonowej. W ten sposób badał zasięg detonacji i możliwość pełnej kontroli nad ich przebiegiem. Niektóre eksplozje nagrywał.
W procesie, który rozpoczął się w styczniu 2014 roku, obrońcy wnosili o uniewinnienie oskarżonego twierdząc, że padł on ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Oskarżony mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów, ale uważał, że był inspirowany przez osobę współpracującą z ABW. W rozmowie z TVN Kwiecień mówił, że plany zamachu to był żart, a "ABW nie zna się na żartach".
- Brunon Kwiecień twierdził, że był sterowany przez służby. W tym kontekście jego tajemnicza śmierć bardzo niedobrze wygląda. Nie wiadomo, czy dowiemy się prawdy, bo więziennictwo jest odseparowane od kontroli społecznej - powiedział Wirtualnej Polsce Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa.