Bombowce Rockwell B‑1B Lancer wracają do służy po przymusowym uziemieniu
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Generał Tim Ray, dowódca Air Force Global Strike Command, przeprowadził inspekcję bombowców B-1B Lancer. Stwierdził, że żadna z maszyn sił powietrznych w teksańskim Dyess nie ma uszkodzeń. Dzięki temu powrócą one do czynnej służby.
Loty bombowców Rockwell B-1B Lancer zostały wstrzymane w kwietniu 2021 roku. Powodem takiego działania była domniemana awaria filtra pompy paliwowej stwierdzona 8 kwietnia, gdy w jednym z samolotów doszło do uszkodzenia obudowy filtru pompy paliwa.
Bombowiec musiał wykonać awaryjne lądowanie w bazie sił powietrznych USAF w Ellsworth (Południowa Dakota, USA), ponieważ wspomniana usterka zagrażała bezpieczeństwu lotu – mogło dojść do katastrofy. Kolejnym krokiem było wstrzymanie całej floty.
Dowódca AFGSC Tim Ray zlecił kontrolę wszystkich 9 maszyn służących w bazie sił powietrznych w Dyess (Teksas, USA). Zadaniem mechaników było ściągnięcie obudowy filtra i sprawdzenie czy w żadnym z samolotów nie doszło do uszkodzenia. Na szczęście w żadnej z maszyn nie stwierdzono usterki, dzięki czemu będą one mogły wrócić do czynnej służby.
Loty pierwszych bombowców B-1B bez wad odbyły się 3 maja 2021 roku. Z czasem dołączą do nich kolejne. Podczas trwania przeglądów wszystkich Bone’ów (od fonetycznej nazwy B-1 czyli "B-one"), na niebie częściej pojawiały się B-52 Stratofortress, które można było też dojrzeć nad Polską.
Bombowce Rockwell B-1B Lancer to naddźwiękowe samoloty, których zadaniem jest wykorzystywanie broni precyzyjnego rażenia. Każda maszyna może mieć na pokładzie nawet 24 pociski manewrujące JASSM, dzięki czemu ich siła jest przepotężna. Lancery służą w armii USA od około 40 lat. Dzięki temu, że model Rockwell B-1B Lancer nie służy do przenoszenia broni jądrowej, ich wykorzystanie w siłach powietrznych może być lepiej postrzegane w niektórych scenariuszach.