Błąd Google zatruwa im życie. Od 9 lat nic się nie zmienia

Błąd w mapach Google przysparza wielu problemów małżeństwu z Kijan Kościelnych, o czym donosi Dziennik Wschodni. Cała sytuacja trwa od 9 lat, a w tym czasie pod ich drzwiami o różnych porach stawali się kurierzy, policjanci, a nawet komornik. Pomimo licznych zgłoszeń i interwencji, problem wciąż pozostaje nierozwiązany.

Błąd Google uprzykrza im życie. Zdjęcie ilustracyjne
Błąd Google uprzykrza im życie. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Pixabay
Karolina Modzelewska

16.08.2021 06:28

Dziennik Wschodni opisał historię Teresy i Tadeusza Horeckich, którzy kupili domek z ogródkiem w Kijanach Kościelnych. Miejsce miało być ostoją małżeństwa. Planowali spędzić tutaj jesień swojego życia. Okazało się jednak, że błąd w mapach Google skutecznie im to uniemożliwia. Na dodatek cała problematyczna sytuacja trwa od 9 lat. Chodzi o pomyłkę związaną z ich adresem, która sprawia, że pod domem małżeństwa non stop pojawiają się kurierzy, policjanci i inne osoby. Był tu nawet komornik.

Mężczyzna zniecierpliwiony częstymi wizytami przeprowadził własne śledztwo. Jak wyjaśnia Dziennik Wschodni, "w nawigację Google wpisał swój adres. Mapa zaprowadziła go pod budynki o tym samym numerze, ale w oddalonych o kilometr Kijanach. Ale gdy wpisał "Kijany 8", nawigacja wskazała jego dom". Doszło do pomyłki związanej z adresami. Jest ona jednak bardzo uciążliwa, bo w Kijanach pod numerami 8a, 8b, 8c, 8d znajdują się bloki, w których mieszka wiele osób. To dlatego wizyty pod adresem państwa Horeckich są tak częste.

- Zdarzało się, że o 7 rano w sobotę dzwonił do furtki kurier z wiadomością o lodówce przed domem. Był bardzo wkurzony, gdy dowiadywał się o pomyłce i ponownie musiał ładować sprzęt do samochodu. Na pytanie, dlaczego pukają do naszych drzwi, zawsze odpowiadają tak samo: nawigacja Google tak prowadzi – wyjaśniał pan Tadeusz w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.

Mężczyzna zamieścił nawet na swojej posesji tabliczkę z adresem, która ma wyjaśniać istniejący błąd w Google. Podjął również inne działania. Dwukrotnie skorzystał z opcji "edytuj mapę" w Google, która pozwala zgłosić nieprawidłowości. Nie przyniosło to żadnych rezultatów. Zgłaszał też problem pani wójt, która miała stwierdzić, że "Google to firma prywatna i gmina nie będzie tym problemem się zajmować". Jak informuje Dziennik Wschodni, po zadanych przez niego pytaniach, Google Polska zaczęło wyjaśniać sprawę i sprawdzać możliwość skorygowania błędu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (280)