Białoruś chce mieć rosyjskie Iskandery. Jakie są ich możliwości?
Alaksandr Łukaszenka przyznał, że chciałby, aby Białoruś otrzymała od Rosji kilka dywizjonów systemów rakietowych Iskander. Wyrzutnie miałyby zostać rozmieszczone przy zachodniej i południowej granicy Białorusi.
- Potrzebuję kilku dywizjonów w kierunku zachodnim, południowym. Niech stoją. - TVN24 przywołał fragment wywiadu Łukaszenki, udzielonego przez polityka dla rosyjskiego miesięcznika "Obrona Narodowa". W dalszej części wypowiedzi Łukaszenka dodaje:
- Ich zasięg to 500 kilometrów. Nasze Polonezy [białoruski system rakietowy] mają zasięg 300 kilometrów. Teraz zawracam głowę waszemu prezydentowi, potrzebuję tych 500-kilometrowych wyrzutni rakiet u siebie.
Możliwości rosyjskich Iskanderów
Iskander to pocisk krótkiego zasięgu przeznaczony do wykonywania uderzeń na cele lądowe. Pociski mogą przenosić nawet głowicę jądrową o mocy od 5 do 50 kT. Dla porównania bomba "Little Boy" zrzucona na Hiroszimę w 1945 roku miała moc 16 kT.
O historii tych rakiet pisał Konstanty Młynarczyk w jednym z naszych wcześniejszych tekstów. Pierwsze modele systemu Iskander sięgają jeszcze ZSRR i już wtedy była to broń nietypowa i budząca niepokój. Wiosną tego roku Rosja zaczęła wdrażać nowe wersje pocisków dysponujące technologią stealth.
Zmodernizowane pociski mają być jeszcze trudniejsze do wykrycia, co dodatkowo skraca czas na reakcję przeciwnika. "W przypadku ataku za pomocą systemu Iskander rozmieszczonego w obwodzie kaliningradzkim na cel położony w okolicy Warszawy czasu i tak nie ma wiele: rosyjski pocisk doleciałby do celu w ciągu około trzech minut" - podkreśla nasz kolega z redakcji.
Jednak inne zdanie na temat systemów miał premier Armenii Nikol Paszynian, który stwierdził, że Iskandery są "problematyczne i bezużyteczne". Armenia kupiła w 2016 roku cztery systemy rakiet 9K720 Iskander-E. Poza Rosją i Armenią pociskami dysponuje również Algieria.
Co do samej Białorusi, to jeszcze na początku września tego roku Łukaszenka powiedział dziennikarzom, że Rosja zamierza dozbroić jego kraj. W wywiadzie dla "Obrony Narodowej" polityk nie omieszkał również wyznać , że białoruska armia jest "dobrze uzbrojona" i "przygotowana". "Mamy zalesiony i bagnisty teren. A jeśli przeciwko nam będzie przeprowadzana operacja naziemna, musimy być w stanie walczyć na ziemi" - dodał w rozmowie z dziennikarzem.